Kościół Santa Cecilia – wczesne średniowiecze w barokowo-rokokowym sosie
Jest ona jednocześnie bramą prowadzącą na rozległe atrium, wokół którego wznoszą się zabudowania klasztorne, a jej projektantem był znany w tamtym czasie architekt Ferdinando Fuga. Należy dodać, że żyjące tu od średniowiecza mniszki pochodziły z najbardziej renomowanych rzymskich rodów, a pozycja tytularnego kardynała tego kościoła przez stulecia uważana była za najwyższy zaszczyt i honor.Po przejściu bramy przybysza ogarnia przyjemne uczucie spokoju i harmonii, które wzmaga szum wody wydobywającej się z usadowionej na środku fontanny w formie majestatycznego kantarosa, a malownicza zieleń i kwitnące kwiaty jeszcze intensyfikują wrażenie sielanki. Aż trudno uwierzyć, że fontanna ta została stworzona dopiero za czasów Benito Mussoliniego, choć piękny dzban znajdował się tu już w czasach średniowiecza.
Po bokach rozciągają się zabudowania klasztorne żyjących tu mniszek (po prawej franciszkanki, po lewej benedyktynki), które spina jak klamra kolumnada portyku kościoła. Jak nietrudno się domyślić, również ona poddana została modernizacji przez innego członka rodu Acquaviva, tym razem Francesco (wuja Traiano), o czym informuje insprypcja na belkowaniu. Gdy uważnie spojrzymy na listwę znajdującą się pod ową inskrypcją, dojrzymy tam delikatne mozaiki, między innymi wizerunki św. Cecylii, jej męża Waleriana czy enigmatycznego papieża Urbana, pochodzące jeszcze z XII wieku. Pozostałością średniowiecznej budowli są również jońskie kolumny portyku. W nim samym ulokowanych jest kilka interesujących obiektów. Uwagę zwraca przede wszystkim nagrobek (pierwotnie znajdujący się we wnętrzu kościoła) innego, zasłużonego dla świątyni kardynała tytularnego, żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku Paola Sfondratiego, stworzony przez Girolamo Rainaldiego, być może przy współudziale Pietro Berniniego (ojca Gian Lorenzo Berniniego) i Angelo Pellegrino w pierwszej połowie XVII wieku.
Czas wejść do środka, ale zanim to zrobimy, kilka słów należy się patronce kościoła, gdyż dzieje tego malowniczego zakątka zaczynają się, jak w przypadku wielu świątyń tego miasta, od cudownej legendy, której bohaterką jest młoda dziewica, męczenniczka – św. Cecylia. Nie wiemy o niej dużo, a właściwie nic, oprócz informacji zawartych w powstałej w V wieku Passio Santae Cecilae, czyli wypełnionej cudami i męczeństwem opowieści o jej życiu i śmierci, która dała asumpt do powstania jej kultu. Był on na tyle żywotny, że na początku IX wieku papież Paschalis I postanowił wykorzystać istniejące wśród ludu rzymskiego przywiązanie do legendarnej Cecylii i ufundował na fundamentach istniejących tu wcześniej budowli, uważanych za dom i miejsce jej męczeństwa, okazałą bazylikę. Badania prowadzone w XX wieku nie potwierdziły istnienia w tym miejscu arystokratycznego domu, a jedynie fundamenty jednej z insuli, czyli rzymskiej czynszówki, jakich wiele istniało na terenie dawnego Zatybrza. Nie wiemy też, dlaczego właśnie tu legenda osadziła Cecylię, hipotetycznie potomkinię znanego rodu Cecyliuszów. Może w jednej z posiadanych przez nich czynszówek zbierali się chrześcijanie w III wieku, gdyż to w tym mniej więcej czasie można domniemywać życie Cecylii. Tym niemniej pierwsze wzmianki o tzw. titulus Caecilae pochodzą dopiero z V i VI stulecia. Ale niejako wbrew nim legenda głosi, że ostatnią wolą świętej było przekazanie Urbanowi (papieżowi o trudnej identyfikacji) majątku i zobowiązanie go do budowy w miejscu jej domu świątyni. Tak też ów Urban uczynił, po tym jak pochował Cecylię w katakumbach Kaliksta przy via Appia.
