Beatrice Cenci (1577–1599) - ojcobójczyni przez rzymian rozgrzeszona, przez miasto upamiętniona

Ginevra Cantofoli, Kobieta w turbanie (domniemany portret Beatrice Cenci), ok 1650, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini

Ginevra Cantofoli, Kobieta w turbanie (domniemany portret Beatrice Cenci), ok 1650, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini

Można się zastanawiać, po co przywoływać postać tej oskarżonej o zamordowanie własnego ojca dziewczyny, zapewne jednej z wielu zdolnych do takiego czynu w czasach, gdy skrytobójcza i nieskrytobójcza śmierć były w mieście nad Tybrem czymś wręcz codziennym. Opowieść o Beatrice Cenci jest jednak swego rodzaju moralitetem, w którym dobro zwycięża nad złem, ale, o dziwo, zwycięstwo to nie przynosi ani oczyszczenia, ani otuchy – wręcz przeciwnie: poczucie krzywdy! Proces i stracenie Beatrice Cenci miały w sobie coś spektakularnego, wzbudzając w rzymianach emocje tak żywe, że przetrwały wieki. Dlaczego? Być może w najdoskonalszy sposób ucieleśniły istniejącą tu od zawsze sprzeczność między świętością a zbrodnią.
Ginevra Cantofoli, Kobieta w turbanie (domniemany portret Beatrice Cenci), ok 1650, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini
Ginevra Cantofoli, Kobieta w turbanie (domniemany portret Beatrice Cenci), fragment, ok 1650, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini
Zamek św. Anioła, pierwotnie mauzoleum Hadriana
Śmierć św. Cecylii, Antonio Raggi, fragment, kościół Sant'Agnese in Agone
Portret papieża Klemensa VIII, Cristofano dell'Altissimo, ok. 1600 r., Palazzo Colonna
Można się zastanawiać, po co przywoływać postać tej oskarżonej o zamordowanie własnego ojca dziewczyny, zapewne jednej z wielu zdolnych do takiego czynu w czasach, gdy skrytobójcza i nieskrytobójcza śmierć były w mieście nad Tybrem czymś wręcz codziennym. Opowieść o Beatrice Cenci jest jednak swego rodzaju moralitetem, w którym dobro zwycięża nad złem, ale, o dziwo, zwycięstwo to nie przynosi ani oczyszczenia, ani otuchy – wręcz przeciwnie: poczucie krzywdy! Proces i stracenie Beatrice Cenci miały w sobie coś spektakularnego, wzbudzając w rzymianach emocje tak żywe, że przetrwały wieki. Dlaczego? Być może w najdoskonalszy sposób ucieleśniły istniejącą tu od zawsze sprzeczność między świętością a zbrodnią.
      Śmierć św. Cecylii, Antonio Raggi,
      fragment, kościół Sant'Agnese in Agone

Ale zacznijmy od początku, zadając sobie pytanie, jak doszło do tego, że znakomity ród Cenci mógł popaść w takie kłopoty. Dziadek Beatrice był skarbnikiem dwóch papieży, co dało mu znaczącą pozycję w mieście i pokaźny majątek. Spadkobiercą fortuny został jego syn Francesco Cenci, który charakteryzował się dwoma przymiotami – skąpstwem i gwałtownością. W czasach gdy hasło „Zastaw się, a postaw się” było wręcz doktryną możnych rodów, pierwsza z tych cech spowodowała jego alienację wśród rzymskich elit, ostatecznie prowadząc do braku perspektyw małżeńskich dla jego potomków, druga była bezpośrednim powodem jego śmierci. Pompa i wystawne życie były w Rzymie nie tylko dowodami próżności i hedonizmu, ale od stuleci pielęgnowaną formą nawiązywania więzi społecznych pomiędzy członkami tej samej warstwy. Poznawanie i otaczanie się wysoko postawionymi osobami (głównie w Kurii Rzymskiej) było też warunkiem sine qua non – ułatwiało przeżycie i torowało drogę dla karier dzieci. Patologiczne wręcz skąpstwo Francesca i jego ciągłe, rujnujące skarbiec rodzinny zatargi z prawem doprowadziły do tego, że nie zapewnił swym siedmiu synom odpowiedniego majątku. Część z nich dochodziła swych praw przed sądem, a dwóch zabiło się w czasie bójki, co jeszcze bardziej podkopało nadwątloną reputację rodziny. W równie beznadziejnej sytuacji postawił córkę Beatrice, nie gwarantując jej należnego jej pozycji posagu. Zresztą i tak nie dopuszczał jej do oczu ludzkich – córkę i swą drugą żonę zamknął w zamczysku poza granicami Państwa Kościelnego, gdzie według świadków bił, terroryzował i zastraszał obie bez skrupułów. Na dodatek Beatrice zakochała się w zamkowym kasztelanie Olimpio Calvettim, co jeszcze bardziej rozsierdziło ojca i pogorszyło jej sytuację.

