Urodził się w Mediolanie w arystokratycznej rodzinie bogatej w tytuły i posiadłości ziemskie. Los, a właściwie ród wybrał dla niego karierę kościelną, do której przygotowywał się początkowo w Pawii (Collegio Borromeo), a następnie w Rzymie, u boku znanego i cenionego Filipa Nereusza – charyzmatycznego odnowiciela życia religijnego w duchu czystości i skromności. Kontakty z oratorianami, zgromadzeniem powołanym do życia przez Nereusza przy kościele Santa Maria in Vallicella, wpłynęły na światopogląd młodego arystokraty i stały się fundamentem jego dalszej aktywności w mieście nad Tybrem. Tam też zacieśniły się jego więzi z wujem Niccolò Sfondratim, wówczas kardynałem tytularnym kościoła Santa Cecilia.
Gdy Camillo miał trzydzieści lat, w 1590 roku, wuj został papieżem Grzegorzem XIV, a on sam z dnia na dzień stał się papieskim nepotem, kardynałem tytularnym kościoła Santa Cecilia, gubernatorem Spoleto i legatem w Bolonii, skupiającym w swoim ręku liczne urzędy i jeszcze liczniejsze dobra kościelne. Przez dziesięć miesięcy, gdyż tyle trwał pontyfikat schorowanego i nieradzącego sobie z zarządzaniem wuja, stał się najważniejszą postacią na dworze papieskim. Był typowym nepotem, pragnącym scentralizować władzę i majątek wokół własnej rodziny, a jego zachowanie i uczynki, jak wspominają jemu współcześni, były aroganckie, ale przede wszystkim skorumpowane. Jego krytycy zauważali, że tak naprawdę to on był papieżem, który ma wuja u swego boku. Wymuszane na Grzegorzu XIV nominacje kardynalskie miały wzmocnić pozycję nepota po ewentualnej śmierci wuja, którego zdrowie z dnia na dzień się pogarszało. I zapewne Camillo osiągnąłby znacznie więcej, gdyby owa śmierć nie przyszła tak szybko. Gdy to się stało, kardynał mógł liczyć jedynie na szykany ze strony kolejnych papieży i ich nepotów, tym bardziej że zarzucano mu defraudację papieskich pieniędzy. Kolejny biskup Rzymu, Innocenty IX, oskarżył go o ruinę watykańskiego skarbca i zagroził więzieniem, ale zmarł po dwóch miesiącach. Natomiast jego następca, papież Klemens VIII, zniszczył dokumenty świadczące o finansowych sprzeniewierzeniach kardynała, dostrzegając w eksnepocie intelektualny i emocjonalny potencjał potrzebny mu w walce o odnowę życia religijnego, która miała przyświecać jego pontyfikatowi. Należało dołożyć starań, by pobudzić religijność w duchu reform soboru trydenckiego.
Od tej pory kardynał zaczął prowadzić życie dostatnie, aczkolwiek ostentacyjnie surowe i bogobojne. Był też nadal członkiem Świętego Oficjum, które w 1600 roku skazało na śmierć Giordana Bruna. Przede wszystkim stał się jednak oddanym papieżowi kreatorem nowej polityki religijnej w przededniu planowanego z wielką pompą Roku Jubileuszowego w 1600 roku. Centralnym jej elementem było przywrócenie wobec wiernych znaczenia rzymskich męczenników, ze szczególnym naciskiem na męczenniczki. W mieście przesiąkniętym rozpustą poszukiwano nowego (a w istocie starego) ideału cnót niewieścich. Wychwalano dziewictwo, głęboką wiarę i heroizm wczesnochrześcijańskich świętych i to one, jako patronki i orędowniczki, miały dostarczać wzorców zachowania. Do grona nowych „strategów” religijnych należał też związany z oratorianami kardynał Cesare Baronio. W opublikowanych Annales Ecclesiastici dokonał rewizji dotychczasowych (skromnych) żywotów świętych, rozbudowując je i kładąc nacisk na męczeństwo. Inny oratorianin, ksiądz Antonio Gallonio, opublikował natomiast Żywoty świętych męczenniczek rzymskich (1591), zawierające barwne opowieści o życiu i śmierci sześćdziesięciu dziewięciu wczesnochrześcijańskich rzymianek, między innymi świętej Cecylii. Związany z tym towarzystwem archeolog Antonio Bosio stworzył mapkę katakumb i podziemi rzymskich z zaznaczonymi miejscami pierwotnego pochówku męczenników za wiarę. Rzym na nowo miał przyciągać pielgrzymów swą duchową siłą, miejscami naznaczonymi świętością i cudownością. Powrót do bogatych ceremonii, procesji, mszy w miejscach pochówku świętych albo w miejscu przechowywania ich relikwii dał asumpt do rozwijania nowych form dewocji, w których lud miał uczestniczyć z euforią i zaangażowaniem. Na nowo pobudzony kult relikwii miał przypominać wiernym o ich cudownej, ozdrowieńczej i krzepiącej mocy i miał stać się panaceum na wszystkie problemy.