Dramatyczna i poruszająca serce historia życia i śmierci Cecylii na tyle spodobała się wspomnianemu papieżowi Paschalisowi I, że rozpoczął on poszukiwania jej doczesnych szczątków, co – jak pamiętamy z kościoła Santa Prassede – robił bardzo energicznie, ściągając do miasta tysiące pozostałości po ludzkich ciałach i nadając im status świętych relikwii (kult męczenników). Relikwie były też w tym czasie cenniejsze od złota, traktowano je z najwyższą czcią, wierzono w ich cudowną moc oraz w to, że już najdrobniejsza ich cząsteczka, a nawet po prostu bliskość daje cudowną moc. W równie niezwykły sposób, gdyż przy pomocy samej świętej, która objawiła się Paschalisowi I we śnie, udało się je odszukać. Odnalezienie ciała świętej było dla papieża szczególnie ważne, gdyż jego translacja miała nowo powstały kościół w sposób szczególny uświetnić, ale nie tylko. Miał stać się on jednym z ważniejszych miejsc pielgrzymkowych w Rzymie. Zabudowania klasztorne, które wzniesiono wokół świątyni, przeznaczono dla zakonników i zakonnic pomocnych przy obsłudze rzesz ściągających tu pątników. Z myślą o nich stworzono też pomieszczenia noclegowe i hospicjum.
Sam kościół ufundowany przez Paschalisa I, podobnie jak inne fundacje tego papieża (Santa Maria in Domnica, Santa Prassede), miał trzy nawy oddzielone rzędem kolumn wspierających arkady, ponad którymi znalazł się rząd okien. Okazałą bazylikę wieńczyła obszerna absyda, której lico, podobnie zresztą jak łuk tęczy, dekorowały wspaniałe mozaiki (zachowane jedynie w absydzie).Dziś z tego wczesnośredniowiecznego wnętrza, przebudowywanego i modernizowanego w kolejnych stuleciach i stylach, nie pozostało wiele – oprócz wspomnianej absydy, która przenosi nas w odległe czasy pontyfikatu Paschalisa I, a więc w IX stulecie.
Mozaiki znajdujące się w absydzie powielają wprawdzie schemat znany z innych kościołów ufundowanych przez tego papieża, ale ich zniewalająca prostota, szczerość i piękno za każdym razem radują oko i serce. Samego Paschalisa zobaczymy z modelem ufundowanego kościoła w kwadratowym nimbie (przeznaczonym dla żyjących aspirujących do świętości) po lewej stronie. Nad nim widnieje feniks – fantazyjny ptak, symbol nieśmiertelności, często występujący w obiektach tego fundatora, a obok niego stoi – uwaga! – równa mu wzrostem, co w średniowiecznej sztuce oznaczało zrównanie w randze, i obejmująca go w geście adoracji św. Cecylia. Następnie ujrzymy odwiecznych adoratorów Chrystusa – świętych Pawła i Piotra, w ikonografii na ogół asystujących mu bezpośredno po obu stronach. Po prawej grupę zamyka małżonek Cecylii – również męczennik Walerian oraz św. Agata, patronka powstałego obok kościoła klasztoru. Dolny rząd mozaiki z owieczkami i Barankiem Bożym (w środku) jest oczywiście nawiązaniem do dwunastu uczniów Chrystusa i do jego ofiary. Na obu krańcach kompozycji nie mogło też zabraknąć typowych dla tego rodzaju przedstawień dwóch najważniejszych dla chrześcijan miast – Betlejem i Jerozolimy. Natomiast widniejący u samego dołu napis donosi o cudownym odnalezieniu relikwii św. Cecylii i wychwala dzieło Paschalisa I, co jak stemplem jeszcze raz zaznaczono u nasady absydy, umieszczając tam monogram z imieniem papieża fundatora. Reszta mozaik rozciągających się poza absydę została, niestety, przy okazji modernizacji kościoła zniszczona.
