Kościół Sant’Agnese in Agone – teatr zmysłów i mauzoleum pamięci
Według legendy w miejscu, w którym dziś stoi kościół, miało się dokonać męczeństwo małoletniej dziewicy Agnieszki. Nazwa kościoła Sant’Agnese in Agone (św. Agnieszki w Agonie) odnosi się jednak nie do jej agonii, jak można by przypuszczać, lecz do greckiej nazwy stadionu – agon, gdyż w czasach antycznych znajdował się tutaj stadion Domicjana (Stadio di Domiziano). Kult męczenniczki zyskał popularność już w IV wieku, czego doskonałym dowodem jest znajdująca się poza murami miasta, w pobliżu jej miejsca spoczynku, bazylika cmentarna ufundowana przez córkę cesarza Konstantyna Wielkiego – Konstantynę (pozostałością tejże bazyliki jest mauzoleum Konstancji – kościół Santa Constanza). O Agnieszce przypomniano sobie wiek później, o czym świadczy przekaz chrześcijańskiego poety Prudensa, który opisuje jej losy, a właściwie jej męczeńską śmierć. Ściągnięta przez swych dręczycieli w miejsce, które w czasach Domicjana było zapewne stadionowym domem uciech, przybytkiem, jakie często urządzano przy stadionach, amfiteatrach czy cyrkach, Agnieszka w cudowny sposób dała ponoć odpór mężczyznom, gdy jej ciało okryło się zakrywającymi jej nagość włosami.
Legenda ciesząca się wielką popularnością i podsycana przez Kościół, coraz intensywniej krzewiący kult męczenników, przetrwała wieki. Dowodem tego było powstałe w miejscu dawnych trybun małe oratorium poświęcone świętej, które szybko stało się celem pielgrzymek. W XII wieku w miejscu tym zbudowano małą bazylikę, której wejście znajdowało się od strony via dell’Anima, na tyłach dzisiejszego Piazza Navona. Z czasem trybuny stadionu stały się fundamentem dla coraz pokaźniejszych budowli – po stronie południowo-zachodniej zasiedlali je bogacze, po stronie północno-wschodniej – biedacy. W tej bogatej części wybudował dla siebie pałac przybyły do Rzymu z Umbrii ród Pamphilj, zakupując stopniowo następne działki. Wielka nobilitacja rodu nastąpiła w roku 1634, gdy Giovanni Battista Pamphilj otrzymał kapelusz kardynalski i zapragnął pałacu godnego swej pozycji (Palazzo Pamphilj). W zdecydowany sposób zintensyfikowano prace nad nim dziesięć lat później, gdy kardynał został papieżem, przybierając imię Innocenty X. Uporządkowano wtedy plac przed pałacem (Piazza Navona), a kolejnym krokiem było wzniesienie górującego nad nim kościoła, który początkowo miał być papieską kaplicą, a następnie mauzoleum, przeznaczonym na doczesne szczątki następcy św. Piotra. Aby zamysł ten zrealizować i tym samym doprowadzić do końca rodowy projekt „forum Pamphilj”, należało usunąć z tego uświęconego tradycją miejsca zakonników i zburzyć starą, romańską bazylikę poświęconą św. Agnieszce. Miejsca nie było jednak zbyt wiele, co zdradzała zaprojektowana przez Girolamo Rainaldiego i jego syna Carla fasada nowego kościoła – wąska, płaska, z kopułą bez tamburu, z małymi wieżyczkami u nasady i wysokimi schodami. Wnętrze było centralne i oparte na formie krzyża greckiego. Papieżowi do tego stopnia nie spodobał się projekt faworyzowanego architekta, że zrezygnował z jego usług. Pieczę nad budową przejął drugi zaufany architekt Innocentego, Francesco Borromini, który – pomijany i niedoceniany przez lata – mógł wreszcie (jak się wydawało) objawić cały swój talent. Budowla znajdująca się już w zaawansowanym stadium została całkowicie przez niego zmieniona. Architekt rozciągnął fasadę do przylegających budynków, cofnął jej lico w stosunku do placu i nadał jej lekko wklęsłą formę. W ten sposób mogły „wybrzmieć” flankujące fasadę podwyższone wieże, tworząc okazałą, majestatyczną, lekko falującą strukturę. Mało tego – Borromini podniósł kopułę, osadzając ją na imponującym tamburze. Po śmierci Innocentego X w 1655 roku odebrano mu jednak kierownictwo nad pracami, zarzucając wręcz uchybienia budowlane. Ich kontynuację powierzono tym razem synowi Girolamo – Carlo Rainaldiemu, który wniósł własne poprawki i zmiany, między innymi w wieżach, które straciły za jego sprawą finezję tych zaplanowanych przez Borrominiego. Od tej pory kościół tworzony był przez kolejnych architektów stopniowo zatracających pierwotny sens fasady Borrominiego, między innymi przez jego największego rywala – Gian Lorenzo Berniniego, aż do 1672 roku, w którym nieukończona świątynia doczekała się poświęcenia.
