Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada – fikcja i rzeczywistość, czyli architektoniczne igraszki ze zmysłami

Francesco Borromini, Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada

Francesco Borromini, Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada

Kilkadziesiąt kroków od Campo de’Fiori wznosi się siedziba rzymskiego rodu Spada. Gdy staniemy przed tym imponującym pałacem (Palazzo Spada), który znajduje się przy małym Piazza Capo di Ferro, brak odpowiedniej perspektywy nie pozwoli nam w pełni docenić wspaniałości jego fasady dekorowanej reliefami, stiukami i posągami. Będziemy mieć przed sobą surową, ryzalitową ścianę parteru, a gdy zdecydujemy się wejść w otwór głównej bramy, znajdziemy się na wspaniałym, obszernym dziedzińcu.

Francesco Borromini, Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada
Perspektywiczna galeria, Palazzo Spada
Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada
Francesco Borromini, perspektywiczna galeria w Palazzo Spada
Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada, Francesco Borromini
Palazzo Spada, fasada i wejście główne do pałacu
Palazzo Spada, dziedziniec
Francesco Borromini, perspektywiczna galeria w Palazzo Spada, fragment dawnych fresków
Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada
Perspektywiczna galeria w Palazzo Spada
Palazzo Spada - siedziba rodu Spada
Palazzo Spada, przejścia między ogrodem a głównym dziedzińcem
Gian Lorenzo Bernini, Scala Regia w Pałacu Apostolskim
Portret kardynała Bernardino Spady, Guercino, Galleria Spada

Kilkadziesiąt kroków od Campo de’Fiori wznosi się siedziba rzymskiego rodu Spada. Gdy staniemy przed tym imponującym pałacem (Palazzo Spada), który znajduje się przy małym Piazza Capo di Ferro, brak odpowiedniej perspektywy nie pozwoli nam w pełni docenić wspaniałości jego fasady dekorowanej reliefami, stiukami i posągami. Będziemy mieć przed sobą surową, ryzalitową ścianę parteru, a gdy zdecydujemy się wejść w otwór głównej bramy, znajdziemy się na wspaniałym, obszernym dziedzińcu.

Z nisz piano nobile będą tam na nas spoglądać antyczni bogowie, ale tym razem nie poświęcimy im uwagi, gdyż nasz wzrok podąży w lewo – tam, za szklaną bramą, dojrzymy obiekt naszej peregrynacji – kolumnadę. Na pierwszy rzut oka wydaje się czymś na wskroś normalnym – barokowym obiektem architektonicznym, jakich w Wiecznym Mieście zobaczymy jeszcze kilka. Ta „normalność” to jednak złudzenie – dopiero gdy dotrzemy na widziany przez bramę dziedziniec (po zakupieniu biletu do muzeum) i przyjrzymy się kolumnadzie z bliska, docenimy zwodniczy zamysł architekta i zleceniodawcy. Poświęćmy im kilka słów, zanim obiekt ten opiszemy i przeanalizujemy.


W 1632 roku właścicielem pałacu został kardynał
Bernardino Spada, człowiek ambitny i pracowity. Był też posiadaczem odpowiednio dużej fortuny, która pozwoliła mu na urzeczywistnienie licznych projektów i zakup równie licznych dzieł sztuki do swojej kolekcji. Kardynał z zapałem przystąpił do modernizacji i przebudowy nowego domostwa w nowym, barokowym stylu. Na wspomnianym bocznym dziedzińcu stworzył prawdziwą arkadię – ogród, w którym kazał posadzić małe drzewka gorzkiej pomarańczy (melangoli) o białych, pachnących kwiatach i owocach o pomarszczonej skórce. Ten giardino segreto (sekretny ogród) – rodzaj założenia architektonicznego bardzo popularnego w dobie renesansu i baroku, a przeznaczonego również do nasadzania kwiatów i ziół – był w ciepłe wieczory miejscem wypoczynku i spotkań właściciela pałacu z wyselekcjonowanym towarzystwem. Dyskutowano w nim, biesiadowano i słuchano muzyki. Ogród znajdował się wewnątrz kompleksu pałacowego, a od strony ulicy odgradzał go wysoki mur. Do jego wnętrza można się było jeszcze wtedy dostać bezpośrednio z pałacu.