Prawdziwą perłą, tym razem sztuki późnośredniowiecznej, jest znajdujący się w absydzie, nad głównym ołtarzem baldachim, w szczęśliwy sposób niezniszczony w późniejszych czasach, co nieczęsto zdarzało się z tego typu obiektami. To subtelne, a zarazem wyrafinowane arcydzieło sztuki rzeźbiarskiej pochodzi z końca XIII stulecia, a jego autorem jest znakomity Arnolfo di Cambio, który kilka lat spędził w Rzymie, wykonując zlecenia dla znaczących kościołów i wpływowych zleceniodawców. Gdy uważnie przyjrzymy się postaciom wieńczącym kolumny cyborium, dostrzeżemy czterech głównych bohaterów legendy św. Cecylii: ją samą, jej męża Waleriana, jej szwagra Tyburcjusza, również umęczonego za wiarę, a przedstawionego na koniu i wreszcie papieża Urbana, który miał ochrzcić całą trójkę męczenników. Ale to nie wszystko; dojrzymy tam bowiem wspaniałe bogactwo treści i form, zawarte w wizerunkach proroków, ewangelistów, Panien Mądrych z pochodniami (tylko dwie), które osadzono na tle mozaikowych ornamentów. Dzieło to powstało z inicjatywy żyjącego pod koniec XIII stulecia papieża Mikołaja IV, któremu kościół zawdzięcza także inne znaczące dzieło – freski Pietro Cavalliniego. Jak informuje nas Lorenzo Ghiberti, florencki rzeźbiarz odwiedzający świątynię w połowie XV wieku, pokrywały one całe wnętrze świątyni. Dziś znikoma ich część znajduje się w pobliskim klasztorze (o nich wspomnimy na końcu).
Kierując wzrok w dół, nie można nie zauważyć wręcz lśniącej bielą marmurowej sylwetki leżącej kobiety. Tu powtórnie wracamy do św. Cecylii, tym razem we wczesnobarokowej odsłonie. Aby ją dobrze zrozumieć, musimy cofnąć się do końca 1599 roku. Wtedy to wspomniany już, ambitny Paolo Sfondrati, kardynał tytularny kościoła, a równocześnie bratanek papieża Grzegorza XIV, postanowił przeprowadzić renowację kościoła. Aby dodać mu nowego blasku, ale nie tylko w wymiarze materialnym, kardynał postanowił otworzyć znajdujący się pod posadzką grób męczennicy Cecylii i stworzyć dla niego nowe, bardziej reprezentacyjne miejsce. I ponownie wydarzył się cud. Ciało Cecylii zostało odnalezione w idealnym stanie, nietknięte zębem czasu ani rozkładem, podobnie jak ozdobna szata, w której została pochowana. Mało tego, na jej szyi zachowały się nawet ślady miecza, którym pozbawiono ją życia. Aby fakt ten upamiętnić, kardynał przywołał mało znanego, młodego rzeźbiarza Stefano Maderno i zlecił mu dokładne odwzorowanie ciała świętej. Ten uczynił to zaskakująco szybko i w przeciągu jednego miesiąca figura Cecylii była gotowa. Wiadomość o cudzie rozeszła się szerokim echem w mieście i poza jego granicami i przyciągnęła do kościoła tak wielkie tłumy wiernych, że interweniować musiały papieskie służby porządkowe. Niedowiarkom podejrzewającym mistyfikację szybko odebrano pewność siebie, gdy kardynał nakazał umieścić poniżej figury napis, w którym, zwracając się do Stwórcy, zapewniał, że jest to prawdziwy wizerunek świętej, którą on sam widział, jak leży nietknięta w grobie, i którą nakazał wyrzeźbić w marmurze. Dlaczego kardynał posunął się aż do takiego argumentu, skoro nie mogły ujść jego uwadze informacje zawarte w Liber Pontificalis, dotyczące odnalezienia na początku IX wieku zwłok św. Cecylii przez Paschalisa I mówiące o tym, że już