Sant'Ignazio, posąg św. Ignacego Loyoli, Camillo Rusconi - odlew oryginału znajdującego się w bazylice San Pietro in Vaticano
Sant'Ignazio, Śmierć św. Józefa, Francesco Trevisiani, kaplica Sacripante (druga od prawej)
Sant'Ignazio, sarkofag z relikwiami św. Jana Berchmansa
Absyda kościoła Sant'Ignazio, na dole - Wizja św. Ignacego, po bokach Ignacy wysyła Franciszka Ksawerego do Indii i przyjmuje do zakonu Franciszka Borgię
Piazza di Sant'Ignazio przed kościołem Sant'Ignazio
Piazza di Sant'Ignazio przed kościołem Sant'Ignazio
Sant'Ignazio i plac - Piazza di Sant'Ignazio
Wchodzący do tego kościoła przechodnie, na ogół turyści, wiedzą, po co tu przyszli. I też rozpościerający się przed nimi widok w żaden sposób nie jest w stanie ich zawieść. Ci, którzy trafiają tu przypadkowo, nie mogą uwierzyć własnym oczom i szeroko otwierają usta ze zdziwienia, gdy zadzierając głowę, widzą otwierającą się nad nimi prawdziwą otchłań niebios – malowidło doskonałe. Widz ma przed sobą kreację składającą się z elementów architektonicznych, rzeźbiarskich i malarskich, ale tak skonstruowanych, że nie wie, gdzie kończy się iluzja, a zaczyna rzeczywistość. Fresk, o którym mowa, jest jednym z najdoskonalszych i najświetniejszych dzieł baroku – teatrem iluzji i optycznego złudzenia.
Wchodzący do tego kościoła przechodnie, na ogół turyści, wiedzą, po co tu przyszli. I też rozpościerający się przed nimi widok w żaden sposób nie jest w stanie ich zawieść. Ci, którzy trafiają tu przypadkowo, nie mogą uwierzyć własnym oczom i szeroko otwierają usta ze zdziwienia, gdy zadzierając głowę, widzą otwierającą się nad nimi prawdziwą otchłań niebios – malowidło doskonałe. Widz ma przed sobą kreację składającą się z elementów architektonicznych, rzeźbiarskich i malarskich, ale tak skonstruowanych, że nie wie, gdzie kończy się iluzja, a zaczyna rzeczywistość. Fresk, o którym mowa, jest jednym z najdoskonalszych i najświetniejszych dzieł baroku – teatrem iluzji i optycznego złudzenia.
To wirtualny świat, dlatego niezależnie od tego, czy lubi się przepych barokowych kościołów, czy nie – wrażenie jest ogromne. O nie chodziło też budowniczym, a przede wszystkim dekoratorom kościoła, który zadedykowany został św. Ignacemu Loyoli – założycielowi zakonu jezuitów. Był też hymnem pochwalnym dla Towarzystwa Jezusowego, przeżywającego w XVII wieku okres największej chwały.
Inicjatywa powstania i finansowania kościoła przypadła ambitnemu kardynałowiLudovico Ludovisiemu, który w 1626 roku, cztery lata po wyniesieniu Ignacego Loyoli w poczet świętych, zebrał komitet, mający zaplanować świątynię. Miała być ona jedną z największych i najbardziej imponujących w mieście. Kościół wybudowano w latach 1626–1650 według planów jezuity o matematycznym wykształceniu – Orazio Grassiego. On również był autorem fasady inspirowanej fasadą innej znaczącej jezuickiej świątyni – Il Gesù W porównaniu z pierwowzorem ta tutaj jest bardziej plastyczna, co uzyskano poprzez zastosowanie dynamizujących ją, wychodzących do przodu kolumn wieńczących przyczółki i rozbudowanego, dzielącego ją poprzecznie gzymsu, na którym umieszczono napis uwieczniający... nie świętego jezuitę, ale fundatora – kardynała Ludovisiego. We wnętrzu kościoła, nad wejściem, widnieje ozdobna tablica z inskrypcją również jemu poświęconą, wzbogaconą herbem rodu Ludovisi oraz alegoriami Religii i Sławy. Wykonana została przez jednego z czołowych rzeźbiarzy tamtych czasów –Alessandro Algardiego(1650).
