Barberini – recepta na nieśmiertelność

Palazzo Barberini, dekoracja jednej z sal pałacu

Palazzo Barberini, dekoracja jednej z sal pałacu

Z czym się kojarzą w Rzymie? Zapewne z herbem, który jak stempel na wsze czasy przypominać będzie o istnieniu tego rodu w Wiecznym Mieście. Zobaczymy go w bazylice św. Piotra, na fontannach, we wnętrzach kościelnych i pałacowych, ale też w różnych obiektach, które w czasie pontyfikatu Urbana VIII z zapałem budowano, modernizowano lub konserwowano. Z czym jeszcze kojarzony jest ród Barberini? Z nepotyzmem, którego był on doskonałą egzemplifikacją, i wreszcie… z barbarzyństwem.
Palazzo Barberini, dekoracja jednej z sal pałacu
Maffeo Barberini otrzymuje kardynalski kapelusz od papieża Pawła V, gobelin z manufaktury Barberinich
Portret papieża Urbana VIII, Gian Lorenzo Bernini, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini
Popiersie Carlo Barberiniego, Francesco Mochi, ok. 1630 r, Museo di Roma, Palazzo Braschi
Carlo Barberini, brat papieża Urbana VIII, ojciec Francesca, Antonia i Taddea Barberinich
Popiersie kardynała Francesco Barberiniego, Lorenzo Ottoni, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini
Popiersie Antonio Barberiniego, Gian Lorenzo Bernini, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini
Popiersie Taddeo Barberiniego, Bernardino Cametti, Museo di Roma, Palazzo Braschi
Kaplica Urbana VIII, dekoracje malarskie Pietro da Cortony, pałac Apostolski - Musei Vaticani
Fasada Palazzo Barberini, siedziby rodu Barberinich
Triumf Opatrzności Bożej, Pietro da Cortona, dekoracja sufitu Salone Grande w Palazzo Barberini
Triumf Opatrzności Bożej, Pietro da Cortona, dekoracja sufitu Salone Grande w Palazzo Barberini, fragment z Apoteozą papieskiego herbu
Palazzo Barberini, monumentalna klatka schodowa
Palazzo Barberini, jedna z sal pałacu dekorowana emblematami herbu Barberini
Palazzo Barberini, dekoracje w przedsionku pierwszego piętra
Palazzo Barberini, herb rodu Barberini nad wejściem głównym
Baldachim nad grobem św. Piotra, fundacja papieża Urbana VIII, bazylika San Pietro in Vaticano, Gian Lorenzo Bernini
Herb rodu Barberinich - dekoracja jednej z kolumn baldachimu w bazylice św. Piotra (San Pietro in Vaticano), Gian Lorenzo Bernini
Elementy herbu Barberinich w sali Klemensa VIII, poddanej renowacji za papieża Urbana VIII, zamek św. Anioła
Herb rodu Barberinich, dekoracja malarska kościoła Santa Bibiana, fundacja papieża Urbana VIII
Św. Weronika, jedna z figur znajdujących się w filarach podtrzymujących kopułę bazyliki św. Piotra - fundacja papieża Urbana VIII. U nasady herb rodu Barberinich
Św. Longin, jedna z figur znajdujących się w filarach podtrzymujących kopułę bazyliki św. Piotra - fundacja papieża Urbana VIII. U nasady herb rodu Barberinich
Z czym się kojarzą w Rzymie? Zapewne z herbem, który jak stempel na wsze czasy przypominać będzie o istnieniu tego rodu w Wiecznym Mieście. Zobaczymy go w bazylice św. Piotra, na fontannach, we wnętrzach kościelnych i pałacowych, ale też w różnych obiektach, które w czasie pontyfikatu Urbana VIII z zapałem budowano, modernizowano lub konserwowano. Z czym jeszcze kojarzony jest ród Barberini? Z nepotyzmem, którego był on doskonałą egzemplifikacją, i wreszcie… z barbarzyństwem.