wtedy były one niekompletne (najpewniej brakowało głowy) i rozrzucone? Pytanie to pozostanie bez odpowiedzi. Możemy tylko przypuszczać, że dostojnik ów za wszelką cenę pragnął nadać wydarzeniu znamiona cudowności, kreując się w ten sposób na wykonawcę prestiżowej misji, a zarazem pośrednika między niebem a ziemią, darzonego szczególną życzliwością boskiej opatrzności. Nie możemy zapominać, że tuż przed kolejnym Rokiem Jubileuszowym (1600) potrzeba religijnej egzaltacji w czasach wyjątkowo dla rzymian ciężkich była nad wyraz silna. Miasto nawiedziła powódź i śmiercionośna epidemia, które uważano za swoisty dopust boży. Stracenie pięknej młodej ojcobójczyni Beatrice Cenci wraz z rodziną, które również miało miejsce w tym czasie, w rzymianach, tłumnie asystujących jej w drodze na ścięcie, wzbudziło falę sympatii dla skazanej i nie przysporzyło zwolenników surowemu, wydającemu ten bezwzględny wyrok papieżowi Klemensowi VIII. Gdy ponad miesiąc po egzekucji Beatrice (21 października 1599 roku) pojawiła się inna piękna dziewczyna o nieposzlakowanej moralności, lud Rzymu powtórnie wyległ z domów i skierował swój wzrok na delikatne, drobne ciało świętej, które z tak wielką umiejętnością odtworzył Maderno. Jego rzeźba była inna niż te do tej pory spotykane w kościołach, gdyż wydawało się, że ciało Cecylii dopiero co pozbawiono życia. Spowijała ją też tajemnicza aura i dramatyczny podtekst.
Poprzez odwrócenie głowy Cecylii od widza artysta pozostawił mu kontemplację jej delikatnych członków i śladu brutalnych ciosów miecza na szyi. To niedopowiedzenie, zawieszenie, a jednocześnie rozbudzenie emocji będzie drogą, jaką pójdą kolejni twórcy XVII stulecia. Sam Maderno nie wejdzie jednak w skład jego artystycznej czołówki. Rzeźba wykonana dla kardynała Sfondratiego była zapewne jego najlepszym dziełem, kolejne były już jedynie poprawne. Spod ręki Maderna wyszły też odlane w brązie anioły wieńczące sylwetkę Cecylii złożoną w półce przypominającej katakumbową niszę. Po obu jej bokach artysta umieścił ponadto odlane w brązie reliefy ukazujące głównych bohaterów legendy św. Cecylii.
Odwracając się od ołtarza, możemy spojrzeć na stworzone w XVIII wieku wnętrze, dzieło kardynała Francesca Acquavivy, bardziej przypominające salę balową pałacu niż świątynię. Podczas przeprowadzanej z jego inicjatywy przebudowy zmieniono kształt i ilość okien, a całość pokryto bogatym w rokokowe sztukaterie baldachimowym sklepieniem, na którego środku pojawiło się imponujące malowidło Apoteoza św. Cecylii – pastelowe i świetliste w barwie, typowe dla epoki rokoka, ale w sumie dość przeciętne dzieło Sebastiano Conci (1725). Arkady częściowo zamknięto, średniowieczne kolumny obmurowano (w XIX w.), a posadzkę w stylu Cosmatich wymieniono. Widoczne w partii podokiennej dziwne, zakratowane okna-klatki przesłoniły wewnętrzne tunele, które pozwalały mniszkom, poza oczami wiernych, uczestniczyć we mszy świętej. Odchodząc od ołtarza, można jeszcze spojrzeć na dwa popiersia pochodzące z tego samego czasu co malowidło. Znajdują się one w niszach po obydwu stronach absydy. Przedstawiają dwóch papieży – Innocentego XII i Klemensa XI i są wyrazem wdzięczności kardynała Francesco Acquavivy, fundatora rzeźb, dla swych dobroczyńców (1725).