Wnętrze to jedna nawa o kolebkowym sklepieniu, otwierająca się arkadami do głębokich kaplic. Jej zakończenie stanowi potężna, widoczna od wejścia absyda. Na przecięciu nawy i transeptu umieszczono kopułę, która tak naprawdę jest wirtualnym trikiem. Ta planowana w tym miejscu nie została bowiem zrealizowana, a w jej miejsce główny dekorator kościoła – malarz jezuita Andrea Pozzo rozpostarł 13-metrowe płótno, na którym namalował elementy architektoniczne, w doskonały sposób imitujące prawdziwą kopułę. Jest to wspaniały przykład kwadratury, dzięki której to, co dwuwymiarowe, zyskuje trójwymiarowość. Jego dziełem są też freski absydy. Te w ołtarzu głównym ukazują widzenie św. Ignacego w kaplicy w La Storcie (obraz środkowy); towarzyszą mu inni jezuiccy święci (Franciszek Ksawery i Franciszek Borgia). Natomiast malowidła wieńczące prezbiterium przedstawiają młodego Ignacego w czasie oblężenia Pampeluny, kiedy to kula armatnia zmasakrowała mu nogę, co też stało się bodźcem do nawrócenia i rozpoczęcia nowego życia. Chwalebne podsumowanie tego życia możemy śledzić na malowidłach nawy głównej, tych, które robią tak piorunujące wrażenie zaraz po wejściu do wnętrza. Przedstawiają Apoteozę św. Ignacego Loyoli. To w nich zmaterializował się talent Pozza do kreowania architektury pozornej, do doskonałego operowania skrótami perspektywicznymi i tworzenia przestrzeni, która zdaje się otwierać na nieskończoność niebios. Za pomocą swych malarskich sztuczek Pozzo stworzył przestrzeń architektoniczną dwa razy wyższą od istniejącej, a przy tym „zawiesił” w powietrzu lewitujące postacie, których materii nie jesteśmy w stanie rozpoznać – nie wiemy, czy jest to jeszcze rzeźba, czy już malowidło.
Program ikonograficzny zrealizowany w kościele Sant’Ignazio został dokładnie opracowany przez jezuitów i ilustrować miał rozprzestrzenianie Ognia Boskiej Miłości i prawdziwej wiary przez zakon jezuitów. Sam święty, unoszący się na obłoku, jest tak wysoko, że ledwie możemy go rozpoznać. Nad nim widnieją Trójca Święta, Chrystus z krzyżem, Bóg Ojciec i gołębica. Bijące od nich światło sięga do piersi św. Ignacego i odbijając się od niej, rozchodzi się w pięciu kierunkach. Jedna z takich smug dosięga trzymanej przez anioła tarczy z literami IHS, czyli skrótu, który jako swój emblemat przyjęli jezuici. Cztery pozostałe słupy boskiego światła kierowane są na cztery kontynenty, uwalniając je w ten symboliczny sposób od ciężaru herezji i pogaństwa. Kontynenty te kryją się w alegorycznych postaciach kobiet ukazanych w czterech rogach malowidła (Europa, Azja, Afryka, Ameryka). Wśród nich najdostojniej wypada dosiadająca konia, dzierżąca berło i kulę ziemską, przyodziana w bogatą szatę Europa, gdyż w niej zrodziły się zręby prawdziwej wiary, czyli rzymskiego katolicyzmu. Każdej personifikacji towarzyszy wizerunek świętego męczennika o jezuickiej proweniencji (Alojzy, FranciszekKsawery i Piotr Klawer). Jedynie Ameryka (siedząca na gepardzie i z piórami we włosach) jest go pozbawiona, gdyż misja jezuicka w Nowym Świecie była tak efektywna, że nie zginął podczas jej wykonywania żaden misjonarz. Postacie wirujące nad Ameryką to nawróceni na prawdziwą wiarę. Afryka o czarnym obliczu, dosiadająca krokodyla, spogląda na dziecko (o białym obliczu) walczące z bezbożnymi. Natomiast siedząca na wielbłądzie Azja wskazuje na świętego jezuitę podążającego w kierunku Ignacego.