Początkowo w herbie wywodzącego się z Toskanii rodu Tafani widniały bąki brązowe, potocznie zwane muchami końskimi. Uznając nazwę i same elementy herbu za mało nobilitujące, z czasem zrezygnowano z nich, nową nazwę zaczerpnięto od toskańskiej siedziby rodu – Barberino Vald’Elsa, a pospolite muchy zamieniono na szlachetne pszczoły. Początki rodu datowane są na XI wiek, ale dopiero XVII stulecie przyniosło wielki wzrost znaczenia tej dość pośledniej szlacheckiej rodziny, która w mieście nad Tybrem urosła do rangi rodu znaczącego, a następnie bardzo zamożnego. Przyczynił się do tego najznakomitszy jego przedstawiciel – początkowo nuncjusz papieski we Francji, a potem kardynał, Maffeo Barberini. Związki z dworem francuskim pomogły mu w wyniesieniu go na stolec Piotrowy w 1623 roku i w dużej mierze zabarwiły politykę jego pontyfikatu na kolejne dwadzieścia jeden lat. Nowemu, stosunkowo młodemu i energicznemu papieżowi, który przybrał imię Urban VIII, towarzyszyli w zarządzaniu Państwem Kościelnym liczni nepoci, krewni i znajomi, którzy objęli znaczące posady, zyskując w ten sposób równie znaczące dochody. Jeden z braci papieża, Antonio Marcello, który pędził żywot skromnego zakonnika, zyskał godność kardynalską, natomiast drugi – Carlo, został gonfalonierem Kościoła i dowódcą wojsk papieskich oraz gubernatorem dzielnicy Borgo. Kapelusze kardynalskie otrzymali także dwaj synowie Carla: Francesco Barberini, który przy okazji objął stanowisko superintendenta Stolicy Apostolskiej, oraz Antonio Barberini. Obaj bratankowie otrzymali też intratne stanowiska wicekanclerza i kamerlinga. Również trzeciemu z papieskich bratanków przypadła ważna rola. Najistotniejszym wszak elementem polityki dynastycznej każdego bez mała następcy św. Piotra było zagwarantowanie sobie następcy reprezentującego to samo nazwisko i ten sam ród. Ponieważ dwaj kardynałowie nie mogli o to zadbać, zadanie spłodzenia męskiego potomka spadło na barki Taddeo Barberiniego. W 1627 roku papież nadał mu tytuł księcia Palestryny, a wkrótce potem jego małżonką została Anna z rodu Colonna – księżna Paliano, przedstawicielka najznakomitszego rodu w Rzymie. W ten sposób Barberini zapewnili sobie wysoki status społeczny i znaczenie wśród rzymskich elit. Po śmierci swego ojca Carla (1630) Taddeo przejął też po nim wszystkie funkcje i apanaże, a oprócz tego stanowisko prefekta Rzymu. Nowobogaccy Barberini, w Rzymie traktowani jak parweniusze, musieli sporo zaoferować rodzinie Anny Colonny, aby ta, nie bez kręcenia nosem, zgodziła się na ślub. Papież wyasygnował pokaźne sumy dla nowożeńców, ale zaproponował też kardynalski kapelusz dla brata Anny i przeniesienie dwóch sióstr nowo poślubionej małżonki do klasztorów znajdujących się pod opieką Barberinich.


Z biegiem lat, a pontyfikat Urbana VIII trwał bardzo długo, ród stał się prawdziwym finansowym potentatem. Z apanaży, które pozyskiwano dzięki piastowanym funkcjom i papieskim darowiznom, Barberini kupowali ziemie, zamki, księstwa i tytuły. Jeśli trzeba było, wdali się nawet w rabującą skarbiec papieski i pustoszącą ziemie Państwa Kościelnego wojnę, aby uzyskać dla siebie księstwo Castro. Trwający dwa lata konflikt (1642–1644) okazał się militarnym i finansowym fiaskiem, a w dodatku sposobem na defraudację pieniędzy z papieskiej kasy przez bratanków-nepotów – Antonia i Taddeo. Równocześnie, w celu pozyskania odpowiednich sum na rozległe wydatki, nie cofano się przed podwyższaniem już istniejących podatków lub nakładaniem na ludność Państwa Kościelnego nowych.