W najdalszym zakątku prawej nawy zobaczymy ołtarz poświęcony świętym Piotrowi i Pawłowi, z obrazem ukazującym obu najważniejszych rzymskich męczenników wykonanym przez Giovanniego Baglione. Malarz ten bardziej niż artysta znany jest jako biograf Caravaggia, którego ten zresztą publicznie wyśmiewał, odmawiając mu talentu malarskiego. Obraz rzeczywiście nie jest najlepszy, gdyż – jak się wydaje – twórca bardziej skoncentrował się na szatach postaci niż na nich samych, ale trzeba przyznać, że sam temat nie był artystycznie ambitny.
Kolejny ołtarz poświęcony jest czczonej w kościele, obok Cecylii, św. Agacie. Dzieło nieznanego twórcy z końca XVI wieku cechuje umiejętnie zbudowana narracja. Jej głównym punktem jest akt przygotowywania przez oprawców kobiety z obnażoną klatką piersiową na poniżającą i okrutną śmierć, w której niebagatelną rolę odegrają jej miażdżone obcęgami piersi. Staną się one atrybutem świętej. Malarz nie posunął się do ukazania samego momentu kaźni Agaty, pozostawiając widzowi przyjemność oglądania atrakcyjnej kobiety.
Przechodząc dalej, obok zakratowanej kaplicy Chóru, przeznaczonej dla mniszek, natrafimy na przyścienny nagrobek powstały w połowie XIX wieku dla kardynała Giacomo Luigiego Brignole, którego wyraźnym życzeniem było spoczęcie w tej świątyni.
Kolejny ołtarz, tym razem św. Andrzeja (Sant’Andrea), zdobi powtórnie obraz pędzla Giovanniego Baglione. Dostrzeżemy w nim wysiłek twórcy, aby stworzyć pełną dramaturgii scenę z dość nietypowym przedstawieniem świętego uginającego się pod krzyżem, na którym niebawem dokona się jego męczeństwo. Nastrój ten artysta zrównoważył postacią anioła niosącego świętemu koronę męczeństwa, będącą równocześnie przepowiednią nieśmiertelności.
Kolejny nagrobek – biskupa Gregorio Magalottiego – uderza rozbudowaną formą. Obecnie przyjmuje się, że jego autorem był Guglielmo della Porta – uczeń i współpracownik Michała Anioła (Michelangelo Buonarroti); wykonał go w czasie bytności w Rzymie po śmierci duchownego w 1538 roku.
W ostatnim ołtarzu tej nawy również znajduje się obraz artysty XVII-wiecznego – Giuseppe Ghezziego. Przedstawia dwóch młodych, często łączonych ze sobą męczenników diakonów, których męczeństwo nie budzi wątpliwości historyków – św. Szczepana, pierwszego, który oddał życie za wiarę, i św. Wawrzyńca (San Lorenzo), który stracił je w czasie prześladowań chrześcijan w Rzymie w III wieku.
Przy wejściu znajdują się dwa interesujące przykłady sztuki sepulkralnej początku i końca XV wieku. Przyjmuje się, że figura leżącego kardynała Niccolò Forteguerriego, jak również towarzyszący jej relief z przedstawieniem Madonny z Dzieciątkiem, stworzone zostały przez Mino da Fiesole, który przywołany został do Rzymu dla wykonania licznych nagrobków, w tym pomnika papieża Pawła II w bazylice św. Piotra (San Pietro in Vaticano). Drugi interesujący nagrobek należy do kardynała Adama Eastona, który za pontyfikatu Urbana VI wraz z innymi kardynałami wdał się w antypapieski spisek (1385). Jego towarzysze zostali za ten czyn pozbawieni życia, jego jednak oszczędzono, gdyż papież obawiał się reakcji spowinowaconego z kardynałem króla Anglii – Ryszarda II. Jak wiadomo, los bywa zmienny. Stosunki między królem Anglii i angielskim kardynałem w późniejszym czasie pogorszyły się na tyle, iż ten zaniechał wyjazdu do Anglii, tym bardziej że po śmierci Urbana VI kolejny papież, Bonifacy IX, powierzył mu chwalebną pieczę nad kościołem Santa Cecilia.
