Kaplica św. Hiacynty Marescotti – miejsce, gdzie zmysły walczą z cnotą

Kuszenie św. Franciszka, Simon Vouet, kaplica św. Hiacynty Marescotti (Alaleoni), kościół San Lorenzo in Lucina

Kuszenie św. Franciszka, Simon Vouet, kaplica św. Hiacynty Marescotti (Alaleoni), kościół San Lorenzo in Lucina

Nieczęsto dana jest nam możliwość oglądania obrazów in situ, czyli w miejscach ich pierwotnej lokalizacji. Chronione przez rabunkiem, uszkodzeniem i złymi warunkami atmosferycznymi powędrowały do galerii i muzeów, gdzie można je obejrzeć w sterylnych warunkach. Niestety, straciły w ten sposób swój oryginalny kontekst, nie ma światła, które je iluminowało, i perspektywy, z której się je podziwiało albo się do nich modlono. Wciąż jednak istnieją w Rzymie obrazy, które od momentu powstania nie zmieniły swego umiejscowienia i wciąż czekają na odkrycie, uwagę i podziw.

 

Kuszenie św. Franciszka, Simon Vouet, kaplica św. Hiacynty Marescotti (Alaleoni), kościół San Lorenzo in Lucina
Kościół San Lorenzo in Lucina, fasada
Kościół San Lorenzo in Lucina, kaplica św. Hiacynty Marescotti (Alaleoni), po prawej - Porzucenie szat przez św. Franciszka, Simon Vouet
Kuszenie św. Franciszka, Simon Vouet, kaplica św. Hiacynty Marescotti (Alaleoni), kościół San Lorenzo in Lucina
Kaplica św. Hiacynty Marescotti, Porzucenie szat przez św. Franciszka, Simon Vouet, kościół San Lorenzo in Lucina
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, centralny fresk sklepienia, Simon Vouet, zdj Wikipedia
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, Narodziny Dziewicy, warsztat Simona Voueta, zdj. Wikipedia
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, Narodziny Dziewicy, warsztat Simona Voueta, zdj. Wikipedia
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, Wniebowzięcie, warsztat Simona Voueta, zdj. Wikipedia
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, Nawiedzienie, warsztat Simona Voueta, zdj. Wikipedia
Kaplica Alaleoni, kościół San Lorenzo in Lucina, Prezentacja w świątyni, warsztat Simona Voueta, zdj. Wikipedia
Kaplica Alaleoni, sklepienie kaplicy, kościół San Lorenzo in Lucina, Simon Vouet i warsztat

Nieczęsto dana jest nam możliwość oglądania obrazów in situ, czyli w miejscach ich pierwotnej lokalizacji. Chronione przez rabunkiem, uszkodzeniem i złymi warunkami atmosferycznymi powędrowały do galerii i muzeów, gdzie można je obejrzeć w sterylnych warunkach. Niestety, straciły w ten sposób swój oryginalny kontekst, nie ma światła, które je iluminowało, i perspektywy, z której się je podziwiało albo się do nich modlono. Wciąż jednak istnieją w Rzymie obrazy, które od momentu powstania nie zmieniły swego umiejscowienia i wciąż czekają na odkrycie, uwagę i podziw.

 

Wyjątkowa pod tym względem jest kaplica w kościele San Lorenzo in Lucina, gdzie możemy zobaczyć interesujące freski, ale przede wszystkim dwa znakomite obrazy. Zanim do nich przejdziemy, czas zanurzyć się w atmosferę tej pięknej świątyni, która znana jest za sprawą przynajmniej trzech znajdujących się w niej obiektów. Pierwszy to świetny, na wskroś oryginalny obraz Chrystus ukrzyżowany (Guido Reni), eksponowany w ołtarzu głównym, drugim jest popiersie Gabriele’a Foneski dłuta Gian Lorenza Berniniego, a trzecim obraz Carla Saraceniego ukazujący świętego Karola Boromeusza.

Gdy już nasycimy wzrok tymi pierwszorzędnymi dziełami, warto zajrzeć do kaplicy ulokowanej niedaleko ołtarza głównego (piąta po lewej stronie, patrząc od wejścia), obecnie dedykowanej Hiacyncie (Giacinta) Marescotti. Wizerunek tej mało znanej świętej, żyjącej w XIX wieku, znajduje się w ołtarzu głównym, ale opowiemy o nim nieco później, gdyż nas interesować będzie przede wszystkim barokowy wystrój tego miejsca.