Pieniądze potrzebne były również na finansowanie licznych artystycznych projektów papieża, który był wybitną osobowością o humanistycznych zainteresowaniach, przychylnym okiem patrzącą na artystów, literatów i uczonych – prawdziwym papieżem sztuki, który zresztą sam parał się poezją. Bardzo wysoko cenił rzeźbiarza Gian Lorenzo Berniniego, którego zaanektował niejako w czasie swego pontyfikatu, powierzając mu najważniejsze ze swych fundacji. Chętnie spędzał czas w towarzystwie Galileusza, popierając go w naukowych dociekaniach aż do momentu, gdy w 1633 roku skazał go na areszt domowy. Zainteresowania papieża podzielali wszyscy jego bratankowie – miłośnicy teatru, książek i sztuk plastycznych. Mecenat artystyczny był ich największym dokonaniem i pochłaniał znaczącą część ich czasu i dochodów. Na szczędzili środków na kolekcjonowanie rzadkich manuskryptów, wystawiali w Palazzo Barberini i stworzonym tam teatrze spektakle, popierali badania naukowe. Byli szczodrymi opiekunami i fundatorami, dzięki którym do Rzymu ściągali muzycy, literaci i badacze różnego kalibru, szukający zleceń, ale też inspiracji, na jakie liczyć mogli na dworze Barberinich. Ci z kolei pragnęli stworzyć nową erę – złoty wiek sztuki i nauki, i w ten sposób zapisać się w pamięci potomnych.


Namacalnym dowodem znaczenia rodu był wybudowany z wielkim, nieznanym do tej pory w Rzymie rozmachem rodowy pałac (Palazzo Barberini), w którym obecnie znajdują się, w dużej mierze zgromadzone przez Barberinich, zbiory sztuki (Galleria Nazionale d’Arte Antica). Nie można nie odwiedzić tego muzeum i to nie tylko z powodu imponującej galerii. Gdy przejdziemy już cały gmach, nad którym pracowali najznakomitsi artyści tamtego czasu, w tym Gian Lorenzo Bernini i Francesco Borromini, ujrzymy znakomite malowidła i udekorowane freskami sklepienia niezliczonych sal, które zamieszkiwali trzej papiescy bratankowie, w ostatnim pomieszczeniu czeka na nas prawdziwa niespodzianka. Przed naszymi oczyma, a właściwie wysoko nad naszymi głowami, roztoczy się niebotyczna wizja, prawdziwy sen o potędze. W olbrzymiej sali (Salone Grande) o iście królewskich rozmiarach, na wysokości drugiego piętra, rozpościera się Triumf Opatrzności Bożej – malowidło Pietra da Cortony, będące niczym innym jak glorią rodu Barberini, który dzięki boskiej opatrzności wyniesiony został pod niebiosa.

Z czasem megalomania rodu, ale też krytyka polityki fiskalnej papieża stawały się coraz donioślejsze. Niezadowolenie budził też alians Barberinich z Francją. I nie chodziło o finansowe korzyści, które czerpali nepoci z powierzonych im przez francuskiego króla klasztorów, ani o profrancuską politykę papieża. Nie byłoby to niczym niezwykłym, gdyż papieże od stuleci nie byli wolni od nacisków, to ze strony króla Francji, to króla Hiszpanii, gdyby Europa nie wplątała się w niekończącą się wojnę trzydziestoletnią. Sytuacja sięgnęła absurdu w momencie, gdy władca Stolicy Apostolskiej, Urban VIII, stał się sprzymierzeńcem króla francuskiego, wspierającego protestantów, a wrogiem Hiszpanii z nimi walczącej.