Lewa nawa świątyni nie jest idealnym odbiciem nawy przeciwległej, gdyż dobudowano do niej mniejsze i większe kaplice, stanowiące niekiedy samodzielne sanktuaria. Na ogół są one zamknięte i podziwiać je można jedynie przez kraty.
Pierwsza z nich, zaraz po prawej stronie od wejścia, jest z nich najmniejsza i mieści ołtarz z przedstawieniem ukrzyżowanego Chrystusa w towarzystwie Marii i św. Jana Ewangelisty. Dzieło to ma formę skromnego, acz przejmującego fresku z XIV wieku. Natomiast nastawa ołtarzowa wykonana została z majoliki i jest prawdziwą rzadkością.
Kolejna kaplica - Cappella del Bagno (tzw. Łaźnia św. Cecylii) jest prawdziwym rarytasem sztuki, stworzonym dzięki wspomnianemu już kardynałowi Sfondratiemu i poświęconym oczywiście św. Cecylii. Na ogół jest zamknięta, jeśli jednak komuś uda się zajrzeć do jej wnętrza, dojrzy nie tylko widoczny zza kraty wąski korytarz, na końcu którego znajduje się figura św. Sebastiana, dzieło Lorenzettiego, ale też wspaniałe malowidła ścienne o tematyce krajobrazowej, w których pojawiają się postacie świętych. Ich autorem był przybyły z Flandrii i bardzo popularny w Rzymie ze względu na swe umiejętności, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku, Paul Brill. Ozdobą głównej sali jest obraz cenionego barokowego malarza – Guido Reniego. Kardynał zwrócił na niego uwagę zaraz po przyjeździe artysty do Rzymu w 1600 roku. Płótno przedstawia Cecylię, rozkładającą ręce w geście oddania się woli bożej, i muskularnego kata, który właśnie zamachnął się, aby ściąć głowę przyszłej świętej. Brutalna siła została tu przeciwstawiona spokojnej zadumie Cecylii. Postacie wyłaniają się z czeluści ciemnego tła, tworząc skoncentrowaną, choć dla współczesnego widza raczej tchnącą sztucznością i dewocyjnym przesłodzeniem scenę. Niemniej były to pierwsze próby zmagania się Reniego ze stylem poznanego w Rzymie Caravaggia, który skądinąd ze złością przyjmował ten fakt. Samemu Reniemu dzieło to przyniosło jednak poklask i sławę wśród rzymskich zleceniodawców. Cała kaplica pokryta jest manierystycznymi malowidłami ukazującymi sceny z życia Cecylii i jej męża, stworzonymi przez znanego w Rzymie dekoratora tego typu miejsc – Pomarancia (Cristoforo Roncalli). Opuszczając kaplicę, można zwrócić uwagę na drugi, znajdujący się w korytarzu obraz Reniego, o wiele mniej jednak interesujący – tondo z przedstawieniem klęczących Waleriana i Cecylii, którym anioł nakłada wieńce – symbol mistycznych zaślubin.
