Marsz na Rzym, czyli polityczny cud 28 października 1922 roku

Giacomo Balla, Marcia su Roma (Marsz na Rzym, 1922 r.)

Giacomo Balla, Marcia su Roma (Marsz na Rzym, 1922 r.)

Wszyscy znamy te inscenizowane na potrzeby propagandy faszystowskiej zdjęcia: ubrani w czarne koszule mężczyźni w zwartym szeregu maszerują, wypinając piersi. Wśród nich ten z lekką łysiną – Benito Mussolini, który na następne dwie dekady wejdzie w rolę ojca opatrznoścowego Italii. Podążają do stolicy, ostentacyjnie manifestując swoją wolę objęcia władzy. Ten jawny zamach stanu stał się dla jego uczestników symbolem rozpoczęcia rewolucji faszystowskiej. Jak się miało okazać, więcej w nim było teatru niż autentycznej siły, ale los sprzyjał faszystom.

Giacomo Balla, Marcia su Roma (Marsz na Rzym, 1922 r.)
Marsz na Rzym, zdj. Wikipedia
Marsz czarnych koszul przed pałacem  królewskim na Kwirynale, październik 1922 r., zdj. WIKIPEDIA

Wszyscy znamy te inscenizowane na potrzeby propagandy faszystowskiej zdjęcia: ubrani w czarne koszule mężczyźni w zwartym szeregu maszerują, wypinając piersi. Wśród nich ten z lekką łysiną – Benito Mussolini, który na następne dwie dekady wejdzie w rolę ojca opatrznoścowego Italii. Podążają do stolicy, ostentacyjnie manifestując swoją wolę objęcia władzy. Ten jawny zamach stanu stał się dla jego uczestników symbolem rozpoczęcia rewolucji faszystowskiej. Jak się miało okazać, więcej w nim było teatru niż autentycznej siły, ale los sprzyjał faszystom.

 

      Marsz czarnych koszul przed pałacem królewskim na
      Kwirynale, październik 1922 r., zdj. Wikipedia

Dlaczego? Aby to zrozumieć, trzeba sięgnąć wstecz, do końca pierwszej wojny światowej. Na jej frontach straciło życie około 600 tysięcy żołnierzy włoskich, jednak podczas konferencji pokojowej w Wersalu w 1919 roku Włochom, mimo że należały do grupy państw zwycięskich, nie przyznano tylu terytoriów z obróconej wniwecz monarchii austro-węgierskiej, ile początkowo obiecywali im alianci. Na to rozczarowanie nałożył się kryzys lat powojennych – inflacja, ciężka sytuacja chłopów, często migrujących do miast albo za ocean za chlebem, strajki robotników (tylko w 1919 roku było ich 1860) i bezrobocie, wreszcie los weteranów wojennych (kombatantów), zepchniętych na skraj nędzy i pozbawionych szacunku. Na takiej to glebie swoich wyznawców znajdowały hasła socjalizmu, rozbudzające wśród warstw najniższych niechęć do rządzących konserwatystów, a w klasie posiadaczy strach przed widmem rewolucji proletariackiej, która dopiero co opanowała Rosję.

Społecznym niezadowoleniem i zawodem karmiła się też powstała w listopadzie 1921 roku partia faszystowska, głosząca program odnowy antyliberalnej i narodowej i zwalczająca ideologicznie i siłowo socjalistów i komunistów. Faszyści pragnęli wprowadzić nowy porządek – sprawiedliwy i naznaczony patriotyzmem. W dobie nieudolnych i wciąż zmieniających się rządów we Włochach rodziło się też pragnienie autorytetu – pojawienia się człowieka skutecznego w działaniu, który potrafiłby naznaczać jasne cele i je realizować. W 1922 roku Benito Mussolini był jedynie przywódcą partii faszystowskiej, która stopniowo zyskiwała na popularności. W parlamencie decydującą siłę stanowili socjaliści, a zaraz po nich blok narodowy, w którego skład wchodzili właśnie faszyści. Nieudana próba stworzenia rządu z tych opozycyjnych względem siebie ciał musiała prowadzić do politycznego chaosu, a tym samym paraliżu parlamentu, jaki dał się odczuć w 1922 roku. Pod koniec października tego roku Mussolini poinformował rząd, że faszystowskie bojówki (czarne koszule), do tej pory znane z ulicznych starć z socjalistami i komunistami, skrzyknięte z różnych rejonów Italii, idą na Rzym, aby objąć władzę, zaprowadzić porządek i ustabilizować sytuację polityczną we Włoszech. 28 października 1922 roku faszyści opanowali niektóre urzędy państwowe, zajęli dworce, jak również koszary i gdzieniegdzie pozyskali broń z wojskowych depozytów. Marnie uzbrojeni i zmęczeni, w liczbie około 20 tysięcy, zatrzymali się w pobliżu Rzymu w oczekiwaniu na wieści od Mussoliniego, który w tym czasie przebywał w Mediolanie. Wieczne Miasto, dobrze uzbrojone, z armią wierną rządowi, prawdopodobnie bez trudu rozprawiłoby się z wyczerpanymi, zmarzniętymi i źle uzbrojonymi faszystami. W Rzymie ogłoszono stan wyjątkowy, wojsko przygotowywało się do odparcia szeregów czarnych koszul, gdy do gry wkroczył głównodowodzący włoskich sił zbrojnych, król Wiktor Emanuel III. I co zrobił? A co my zrobilibyśmy na jego miejscu? Na rogatkach miasta czekały zbrojne oddziały, których liczbę propagandyści Mussoliniego szacowali na 100 tysięcy, a w mieście panowała panika. Król wahał się. Nie chciał ofiar, bał się rozpętania wojny domowej, i w rezultacie nie zdecydował się na podpisanie dekretu zezwalającego na zbrojne rozprawienie się z buntownikami. W tym momencie do dymisji podał się premier rządu Luigi Facta, a król przywołał do siebie Mussoliniego, który 29 października wsiadł do wagonu sypialnego i następnego dnia przybył do Rzymu. To jemu Wiktor Emanuel III powierzył zadanie stworzenia nowego rządu, a faszystowskie szeregi z entuzjazmem wkroczyły do „pokonanego” miasta. W dniu 31 października odbyła się prawdziwa parada czarnych koszul i ich sympatyków – około pięćdziesięciotysięczny tłum skierował swe kroki od Ołtarza Ojczyzny do siedziby króla na Kwirynale (Palazzo del Quirinale). Brutalne, choć legalne (usankcjonowane powierzeniem przez króla misji budowania rządu) przejęcie władzy dokonało się w białych rękawiczkach, przy uściskach dłoni i pozowanych uśmiechach.

Półtora roku później miało się okazać, jak skutecznie Mussolini przejął władzę. Partia faszystowska zyskała trzy czwarte miejsc w parlamencie, co pozwoliło Duce przejść do rządów dyktatorskich przy akceptacji króla i papieża Piusa XI. Ci trzej najważniejsi ludzie w ówczesnej Italii mieli wspólnych wrogów: bolszewizm i ateizm, oraz wspólne wartości – sceptycznie patrzyli na parlamentaryzm i demokrację, cenili natomiast porządek, autorytet i dyscyplinę.    

Whoops, looks like something went wrong.