I wreszcie ostatni rozdział: barbarzyństwo. Ród, tak szybko awansujący na drabinie socjalnej, a do tego tak zachłannie pomnażający swe bogactwo, miał w Rzymie wielu wrogów. I to oni, sceptycznie patrzący na papieża, podsunęli hasło, które szybko zaczęło się cieszyć w mieście powodzeniem:
Quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini  (To, czego nie zdołali dokonać barbarzyńcy, dokończyli Barberini). Świetnie współgrające ze sobą włoskie słowa „Barberini” i „barbari” (barbarzyńcy) odnosiły się do zarzucanego im wykorzystania Koloseum jako kamieniołomu, z którego pozyskiwano materiał do budowy prywatnych fundacji i uświetniania bazyliki watykańskiej (San Pietro in Vaticano), jak również iście barbarzyńskiego przetopienia pamiętających czasy antyku okładzin z brązu znajdujących się w portyku Panteonu, aby wystawić gigantyczny baldachim w bazylice św. Piotra.


W momencie śmierci papieża doszło w mieście do zwyczajowych rozruchów i bójek wzniecanych przez nieprzychylne rodowi frakcje, podsycane przez niechętnych Barberinim stronników Hiszpanii i Austrii. Z zapałem rozpowszechniano wieści o defraudacjach nepotów. Było to tym bardziej bulwersujące, że w chwili odejścia Urbana VIII skarbiec papieski świecił pustkami. Ale nepoci – kardynałowie Antonio i Francesco Barberini, pojawiając się na kolejnym konklawe, pewni byli swej siły i znaczenia. Z niechęcią, ale też nie bez nadziei przyjęli wybór na biskupa Rzymu ongiś ich protegowanego Giovanniego Battistę Pamphlij, który przyjął imię Innocenty X. Jak się okazało, nowy pontifex maximus skrupulatnie podliczył dochody rodziny, uzyskane za pontyfikatu Urbana VIII, szacując je na niespotykaną do tej pory kwotę 105 milionów skudów. Początkowo wszczął nawet śledztwo w sprawie nadużyć papieskich bratanków, skonfiskował ich majątki, pozbawił stanowisk kościelnych i apanaży. Wszyscy trzej wyjechali z Rzymu, szukając schronienia na francuskim dworze w obawie przed więzieniem. Ale gdy okazało się, że mechanizm wzbogacania się rodu Pamphilj przypomina ten Barberinich, a oprócz tego precedens prześladowań finansowych w perspektywie zejścia z ziemskiego padołu kolejnego papieża nikomu nie służy, śledztwo zawieszono, majątki oddano, a członkowie rodu Barberini stopniowo powracali do Rzymu. Trudno było też wymagać zwrotu zagarniętych przez nich pieniędzy, gdy zaplanowano ślub Olimpii Giustiniani – wnuczki Olimpii Maidalchini, bliskiej krewnej i „szarej eminencji” papieża Innocentego X, z Maffeo – synem Taddea Barberiniego i Anny Colonna. Tak więc nieprzyjemność zubożenia nie dotknęła Barberinich. Stopniowo odzyskali cały swój majątek, ale blask rodu powoli przygasał. Utrzymywał ten żarzący się ogień jedynie kardynał Francesco Barberini, który po powrocie do Rzymu i odzyskaniu przynależnych mu funkcji dalej finansował artystyczne poczynania protegowanych artystów, przyczyniając się do modernizacji i budowy kościołów, w tym Santi Luca e Martina w pobliżu Forum Romanum.Kardynał Antonio Barberini przeszedł odnowę moralną i stał się religijny, a najmłodszy, Taddeo, zmarł jeszcze we Francji w 1647 roku. Kilka dekad później, w 1738 roku, wygasła męska linia rodu. Nazwisko, herb i posiadłości przeszły na ród Colonna, tworząc w ten sposób gałąź rodu Barberini-Colonna, a następnie, w XIX wieku, na ród Sacchetti.

Po drugiej wojnie światowej pałac Barberinich, a następnie pozostałe, uszczuplone w międzyczasie, zbiory przejął rząd włoski, tworząc wspomnianą już galerię sztuki.