W takich to okolicznościach kardynał Sfondrati 20 października 1599 roku w obecności między innymi wyżej wspomnianych współpracowników ogłosił odkrycie w podległym mu kościele Santa Cecilia zwłok świętej patronki tego przybytku. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyż wszyscy wiedzieli, że trumna ze szczątkami Cecylii znajduje się pod ołtarzem od 821 roku, dokąd przeniósł je papież Paschalis I. Tym, co zadziwiało, była wiadomość, że jej ciało pozostaje nietknięte upływem czasu, że jest piękne i młode, jakby dopiero co zostało złożone do grobu, choć dokładny opis zawartości trumny z czasów Paschalisa sugerował coś zupełnie innego. Wiadomo było, że już w IX wieku zwłoki pozbawiono głowy i kilku elementów kości, które ulokowano w innych świątyniach. Mimo to, albo wręcz z tego powodu, cudowność odkrycia ciała świętej odbiła się szerokim echem i do kościoła zaczęły pielgrzymować tłumy. Świętych zwłok, co prawda, nie można było zobaczyć, ale oczom wiernych ukazywał się za to piękny marmurowy posąg – tak doskonały, iż wydawało się, że Cecylia, choć martwa, dopiero co została umęczona (patrz: Posąg świętej Cecylii Maderny). Sfondrati był zleceniodawcą tego wspaniałego, przykuwającego wzrok i emocje obiektu artystycznego o randze relikwii i pierwszym promotorem jego twórcy – Stefana Maderny. Dla wiernych nie miało większego znaczenia, że opowieść o szczątkach świętej jest niespójna, podobnie zresztą jak dla samego kardynała, który pokazując (kreując) prawdziwy cud, stał się de facto narzędziem boskiej opatrzności, a nawet wykonawcą szczytnej misji pośredniczenia między niebem a ziemią.
Po tygodniach przygotowań, w czasie których Sfondrati codziennie celebrował msze przy zwłokach świętej i modlił się aż do świtu (jak podawali świadkowie), w życiu prawie czterdziestoletniego eksnepota nastał znaczący dzień. Dwudziestego drugiego listopada 1599 roku o godzinie dziesiątej w progi jego kościoła wkroczył niekończący się zastęp kardynałów, biskupów, prałatów, ambasadorów, przedstawicieli senatu i arystokratów, który zamykał sam papież Klemens VIII. Wokół świątyni zebrał się nieprzebrany tłum wiernych, którzy od świtu, pieszo lub w karetach, przybywali na Zatybrze, aby oddać cześć świętej Cecylii. Do kościoła przybyli muzycy; w środku ustawiono platformę, na której w otoczeniu świty zasiadł papież celebrujący mszę, błogosławiący wszystkich i udzielający odpustu. W trakcie ceremonii złożono powtórnie ciało Cecylii pod posadzką kościoła. Nie zabrakło kadzidła, dzwonów, olśniewającej purpury, karminu i złota, błyszczących atłasów i klejnotów. I jeśli chcielibyśmy wyobrazić sobie potęgę papiestwa, to tam właśnie można ją było zobaczyć. Wydarzeniu towarzyszyły szeroko opisywane cuda ozdrowienia za przyczyną świętej męczenniczki.
