Umierający Gal – rapsod żałobny Galatów pamięci

Umierający Gal, Musei Capitolini

Umierający Gal, Musei Capitolini

Ranny, złamany bólem mężczyzna opiera się na swym ugiętym ramieniu. Wygląda, jakby miał zaraz upaść na ziemię. Jeszcze tylko chwila dzieli go od momentu, gdy złoży głowę na własnym mieczu i skona. Jego mocne, muskularne ciało traci stopniowo siłę, a my – przejęci obserwowanym cierpieniem – uczestniczymy w ostatnich chwilach jego życia.

Umierający Gal, Musei Capitolini
Umierający Gal, Musei Capitolini
Umierający Gal, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini
Umierający Gal, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini
Umierający Gal, fragment, Musei Capitolini

Ranny, złamany bólem mężczyzna opiera się na swym ugiętym ramieniu. Wygląda, jakby miał zaraz upaść na ziemię. Jeszcze tylko chwila dzieli go od momentu, gdy złoży głowę na własnym mieczu i skona. Jego mocne, muskularne ciało traci stopniowo siłę, a my – przejęci obserwowanym cierpieniem – uczestniczymy w ostatnich chwilach jego życia.

Gdyby rzeźba ta powstała w czasach nowożytnych, wiedzielibyśmy o niej wszystko, gdyż mistrzostwem wykonania i emocjonalnym wyrazem dorównuje najprzedniejszym dziełom Michała Anioła. Tymczasem wiedzą o niej nieliczni, a jeszcze mniejsza ilość z zadumą się przed nią zatrzymuje, gdyż – gdy się ją już ujrzy – obojętnie przejść obok nie sposób. Początkowo odlana z brązu, stanowiła część wielofigurowego monumentu, zbudowanego z rozkazu pergamońskiego króla Attalosa I dla upamiętnienia jego zwycięstwa nad osiadłymi w Azji Mniejszej plemionami Galów (Galatów). Pomnik stanął na podeście świątyni Ateny w Pergamonie, a jego centralną część zajmowała grupa dwóch postaci – popełniającego samobójstwo Gala z umierającą kobietą u stóp (Gal zabijający żonę). Wywyższenie pokonanego wroga podnosiło rangę zwycięzcy, ale koncepcja pomnika, o dziwo, nie zakładała istnienia zwycięzców, a jedynie pokonanych, ukazanych z należną im czcią.


Przyjrzyjmy się tym pokonanym. Galatowie, czyli naddunajscy Celtowie, sprowadzeni zostali do Azji Mniejszej około 278 roku p.n.e. przez króla Bitynii, Nikomedesa I, by pomóc mu w prowadzonej przez niego bratobójczej walce. Byli najemnikami,
budzącymi strach wojownikami, wykorzystywanymi zresztą przez różnych władców na terenie Azji Mniejszej. Budzili trwogę nie tylko swym kunsztem wojennym, ale też – jak podają antyczni kronikarze – faktem składania na ołtarzach, po skończonej walce, ofiar ze schwytanych wrogów. Równie groźni byli w okresie niekorzystnego dla nich pokoju, zastraszali bowiem sąsiadów nieustającymi grabieżami i napadami, od których można się było uchronić jedynie płaceniem im trybutu. Według wspomnianych antycznych kronikarzy przystępowali do walki nago, a ich bujne, rude i nastroszone włosy były nacierane gipsem, aby dodatkowo wzmocnić efekt niesamowitości szarżujących postaci, choć już same ich wąsy były dla Greków czymś kuriozalnym. Ponoć nosili je tylko galaccy wodzowie, podobnie jak złote obręcze na szyi (torkwes), jednoznacznie świadczące o randze osoby i jej wysokim statusie społecznym.


Oto silny, nagi mężczyzna spoczywa na owalnej tarczy i mieczu. U
jego stóp widnieje zgięty, zrolowany i zniszczony sławny celtycki róg wojenny, którego dziki dźwięk, wespół z równie wibrującymi trąbami, miał zastraszać wroga w trakcie przeprowadzanych przez Galów ataków. Znienawidzony wojownik, teraz zraniony, bezbronny i samotny – jakie budzi w nas uczucia? Oczywiście współczucia, a nawet sympatii. Zadziwiające jest, że tak właśnie pragnęli uwieczniać swych nieprzyjaciół ludzie antyku. Dla nas jest to trudne do zrozumienia, gdyż pamięć barbarzyństwa nie pozwala nam gloryfikować wroga, nawet gdy jest on martwy. Jak wielki problem miał z tym człowiek współczesny, możemy się przekonać, analizując historię tego pomnika w czasach nowożytnych. Przez długi czas w Galu dopatrywano się umierającego gladiatora, co w zdecydowany sposób zmieniało percepcję tej rzeźby. Nasz bohater z barbarzyńcy i płatnego najemnika stał się ofiarą krwawych uciech Rzymian, ale też (gdy wygrywał) budzącym sympatię ludu śmiałkiem. Nad tak postrzeganym gladiatorem łatwiej było zapłakać niż nad okrutnym złoczyńcą. Płakali nad nim szczególnie romantycy. Na jego temat powstało też wiele wzruszających dzieł poetyckich, jednym z nich jest utwór Michaiła Lermontowa:

Szaleje Rzym wspaniały...Od hucznych oklasków 
Rozbrzmiewa tryumfalnie szeroka arena, 
A on – z przebitą piersią – na skrwawionych piasku 
Leży. Krew zeń upływa.
W oczach rozpacz niema... 

Łaski, litości żebrzą oczy na wpół martwe: 
Ale i pyszny władca, i wierny senator 
Dla zwyciężonych zawsze mają serce twarde... 
Czymże jest pokonany w ich oczach gladiator? 
To aktor wygwizdany, skazany na wzgardę. 

Przełożył Zbigniew Bieńkowski


A
utorem wykonanej z brązu (niezachowanej) rzeźby był Epigonos lub Izygonos, i któryś z nich był też najprawdopodobniej autorem (albo współautorem) całej Grupy Galów. Niektórzy badacze uważają, że marmurowa rzeźba kapitolińska jest dziełem wykonanym jeszcze w Pergamonie, inni widzą w nim kopię z czasów Cezara, a jeszcze inni wiążą jej powstanie z czasami cesarza Nerona. Tak czy inaczej, ta marmurowa rzeźba zachowała pamięć o tym znaczącym i zniszczonym dziele ery hellenistycznej, jednoznacznie zaświadczając o najwyższym poziomie sztuki powstającej na pergamońskim dworze w III i II stuleciu p.n.e.

Rzeźba Umierający Gal, podobnie jak Gal zabijający żonę, odnalezione zostały około 1623 roku na terenie posiadłości kardynała Ludovica Ludovisiego i obie wzbogaciły jego sławną kolekcję sztuki antycznej (kolekcja Ludovisi). W pierwszej połowie XVIII wieku posąg ten znalazł się w zbiorach kapitolińskich, gdzie podziwiać go można do dzisiaj.


Umierający Gall, rzymska kopia (?) z I w. n.e. hellenistycznej rzeźby z III w. p.n.e., Musei Capitolini