Kaplica powstała pod koniec XVI wieku (1578), należała do mistrza ceremonii na dworze papieża Grzegorza XIII, Lodovica Branca de Firmanisa, i dedykowana była Matce Bożej Łaskawej (Madonna delle Grazie) oraz świętemu Franciszkowi. Pierwotna dekoracja się nie zachowała, oprócz jednego obrazu znajdującego się obecnie nad ołtarzem głównym kaplicy i ukazującego Madonnę delle Grazie. Jest to dzieło Girolama Siciolante da Sermoneta (1521–1580), który był też zapewne autorem obrazu z ołtarza głównego i pierwotnego wystroju kaplicy. Po śmierci Lodovica Branca (1587) kaplicę odziedziczył jego siostrzeniec – Paolo Alaleone (Alaleoni), który postanowił ją zmodernizować na chwałę własnego imienia oraz adorowanych w tym przybytku patronów. O samym zleceniodawcy wiemy niewiele mimo dziennika, który z pilnością spisywał od 1582 roku, czyli momentu, w którym objął (podobnie jak jego wuj) stanowisko papieskiego ceremoniarza. Zajmował się papieskim protokołem – decydował, kto, gdzie i koło kogo siedzi bądź idzie w procesji czy odwiedza papieża, uczestniczył w delegacjach w trakcie ślubów państwowych i innych oficjalnych uroczystościach. Był człowiekiem sumiennym i głęboko przeświadczonym o znaczeniu swej funkcji.
Zmarł w podeszłym wieku (1643), czyli dokładnie dwadzieścia lat po stworzeniu kaplicy. Ten dość egocentryczny i mało zainteresowany światem człowiek (o czym świadczą wspomniane dzienniki) udekorowanie swego miejsca spoczynku zlecił najznakomitszemu artyście, jaki w tym czasie pracował w Rzymie. Był nim francuski malarz, protegowany rodu Barberini Simon Vouet. Znamy kontrakt zawarty między wykonawcą a zleceniodawcą w 1622 roku. Czytamy w nim, że artysta podejmuje się stworzenia w technice fresku malowideł w górnej części kaplicy oraz dwóch obrazów na płótnie w jej dolnej partii, jak też retuszu istniejącego obrazu ołtarzowego kaplicy (?). Kontrakt opiewa na sumę pięciuset skudów, a oprócz tego malarz miał dostać trzysta skudów na materiały. W momencie ukończenia zlecenia, czyli po deklarowanych sześciu miesiącach, twórca mógł dodatkowo ubiegać się o pięćdziesiąt skudów, gdy praca usatysfakcjonuje właściciela kaplicy. Jak wiemy, Vouet ukończył pracę dopiero w sierpniu 1624 roku, ale mimo to otrzymał pięćdziesiąt skudów, co dowodziło, że zleceniodawca był zadowolony z jego pracy. W tym właśnie czasie Vouet został najważniejszą postacią na artystycznej scenie Wiecznego Miasta – w październiku został wybrany na dyrektora Akademii św. Łukasza, dzięki czemu znacząco wzrosły jego renoma i prestiż.

Najciekawszymi obiektami w kaplicy są dwa obrazy olejne ukazujące sceny z życia świętego Franciszka. Na pierwszym z nich święty zdejmuje swoje szaty, w symboliczny sposób zrzekając się dotychczasowego życia, i oddaje je swemu ojcu (Porzucenie szat). Nagi wychodzi na plac, służąc już tylko Bogu. Drugi obraz ukazuje Franciszka w towarzystwie kobiety lekkich obyczajów (Kuszenie św. Franciszka). I tym razem zobaczymy go nagiego i całkowicie nieczułego na niewieście powaby. Możemy powiedzieć, że mottem przewodnim obu przedstawień jest nagość, demonstrowana jako czystość duszy i serca. Światło wpadające przez półokrągłe okno znajdujące się nad ołtarzem głównym kaplicy iluminuje oba nokturny, wydobywając z mroku nagie członki świętego. I to w tym momencie możemy zrozumieć ideę przewodnią twórcy kaplicy i przekonać się o znaczeniu obcowania z obrazami w miejscu, do którego zostały pierwotnie przeznaczone. Cnotę czystości Franciszka symbolizuje światło, które pokonuje mrok grzechu i rozpusty, przy czym dla uzyskania tego efektu artysta wykorzystał światło dwojakie: sztuczne – wychodzące z jego płócien – i to naturalne, dochodzące z zewnątrz. Czyż nie nasuwają się nam tu słowa świętego Pawła napominającego: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!” (Rz. 13, 12)?



Dekoracja malarska kopuły i ścian kaplicy freskami urozmaiconymi sztukateriami to kolejne zadanie powierzone Vouetowi, które wykonał zapewne z gronem współpracowników, co do czego jednak historycy nie są zgodni. Dzieła te w zdecydowany sposób odstają od znakomitych obrazów olejnych. Ciekawe są freski znajdujące się nad nimi, ukazujące Zaślubiny Dziewicy i Nawiedzenie. W centralnym punkcie kopuły, zdobionej ramami ze złoconego stiuku, zobaczymy natomiast Boga Stwórcę przedstawionego w stylu przypominającym kreacje Michała Anioła (sklepienie kaplicy Sykstyńskiej), a wokół niego sceny z życia Marii – czystej od urodzenia (Narodziny Dziewicy, Prezentacja w świątyni, Zwiastowanie, Wniebowzięcie). Między medalionami dojrzymy muzykujące anioły, a w lunetach kopuły – wizerunki czterech ewangelistów.

Jednak to nie koniec historii tego przybytku. Ród Alaleoni utracił kaplicę, a samo nazwisko popadło w zapomnienie. Kolejni właściciele – rodzina Ruspoli – przejęli ją i zadedykowali beatyfikowanej w 1726 roku Giacincie Marescotti – spokrewnionej z nimi świętej. Płócien Voueta nie naruszono, ale zmieniono obraz ołtarzowy. Ukazuje on obecnie świętą Hiacyntę na łożu śmierci, której objawia się święty Franciszek. Obraz namalował Marco Benefial w 1736 roku.

Na początku XIX wieku (1807) do wystroju i tak już bogatej w dekoracje kaplicy dołożono – na każdej z jej ścian – prostokątne panele z wizerunkami świętych (Łucji, Piotra, Pawła, Katarzyny Aleksandryjskiej, Klary i Marii Magdaleny), które zostały wykonane przez popularnego w tym czasie malarza Francesca Manno. I na tym zakończyły się wielowiekowe działania mające na celu stworzenie wnętrza w pełni odpowiadającego wizjom zleceniodawców. Dekoracje te tworzono ku chwale Boga, ale przede wszystkim ich własnej. Dziś nie pamiętamy ich imion, w zapomnienie przeszły ich dzieje, ale dzieła, których wykonanie zlecili – jak te opowiadające o świętym Franciszku – pozostaną z nami, wciąż inspirując i budząc podziw.