Jak zatem widzimy, program ikonograficzny zaprezentowany w kościele Sant’Ignazio był też programem politycznym, w którym podkreślona została przewodnia rola jezuitów jako wybranych przez Pana pośredników między nim a wiernymi. Przesłanie to skierowane było też do protestantów (nieuznających żadnych pośredników między Bogiem a człowiekiem), z którymi jezuici ścierali się w Europie z wielkim powodzeniem. Ale malowidła były też wykładnią legitymizacji misji jezuickich na całym świecie, gdyż to członków Towarzystwa Jezusowego Pan predestynował do niesienia wspomnianego ognia prawdziwej wiary.
Zgodnie z zamierzeniem Andrei Pozza, wręcz transcendentne odczucie boskiej obecności możemy zyskać, stając w zaznaczonym na posadzce kościoła okrągłym polu. Patrząc z tego miejsca, doświadczamy najdoskonalszej iluzji przestrzeni, powstałej dzięki matematycznym wyliczeniom Orazio Grassiego. Wchodząc w ten wyimaginowany świat, możemy się naocznie przekonać, że znane nam współczesne technologie nie oferują niczego nowego, a w dodatku nie potrzeba okularów 3D, aby jego efektami się cieszyć.
Freski ukończył Pozzo w 1694 roku i przyniosły mu one olbrzymią sławę. Zapraszany do dekoracji innych jezuickich kościołów, i nie tylko, zmarł w Wiedniu i tam został pochowany. W kościele Sant’Ignazio stworzył malowidło, które wieńczyło długotrwałe zmagania z iluzją podejmowane wcześniej w Rzymie przez Agostino Carracciego,Guercina, Giovanniego Lanfrancaczy Pietro da Cortonę. Wszyscy ci artyści dążyli do stworzenia idealnej iluzji, ale to Pozzowi udało się ją osiągnąć w sposób wręcz doskonały.
Oczywiście obejrzenie dzieła Pozza jest wystarczającym powodem, aby kościół odwiedzić, ale warto przyjrzeć się także kilku innym obiektom w tym wnętrzu. Kaplice boczne pozostają jakby w ukryciu, są uwerturą przed imponującym transeptem, który pełnym tonem uderza widza kierującego się ku ołtarzowi głównemu. W obu jego ramionach ustawiono monumentalne, bogato zdobione ołtarze poświęcone jezuickim świętym.
w prawym transepcie
W prawym transepcie znajduje się ołtarz i nagrobek poświęcony Alojzemu (właściwie Luigiemu) Gonzadze, opiekunowi chorych, który zmarł w wieku 23 lat podczas grasującej w Rzymie zarazy. Ozdobny, pełen przepychu ołtarz zaprojektował w 1699 roku również Andrea Pozzo, natomiast marmurowy relief ukazujący apoteozę zmarłego wykonał wielokrotnie angażowany przez jezuitów Pierre Le Gros.