Na jednej ze ścian otaczających ogród w 1642 roku kardynał kazał namalować iluzjonistyczne malowidło imitujące architekturę (kolumny o doryckich kapitelach, portyki). Jego autorem był znany malarz i specjalista w zakresie malarstwa dającego efekt złudzenia optycznego (kwadratury) – Giovanni Battista Magni. Gdy jednak w kolejnych latach kardynał dokupił niewielki kawałek terenu oraz dom sąsiadujący z ogrodem, wpadł na pomysł stworzenia czegoś szczególnego, tak jakby przestała go już satysfakcjonować namalowana na ścianie ogrodu architektura. Zapragnął pójść krok dalej, a urzeczywistnienie swojej wizji powierzył pracującemu dla niego przy przebudowie pałacu architektowi Francesco Borrominiemu. I tak w 1652 roku w miejscu fresków Magniego wybito ścianę i zbudowano korytarz prowadzący do znajdującego się na jego końcu małego ogródka. W następnym roku z korytarzyka stworzono coś, czego w Rzymie jeszcze nie widziano – z małego uczyniono duże, z wąskiego szerokie, a z krótkiego długie. Borromini skonstruował w nim galerię zwieńczoną kasetonowym sklepieniem, która dzięki odpowiednio rozplanowanemu perspektywicznemu skrótowi robiła wrażenie czegoś, czym w rzeczywistości nie była. Oko patrzącego nie zauważa, że w miarę oddalania się posadzka korytarzyka się unosi, sufit obniża, a doryckie kolumny stają coraz mniejsze i są coraz bliżej ustawione. Liczby mówią jednak same za siebie: o ile łuk kolumnady u wejścia liczy prawie sześć metrów wysokości i ponad trzy metry szerokości, o tyle na jej końcu osiąga jedynie dwa i pół metra wysokości i metr szerokości. W ten oto „cudowny” sposób architekt aż pięciokrotnie powiększył optycznie kolumnadę – mały, mający zaledwie 8,82 metra długości korytarz w oczach widza urasta do rozmiarów sięgających 35 metrów. Całe „oszustwo” najlepiej widać, gdy ktoś stanie na końcu kolumnady – dopiero wtedy rozpoznajemy, że końcowe kolumny są mniejsze od człowieka. Mało tego, iluzjonistyczne malowidła Magniego, które pozostały na ścianie po obu stronach kolumnady (dziś zachowane tylko we fragmentach), jeszcze mocniej burzyły logikę ludzkich zmysłów: już nikt nie wiedział, gdzie zaczyna się rzeczywistość, a gdzie kończy. W ten oto sposób Borromini, korzystając z wiedzy matematyka Giovanniego Marii di Bitonta, stworzył rodzaj złudzenia optycznego – wymuszonej perspektywy, dającej możliwość rozszerzania małych przestrzeni i powiększania ich w oczach obserwatora. Pierwotnie kolumnada kończyła się na małym podwórku (to prawie świetlik), znacznie mniejszym, niż nam się wydaje, którego ściany pokrywało malowidło ukazujące pejzaż iluminowany spływającymi nań promieniami słońca. Dzięki temu zabiegowi kolumnada zdawała się być przejściem pozwalającym dotrzeć do wyimaginowanego lasu. Dopiero w XIX wieku na tle ściany stanął rzymski wojownik – rzeźba, która wydaje się mieć normalne, ludzkie rozmiary, w rzeczywistości liczy zaledwie 65 cm wysokości.


Borromini otrzymał od kardynała jeszcze jedno zadanie – aby wzmocnić efekt zaskoczenia, purpurat nakazał mu stworzenie przejścia między głównym ogrodem a głównym dziedzińcem – tego, przez które przy wejściu zobaczyliśmy galerię. Widziana z tej perspektywy kolumnada mogła dodatkowo podwoić swoją długość, a nasze zmysły jeszcze bardziej zwieść. Pomiędzy obu dziedzińcami urządzono salę audiencyjną kardynała, która dziś z obu stron zamknięta jest szklanymi drzwiami.


Pomysłodawcą stworzenia kolumnady był zapewne sam kardynał Spada, zafascynowany złudzeniami optycznymi, geometrią i architekturą, ale też towarzyszącymi im pytaniami o granice iluzji. Nic dziwnego, był to przecież czas królowania malarstwa iluzjonistycznego, tak cenionej kwadratury czy ekstrawaganckich pomysłów scenograficznych Gian Lorenza Berniniego. To właśnie wtedy artyści zaczęli bawić się naszymi zmysłami, uwalniać przestrzeń od fizycznych i logicznych ograniczeń, za pomocą malowideł „otwierając” sklepienia kościołów na bezkres niebios, jak uczynił to choćby Andrea Pozzo w kościele Il Gesù. Twierdził on wręcz, że „oko, choć jest najmądrzejszym ze zmysłów, ma jednak dziwne pragnienie bycia okłamywanym przez sztukę perspektywy”. A stąd już tylko krok do pytania o moralne znaczenie owego zwodzenia zmysłów, na które odpowiedzią może być iluzoryczność wszelkich ziemskich rzeczy – znaczenia, bogactwa i sławy.

Polecam: Empire of the Eye: The Magic of Illusion-Palazzo Spada's https://www.youtube.com/watch?v=CX_S4_c5xJ0

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz pomóc nam w dalszej pracy, wspierając portal  roma-nonpertutti  w konkretny  sposób — udostępniając newslettery i przekazując niewielkie kwoty. One pomogą nam w dalszej pracy.

Możesz dokonać wpłat jednorazowo na konto:
Barbara  Kokoska
62 1160 2202 0000 0002 3744 2108 albo wspierać nas regularnie za pomocą  Patonite.pl  (lewy dolny róg)

Bardzo to cenimy i Dziękujemy.