Francesco wciąż borykał się z sądowymi oskarżeniami z powodu swego gwałtownego charakteru. Posądzony został również o ciężkie w tym czasie przestępstwo – homoseksualizm, zarzut, którym dość skutecznie i często bezpodstawnie szafowano, aby podważyć czyjąś reputację. Kary i koszty sądowe doprowadziły do zadłużenia Francesca, konieczności wynajęcia rodowego pałacu w Rzymie i wyjazdu do wspomnianego rodowego zamczyska.

      Guido Reni albo Elisabetta Sirani,
      domniemany portret Beatrice Cenci,
      Galleria Nazionale d'Arte Antica,
      Palazzo Barberini

Można powiedzieć, że sytuacja rodzinna Cencich była zła, a frustracja dzieci i drugiej żony Francesca pokaźna. Na takim tle doszło do zawiązania trzeciego już z kolei spisku na życie męża i ojca, w którym udział wzięli syn Giacomo i córka Beatrice (dzieci z pierwszego małżeństwa) oraz ich macocha i jej syn ze związku z Francesco. Najaktywniej w morderstwie brali udział wspomniany Olimpio Calvetti i zamkowy kowal. Uśmiercili oni Francesca, rozbijając mu głowę młotkiem, po czym, dla pewności, zrzucili znienawidzonego tyrana z murów zamku. Był rok 1598. Po tym brutalnym i haniebnym czynie rodzina szybko zorganizowała pogrzeb ojca i męża, po czym powróciła do Rzymu. Tam czekał ich trwający rok proces i uwięzienie oskarżonych. Olimpio jeszcze przed procesem został zgładzony przez jednego z przyjaciół Cencich, ale na niewiele się to zdało, gdyż w czasie tortur kowal Marzio zeznał, jak doszło do morderstwa. Aby wymusić zeznania innych oskarżonych, również ich poddano torturom, co spowodowało szybkie potwierdzenie słów głównego mordercy. Nikt w tym czasie nie wstawił się za oskarżonymi, nikt nie chciał im pomóc w wyjednaniu łaski albo przynajmniej złagodzeniu wyroku u papieża Klemensa VIII. Trybunał kościelny, wychodząc z założenia, że wysokie urodzenie nie może wpływać na ocenę sądzonego czynu, ogłosił potrójny wyrok skazujący – dla dzieci i żony Francesca.