Obok znajduje się Cappella Ludovisi zaadoptowana dla fundatora kościoła, kardynała Ludovico Ludovisiego, który zlecił wykonanie pomnika nagrobnego dla siebie i swego wuja, papieżaGrzegorza XV. Obaj duchowni związani byli z zakonem jezuitów – sam papież zaczynał swą duchowną karierę w ich szeregach, a następnie wyniósł Ignacego Loyolę w poczet świętych. Natomiast jego bratanek i nepot, który w trakcie krótkiego pontyfikatu wuja dorobił się wielkiego majątku, był protektorem Towarzystwa Jezusowego, a oprócz tego znanym mecenasem sztuki. Jego skromna podobizna znajduje się w medalionie niejako u stóp monumentalnego papieskiego postumentu, który w 1714 roku wykonał wspomniany wcześniej faworyt jezuitów – rzeźbiarz francuskiego pochodzenia Pierre Le Gros. Trzeba przyznać, że zasiadający na stolcu Piotrowym zaledwie 28 miesięcy papież otrzymał iście królewski pomnik (pomnik nagrobny papieża Grzegorza XV i kardnała Ludovica Ludovisiego). Nie był on jednak, jak to było w zwyczaju, fundacją jego bratanka, ale jezuitów, którzy po trwającym dziesiątki lat i żenującym dla obydwu stron sporze między zakonem a spadkobiercami kardynała Ludovisiego o pieniądze, jakie należało wyłożyć na jego budowę, sami ostatecznie sfinalizowali jego powstanie. Miało to miejsce 80 lat po śmierci kardynała i prawie sto lat po śmierci papieża, ale jak należy sądzić, jezuitami kierowała nie tylko wdzięczność dla fundatorów kościoła, ale też polityczna przezorność. W tymbowiem czasie zaczęły się nad zakonem zbierać czarne chmury. Ganieni na początku XVIII wieku w związku ze swoimi misjami w Chinach, oskarżeni o nieposłuszeństwo, narazili się na powszechną krytykę, ale – co gorsza – stracili poparcie ówczesnego papieża. Tak zwany spór akomodacyjny podkopał prestiż jezuitów. Aby zaakcentować swoją nierozerwalną więź z papiestwem, zbudowali imponujący pomnik papieskiej chwały, podkreślając w ten sposób długą, naznaczoną oddaniem tradycję, jaka łączy zakon ze Stolicą Apostolską. Efekt jest rzeczywiście przekonujący. U stóp tronującego, otoczonego aniołami papieża zasiadają dwie postacie – Religio i Abundantia (bogactwo), będące alegoriami rozkwitu wiary i obfitości, które wyrosły na współpracy biskupa Rzymu z Towarzystwem Jezusowym. Całość epatująca zbytkiem i przepychem wykonana została z różnobarwnych marmurów. Jest to ostatni z tak monumentalnych nagrobków, jakie powstały w Rzymie – końcowy akt inscenizacji pamięci, służący doraźnemu celowi propagandowo-reklamowemu. Podkreśla to jeszcze umieszczona na postumencie inskrypcja: ALTER IGNATIUM ARIS – ALTER ARAS IGNATIO, co oznacza: „Jeden [papież Grzegorz XV] wyniósł Ignacego na ołtarze, drugi [kardynał Ludovisi] wzniósł Ignacemu ołtarze”. Opuszczając kaplicę rodu Ludovisi, warto spojrzeć na znajdujące się tam rzeźby będące alegoriami cnót – Męstwa, Sprawiedliwości, Siły i Roztropności, których autorem był zdolny kontynuator Gian Lorenzo Berniniego– Camillo Rusconi.
w lewym transepcie
Tutaj znajduje się równie pompatyczny ołtarz innego jezuickiego świętego –pochodzącego z Flandrii Jana Berchmansa, który zmarł młodo w czasie studiów w Rzymie i nie dożył nawet święceń kapłańskich. Projekt ołtarza, wykonany przez Andreę Pozza, nawiązuje też do dekoracji Le Grosa. Natomiast marmurowy i nie najlepszy relief ze sceną Nawiedzenia stworzony został przez drugorzędnego rzeźbiarza Filippo Valle w 1750 roku. Ważnymi elementami dekoracyjnymi ołtarza są flankujące go anioły autorstwa zdolnego barokowego rzeźbiarza, ponownie ucznia Gian Lorenzo Berniniego –Pietro Bracciego.
Wychodząc z kościoła, należy zwrócić uwagę na plac, na którym ten się znajduje. Piazza di Sant’Ignazio należy bowiem do najbardziej udanych XVIII-wiecznych założeń urbanistycznych w Rzymie.
Ludovico Ludovisi (1595–1632) – rzutki papieski nepot i wielbiciel antyku
Szanowny użytkowniku!
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO), informujemy, że Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest firma: Econ-sk GmbH, Billbrookdeich 103, 22113 Hamburg, Niemcy
Przetwarzanie Pani/Pana danych osobowych będzie się odbywać na podstawie art. 6 RODO i w celu marketingowym Administrator powołuje się na prawnie uzasadniony interes, którym jest zbieranie danych statystycznych i analizowanie ruchu na stronie internetowej. Podanie danych osobowych na stronie internetowej http://roma-nonpertutti.com/ jest dobrowolne.