Imię świętobliwego kardynała było na ustach całego Rzymu, on zaś sam zaraz przystąpił do realizacji kolejnego projektu – kaplicy upamiętniającej śmierć Cecylii w pomieszczeniach jej własnej łaźni (Cappella del Bagno). Znajduje się ona w prawej nawie kościoła i dziś zamknięta jest dla publiczności metalową kratą. Wąski korytarz, który zza niej dojrzymy, prowadzi do sali, gdzie znajdować się miały pokoje domu rodzinnego Cecylii. W ten oto sposób kardynał stworzył dodatkowe miejsce kultu, niemające wprawdzie żadnego zakotwiczenia w historii, ale silnie oddziałujące na emocje wiernych. Pomieszczenia te kardynał kazał ozdobić freskami i obrazami swojego protegowanego Guida Reniego i Paula Brilla. Prace modernizacyjne prowadził też w samym kościele, który zamierzał odpowiednio przygotować do Roku Jubileuszowego. Odnowiono freski absydy, wejścia i ścian bocznych, które udekorowano nowymi obrazami. W ołtarzu głównym stworzono schody prowadzące do krypty, w której znalazły się srebrne relikwiarze z czaszkami innych, związanych z Cecylią męczenników (Waleriana, Tyburcjusza, Maksymiana oraz papieży Urbana I i Lucjusza I).
Kardynał tchnął, zarówno w kościół, jak i znajdujący się obok klasztor benedyktynek, nowe życie. Świątynia stała się nagle obowiązkowym celem pielgrzymek dla arystokratów, dyplomatów i prostych pątników przybywających do miasta nad Tybrem, natomiast klasztor – jednym z najbardziej prestiżowych miejsc dla pragnących oddać się mnisiemu życiu arystokratek i koronowanych głów, by wymienić choćby Marię Klementynę Sobieską. Z czcią odwiedzały go również królowa Szwecji Krystyna czy królowa Polski Maria Kazimiera. Ożywienie nastąpiło też na Zatybrzu – terenie oddalonym od centrum miasta, porosłym krzakami i łąkami i zamieszkiwanym przez lud biedny, niezdyscyplinowany i mało zainteresowany życiem religijnym.
Kardynał Sfondrati stał się na początku XVII stulecia jedną z najważniejszych postaci w Rzymie. Splendor cudownego znaleziska spadł na niego i ugruntował jego znaczenie (prawie) świętego rycerza świętej Cecylii, której poświęcił resztę życia, propagując jej kult. Ale – jak się okazało – nie tylko jej. Stał się bowiem specjalistą od przywracania znaczenia i czci męczenniczek. Prowadzone przez niego prace w kościele Sant’Agnese fuori le mura doprowadziły do odkrycia i ponownego pochówku szczątków świętej męczennicy Agnieszki.
W wieku pięćdziesięciu ośmiu lat kardynał zmarł i został pochowany (zgodnie z życzeniem) pod ołtarzem, obok „swojej” Cecylii. Pięć lat później wykonawcy jego testamentu zbudowali wielopiętrowy pomnik nagrobny mający upamiętniać dostojnika i jego czyny. Początkowo znajdował się w lewej nawie kościoła, a obecnie ulokowany jest na zewnątrz, w portyku wejściowym.
Kardynał był znanym kolekcjonerem relikwii, ale też obiektów artystycznych. Uchodził za znawcę malarstwa i protektora artystów. W 1608 roku sprzedał swoją znaczącą kolekcję innemu kardynałowi i nepotowi papieskiemu, Scypionowi Borghesemu.
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz pomóc nam w dalszej pracy, wspierając portal roma-nonpertutti w konkretny sposób — udostępniając newslettery i przekazując niewielkie kwoty. One pomogą nam w dalszej pracy.
Możesz dokonać wpłat jednorazowo na konto:
Barbara Kokoska
62 1160 2202 0000 0002 3744 2108
albo wspierać nas regularnie za pomocą Patonite.pl (lewy dolny róg)
Bardzo to cenimy i Dziękujemy.