Kolejna, trzecia, bardzo duża kaplica zbudowana została dla arystokratycznego rodu Ponzianich, który wsławił się wydaniem na świat wielce popularnej i przez rzymian szanowanej świętej – św. Franciszki Rzymianki. Na Forum Romanum znajduje się poświęcony jej kościół, tutaj natomiast uwieczniono ją na fresku ołtarza głównego. Wraz ze św. Szczepanem (pierwszym męczennikiem) adoruje Matkę Boską Miłosierną. Pozostałe, niestety źle zachowane freski przedstawiają innych świętych – Hieronima, Katarzynę Aleksandryjską, Sebastiana i Jerzego. Sklepienie zostało udekorowane postacią Boga Ojca w wieńcu cherubinów i wizerunkami czterech ewangelistów wraz z ich atrybutami. To ze wszech miar interesujące dzieło malarskie pochodzi z XV wieku i jest dziełem Antonia del Massaro z Viterbo, współpracownika Pinturicchia, razem z którym dekorował apartementy papieża Aleksandra VI Borgii w pałacu watykańskim.
Zanim skierujemy się do następnej kaplicy, uwagę naszą może przykuć znajdujący się w nawie ołtarz z obrazem poświęconym św. Benedyktowi, który kieruje na nas swój wzrok znad księgi, jakby zainteresowany, a równocześnie zadziwiony naszą obecnością. Namalował go zdolny barokowy artysta, którego inny obraz widzieliśmy już wcześniej, po przeciwnej stronie – Giuseppe Ghezzi (1676).
Kolejna, czwarta, bardzo duża kaplica nazwana została kaplicą Relikwii, gdyż aż do lat trzydziestych XX wieku znajdowały się w niej należące do Biblioteki Watykańskiej relikwiarze. To dla nich stworzono tu w XVIII wieku stosowną oprawę malarską. W odróżnieniu od poprzednich kaplic w tej panuje atmosfera swobody, a muzykujące anioły na sklepieniu i dość radosna scena zaślubin Cecylii i Waleriana na jednej ze ścian wprowadzają nas w niefrasobliwy wręcz nastrój. Autorem malarskich dekoracji jest Luigi Vanvitelli, który na ogół parał się rzeźbą, ale tutaj stworzył dzieło malarskie.
Kolejna kaplica (piąta) składa się z długiego korytarza, na końcu którego dostrzeżemy majestatyczny pomnik nagrobny kardynała Mariano Rampolli del Tindaro z 1929 roku.
W końcowej części nawy (najbliżej absydy) znajduje się natomiast interesujący fragment fresku, ongiś widniejącego w portyku wejściowym. Przedstawia scenę znowu dotyczącą św. Cecylii. Oto pojawia się ona we śnie papieża Paschalisa I (po prawej), aby podtrzymać go w poszukiwaniach własnych szczątków. Po lewej natomiast widzimy scenę, w której cudownie odnalezione zwłoki świętej składane są w asyście dygnitarzy kościelnych do drewnianej trumny, która – jak należy się domyślać – spocznie pod posadzką ufundowanego przez papieża kościoła. Niestety zniszczeniu uległy inne freski należące do tego cyklu, ale z zachowanych rysunków wiemy, że były tam sceny ukazujące męczeństwo świętych Wincentego, Szczepana i Wawrzyńca. Powstały w XIII stuleciu, kiedy to obok kościoła zbudowano piękną dzwonnicę i wspomniany portyk.
Zanim opuścimy świątynię, warto zejść do jej podziemi, w których znajdują się wspomniane już na początku pozostałości rzymskiego domus datowanego na czas republiki, ale przede wszystkim insuli z II wieku n.e. Wtedy, w czasach cesarzy Trajana i Hadriana, okolica ta przeżywała szczególny rozkwit. Wtedy też dość energicznie zaczęły powstawać ówczesne wielopiętrowe czynszówki mogące pomieścić dużą liczbę mieszkańców. Zobaczymy tam zachowane ściany, kolumny, pozostałości podłogowych mozaik, ale też terakotowe fragmenty dekoracji ze scenami ceremonii ofiarnych. Do podziemi tych schodzi się jednak głównie dla jednego pomieszczenia. Jest nim balneum uważane tradycyjnie za miejsce kaźni św. Cecylii. Wygląda imponująco i tak zapewne wyobrażano sobie eleganckie wnętrza z czasów II stulecia. Zbudowano je na początku XX wieku z inspiracji kardynała Rampollego. By je zrealizować, wyburzono i obniżono istniejące tu pierwotnie antyczne pozostałości. Nowo powstałe wnętrze ozdobiono barwnymi ornamentalnymi i figuratywnymi mozaikami w stylu secesji i wsparto na rzędzie kolumn. Po obu stronach tego prostokątnego pomieszczenia znajdują się kaplice poświęcone św. Cecylii i drugiej rzymskiej dziewicy cieszącej się szczególną czcią – św. Agnieszki. Tam też znajdziemy kolejny marmurowy posąg św. Cecylii, również stworzony na początku XX wieku.