Na miejsce egzekucji, które znajdowało się od stuleci w tym samym miejscu, czyli u podnóża zamku św. Anioła (Sant’Angelo), prowadzono skazańców ulicami pełnymi gapiów. Rzymianie wylegli tłumnie, aby odprowadzić członków rodu Cenci, w tym piękną Beatrice, na kaźń. Mimo że została ona uznana za winną, rzymski tłum solidaryzował się z młodą, budzącą współczucie dziewczyną, a poczucie sprawiedliwości kłóciło się zapewne z żalem nad jej nieszczęsnym losem. Sceneria przypominała ostatnią drogę tak często przywoływanych w rzymskich kościołach wczesnochrześcijańskich dziewic męczenniczek, nawet jeśli powody ich kaźni były różne. Największe wrażenie robiły młodość i niewinność skazanych, widzom trudno było zachować wobec nich obojętność. Tym bardziej, że sposób ich egzekucji był barbarzyński – Beatrice i jej macochę ścięto mieczem, natomiast jej brata Giacomo najpierw maltretowano rozżarzonymi obcęgami, zabito młotem, a ciało następnie poćwiartowano. Dla przestrogi zwłoki straconych na 24 godziny wystawiono na widok publiczny. Zaraz potem ciało Beatrice zostało zabrane i przy współudziale odprowadzających ją rzymian złożone w kościele San Pietro in Montorio pod ołtarzem, tak jak pragnęła – w nieoznaczonym grobie. Dzień i noc płonęły tam świece, a ludzie nie odstępowali tego miejsca. Niewiele brakowało, a zaczęto by traktować ją jak męczennicę. Na szczęście lud Rzymu stosunkowo szybko mógł przelać swe wzburzone uczucia na inną, równie piękną, młodą i pochodzącą z arystokratycznego domu, na dodatek w podobny sposób uśmierconą dziewczynę, której świetnie zachowane, emanujące świeżością zwłoki odnaleziono w cudowny sposób w niecały miesiąc po straceniu Beatrice. Pod głównym ołtarzem kościoła Santa Cecilia na Zatybrzu (Trastevere) odkryto świętą Cecylię. Jedna dziewczyna dopiero co została pochowana pod ołtarzem, a druga spod ołtarza właśnie powstała.

      Ginevra Cantofoli, domniemany
      portret Beatrice Cenci, ok. 1650, fragment

Po egzekucji majątek Francesca Cenci skonfiskowano, po czym przeszedł on w ogromnej większości w ręce kardynała Aldobrandiniego – nepota papieża Klemensa VIII. Wzbudziło to protesty pozostałych przy życiu członków rodu, a także niezadowolenie rzymian, którzy jeszcze bardziej utwierdzali się w poczuciu niesprawiedliwości. Ostatecznie podkopało to również autorytet papieża – miecz, którego użył w imię sprawiedliwości, obrócił się przeciw niemu już na wieki, gdyż Beatrice stała się jedną z najbardziej popularnych postaci w mieście i taką jest do dziś.

Los Beatrice i jej śmierć od samego początku inspirowały artystów, którzy w jednoznaczny sposób się z nią solidaryzowali. Pierwszym tego dowodem może być przypisywany Guido Reniemu (obecnie przypisywany Ginevrze Cantofoli) portret (Galleria Nazionale d’Arte Antica – Palazzo Barberini), powstały ponoć w więziennym osamotnieniu. Z obrazu patrzy dziewczyna, jaka pozostała w pamięci rzymian – piękna, subtelna i smutna. 

Szczególną popularność, już o międzynarodowej randze, uzyskała Beatrice w wiekach późniejszych, zwłaszcza w dobie romantyzmu, kiedy wykreowano ją na bohaterkę opierającą się terrorowi i tyranii. Na jej temat powstały liczne dzieła literackie (Shelley, Słowacki, Stendhal, Dumas, Moravia), muzyczne i filmowe. Atencja, jaką darzono Beatrice w Rzymie, przetrwała wieki, aż do momentu gdy do miasta dotarli żołnierze Napoleona Bonaparte niosący hasła wolności, walki z tyranią i kościelnym uciskiem. W 1798 roku grób Beatrice został przez nich zbezczeszczony, jej zwłoki wywleczono i od tej pory ślad po nich zaginął.

Postać Beatrice Cenci do tego stopnia przetrwała w świadomości rzymian, że w 400. rocznicę jej śmierci – 11 września 1999 roku władze miasta ufundowały ojcobójczyni tablicę pamiątkową w miejscu jej uwięzienia przy via di Montserrato, na której nazwano ją „przykładem ofiary niesprawiedliwego sądu”. Oto jak przekorne może być życie: wyrok, uważany przez papieża za najbardziej sprawiedliwy, po 400 latach okazał się najbardziej niesprawiedliwym.