Kościół robi imponujące wrażenie z perspektywy Piazza Navona. Jego bryła zewnętrzna wskazuje na monumentalny dom Boży, tymczasem wnętrze zaskakuje stosunkowo małą, ortogonalną kubaturą. Uderza jednak wyrafinowaniem i finezją marmurowych dekoracji, jest eleganckie i przemyślane w każdym detalu. Natomiast św. Agnieszka wydaje się zagubiona w wyrafinowanym barokowym teatrze zdobień – dostrzegamy ją dopiero po chwili. Na próżno będziemy szukać jej wizerunku w ołtarzu głównym. Tam znalazł się wypukły relief (bardzo modny w tym czasie) z 1688 roku, przedstawiający dwie święte rodziny – Chrystusa i Jana Chrzciciela. Jego autorem został Domenico Guidi. Dlaczego pierwotne wezwanie kościoła zostało tak dobitnie zlekceważone? Dla ówczesnych decydentów najwyraźniej Agnieszka nie zasługiwała na tak poczesne miejsce – znalazła się, podobnie jak inny święty – Sebastian, w ołtarzu bocznym świątyni (Ercole Ferrata, 1660 r.). Obie figury wykonano pełnoplastycznie i umieszczono w bardziej okazałych kaplicach, podobnie jak inne, znajdujące się tu ołtarze reliefowe, poświęcone świętym Cecylii, Emerencjanie, Aleksemu i Eustachemu). Obiekty te stworzone zostały przez różnych artystów, a ich wykonanie ciągnęło się jeszcze w XVIII wieku. Doskonale skomponowaną architektoniczną przestrzeń, którą uzupełniają rzeźby i reliefy osadzone w wielobarwnych marmurowych ramach, dookreśla – jak przystało na barok – malarstwo. W kopule dojrzymy niebiańskie zgromadzenie witające nowo przybyłą św. Agnieszkę. Godne uwagi są żagielki kopuły (pendentywy), które wykonał wybitny barokowy malarz – Baciccio. Ukazują one, oczywiście za pomocą alegorii, cnoty kardynalne, które dziś wydają się zupełnie zapomniane i nieznane, a kiedyś odgrywały istotną rolę – przynajmniej w artystycznym wymiarze. I tak kobieta podtrzymująca lustro jest personifikacją Mądrości, która widzi zarówno przeszłość, jak i przyszłość. Potem mamy Sprawiedliwość dzierżącą miecz i wagę, Odwagę z hełmem i lancą oraz Roztropność, wyposażoną w wodze, na których trzyma ludzkie popędy. Oglądając ten piękny barokowy kościół, często zapomina się, że powstał z myślą o stworzeniu mauzoleum dla papieża Innocentego X. Nigdzie też nie dostrzeżemy jego sarkofagu. Dopiero zadzierając głowę, dojrzymy jego sylwetkę wychylającą się jakby z balkonu i w geście błogosławieństwa pozdrawiającą patrzącego. Towarzyszą mu usadowione na sarkofagu dwie personifikacje – Religii i Sprawiedliwości. Zważywszy, jak nędznie zakończył swój żywot papież, należy przyznać, że ostatecznie jego potomkowie zadbali o miejsce jego ziemskiego pochówku. Natomiast powstały w 1729 roku pomnik papieża Innocentego X stanowi jeden z najbardziej interesujących przykładów rzeźby sepulkralnej tego czasu. Jego autorem, podobnie