Jeśli starczy nam jeszcze czasu i sił, możemy zajrzeć do pobliskiego klasztoru, gdzie zobaczymy wspomniane freski Pietro Cavalliniego. Dziś znajdują się w klasztorze sióstr benedyktynek (po lewej stronie wejścia głównego). Trzeba zadzwonić do pierwszych drzwi i czekać na pojawienie się mniszki, która zaprowadzi nas przed to imponujące dzieło sztuki późnośredniowiecznej przechowywane w chórze klasztornym. Są to pozostałości wielkiego, liczącego ongiś około 840 metrów kwadratowych malowidła z końca XIII wieku, z którego udało się uratować jedynie znikomą część – około 10 procent całości. Ufundowane przez papieża Mikołaja IV, znajdowało sią na ścianach ówczesnego kościoła. Przedstawiało Sąd Ostateczny – otoczonego mandorlą, tronującego Chrystusa w środku, jako sędziego, któremu towarzyszyły po bokach zastępy aniołów, Matka Boska i św. Jan Chrzciciel oraz siedzący na tronach apostołowie. W dolnej części widzimy postacie dmących w trąby aniołów nawołujących na Sąd Ostateczny, a na środku (bezpośrednio pod postacią tronującego Chrystysa) znalazł się krzyż z symbolami Męki Pańskiej. O wiele gorzej zachowane są freski ukazujące Zwiastowanie Marii Pannie i starotestamentowy temat Sen Jakuba. Ale nawet ten niewielki fragment fresków daje nam doskonały wgląd w malarstwo prapoczątków renesansu, które powoli uwalniało się od dominującego, statycznego stylu bizantyńskiego i poszukiwało ludzkich emocji, plastyczności ciała, głębi przestrzeni i miękkiego światłocienia. Dowodzi ono też doniosłej rangi Rzymu (przed niewolą awiniońską) jako ośrodka artystycznego. Cavallini przybył do Wiecznego Miasta, aby udekorować bazylikę św. Pawła za Murami (San Paolo fuori la mura) i bazylikę watykańską, ale też inne miejscowe kościoły, nie tylko freskami, ale też mozaikami. Te najwspanialsze znajdują się opodal, w bazylice Santa Maria in Trastevere.
Opuszczając kościół Santa Cecilia, warto raz jeszcze odpocząć w atrium, wsłuchując się w szum fontanny; warto też odwiedzić ten przybytek wieczorową porą, wtedy można mieć szczęście i dostąpić radości wsłuchania się w śpiew mniszek, kierujących swe pieśni do Marii i Chrystusa, i zadumać się nad Cecylią – patronką muzyki.
Może zainteresuje Cię również
Papież Paschalis I (?–824) – kolekcjoner relikwii i wielbiciel samego siebie
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO), informujemy, że Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest firma: Econ-sk GmbH, Billbrookdeich 103, 22113 Hamburg, Niemcy
Przetwarzanie Pani/Pana danych osobowych będzie się odbywać na podstawie art. 6 RODO i w celu marketingowym Administrator powołuje się na prawnie uzasadniony interes, którym jest zbieranie danych statystycznych i analizowanie ruchu na stronie internetowej. Podanie danych osobowych na stronie internetowej http://roma-nonpertutti.com/ jest dobrowolne.