jak towarzyszących mu alegorii cnót, jest Giovanni Battista Maini, twórca, wydawałoby się, drugoplanowy, który jednak tutaj dał wyraz swym nieprzeciętnym umiejętnościom, nawet jeśli sama koncepcja nie wyszła od niego. Oto kamienny papież czynnie uczestniczy w celebrowanych tu mszach, ale i koncertach muzycznych, które odbywały się w tym wnętrzu przez wieki – kiedy kościół był prywatną świątynią rodu Pamphilj. Odbywają się zresztą do dziś, ponieważ wnętrze to ma znakomitą akustykę i równie doskonałe organy, służące także do akompaniowania chórowi, który przez stulecia zatrudniany był w tym miejscu przez potomków papieża.
Dlaczego sarkofag znalazł się w tym ze wszech miar nietypowym miejscu? Idealnie symetryczne wnętrze nie pozwalało na umieszczenie go przy jednej ze ścian. Poza tym z czasem idea mauzoleum została zarzucona na rzecz idei reprezentacji rodu. Kult zmarłego papieża był obowiązkiem rodziny, z której się wywodził, a jego rozmach dowodem jej rangi i znaczenia. Temu celowi najlepiej wydawał się sprzyjać wyszukany koncept, który połączył świątynię religii ze świątynią muzyki, pozwalając papieżowi zasiąść na uprzywilejowanym miejscu. Stworzono tym samym teatralne wnętrze z wykwintnymi dekoracjami wykutymi w marmurze, z podium, którym jest ołtarz, ze świętymi uczestniczącymi w spektaklu i wreszcie z samym papieżem – patronem rodu i najważniejszym jego reprezentantem. Jest w tym coś z dramaturgii spektaklu teatralnego i barokowego uwielbienia dla muzyki i sztuki plastycznej, które pokazuje całemu światu ród Pamphilj. Żaden papież przed Innocentym X nie ma takiego miejsca spoczynku – nawet ci najwięksi chowani byli w bazylice św. Piotra (San Pietro in Vaticano) albo w bazylice Santa Maria Maggiore, pomiędzy innymi. Potomkowie tego papieża stworzyli tym samym coś na wskroś nowatorskiego i oryginalnego – cały kościół przeznaczyli dla pośmiertnego kultu swego przedstawiciela. Wykonanie podobnego wnętrza zlecą raz jeszcze w kościele Sant’Andrea al Quirinale – drugim reprezentacyjnym miejscu rodu Pamphilj.
Patrz: Wirtualna podróż, kościół Sant'Agnese in Agone
Może zainteresuje Cię również
Giovanni Battista Maini (1690–1752) – elegancja późnego baroku
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO), informujemy, że Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest firma: Econ-sk GmbH, Billbrookdeich 103, 22113 Hamburg, Niemcy
Przetwarzanie Pani/Pana danych osobowych będzie się odbywać na podstawie art. 6 RODO i w celu marketingowym Administrator powołuje się na prawnie uzasadniony interes, którym jest zbieranie danych statystycznych i analizowanie ruchu na stronie internetowej. Podanie danych osobowych na stronie internetowej http://roma-nonpertutti.com/ jest dobrowolne.