Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom – opowieść o krnąbrnym rzymskim ludzie

Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom, fragment, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi

Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom, fragment, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi

Pierre Polet zapragnął, by jego pośmiertną kaplicę udekorował freskami artysta o pseudonimie Domenichino. W przedsięwzięciu tym nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie jedna z namalowanych scen, która zdumiała i zniesmaczyła wielu oglądających. Co mogło na tyle wstrząsnąć publiką siedemnastowiecznego Rzymu, że malunek ów znalazł się na ustach zarówno wykształconych elit, jak i prostych ludzi? Aby na to odpowiedzieć, musimy uważnie przyjrzeć się dekoracji kaplicy Polet ulokowanej w prawej nawie kościoła San Luigi dei Francesi.

Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom, fragment, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi
Kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi - cykl fresków poświęconych św. Cecylii, Domenichino
Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi
Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom, fragment, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi
Domenichino, Święta Cecylia rozdaje jałmużnę biedakom, fragment, kaplica Polet, kościół San Luigi dei Francesi

Pierre Polet zapragnął, by jego pośmiertną kaplicę udekorował freskami artysta o pseudonimie Domenichino. W przedsięwzięciu tym nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie jedna z namalowanych scen, która zdumiała i zniesmaczyła wielu oglądających. Co mogło na tyle wstrząsnąć publiką siedemnastowiecznego Rzymu, że malunek ów znalazł się na ustach zarówno wykształconych elit, jak i prostych ludzi? Aby na to odpowiedzieć, musimy uważnie przyjrzeć się dekoracji kaplicy Polet ulokowanej w prawej nawie kościoła San Luigi dei Francesi.

W bogato zdobionej marmurami, stiukami i złoceniami kaplicy najbardziej interesujący jest fresk ukazujący Cecylię rozdającą jałmużnę rzymskim biedakom. Zgodnie z legendą, po tym jak Cecylia przekonała swoich męża i szwagra do wstąpienia w szeregi chrześcijan, cała trójka zajmowała się pochówkiem współwyznawców skazywanych na śmierć oraz pomocą biednym. Przedstawiona na malowidle Cecylia stoi na tarasie swego domu i rozdaje zebranym pod nim ludziom swoje wytworne szaty i tkaniny. Za nią dojrzymy klęczącą służącą podającą jej kolejne suknie oraz dwóch mężczyzn wnoszących skrzynię, zapewne również z ubiorami. Za murem odgradzającym dom Cecylii od ulicy zobaczymy natomiast pogański Rzym z jego portykami, korynckimi kolumnami i posągami bóstw – świat, który przyszła święta postanowiła porzucić, stając się chrześcijanką i ascetką.

Pomoc potrzebującym i popularyzacja idei siedmiu uczynków miłosierdzia (głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych przyjąć, więźniów pocieszyć, chorych nawiedzać i umarłych pogrzebać) stały się szczególnie „modne” po synodzie trydenckim (1563). Przeświadczenie, że służba biednym i potrzebującym ratuje duszę, formułowano od początku chrześcijaństwa, ale w okresie potrydenckim treści te były propagowane ze szczególnym naciskiem.



Na fresku Domenichina Cecylia i towarzyszące jej osoby zajmują mniej więcej jedną trzecią kompozycji, cała reszta to obdarowywani – stojący pod wysokim murem biedacy, tworzący pełną wigoru scenkę rodzajową. Zobaczymy tam wyciągnięte ramiona mężczyzn, kobiet, dzieci i starców oraz ich dłonie pragnące pochwycić dary, szarpiące tkaniny. Stojąca najbliżej muru kobieta z noworodkiem na ręku stara się dosięgnąć materiału, który podaje jej Cecylia, jedno dziecko wchodzi na barki drugiego, aby móc go przejąć, ale wydaje się, że zdobędzie go jeszcze inna kobieta z wysoko uniesionymi ramionami. Z drugiej strony po gzymsie wspina się chłopiec liczący na kolejne łupy. Mężczyzna niesie starca na rękach, aby (być może) wzbudzić litość i tym samym zyskać lepszą pozycję w walce o dary. Poniżej na schodach ci, którzy zostali już obdarowani, oglądają to, co zdołali pozyskać. Dziewczynka zakłada za dużą suknię, a stojący nieopodal handlarz, którzy również przybył w to miejsce, na palcach pokazuje siedzącej kobiecie, ile może jej zapłacić za kawałek brokatu. Znajdujący się opodal mężczyzna demonstruje z kolei swoją tkaninę, licząc na dobrą ofertę handlową. Tuż obok niego stoją dwaj malcy bawiący się atłasową czapeczką, zapewne także rzuconą z balkonu. Najbliżej nas dojrzymy matkę z trójką dzieci, z których dwoje wyrywa sobie zdobycz. Zniecierpliwiona matka podnosi dłoń, aby uderzyć jedno z nich. Zamieszanie, którego jesteśmy świadkami, nie wywołuje wrażenia, że widzimy lud szczęśliwie obdarowany i umiejący docenić gest Cecylii. Musimy przyznać, że to, co miało być obiektem pochwał, czyli realizacja hasła „nagich przyodziać”, budzi sprzeczne emocje. Z dzisiejszego punktu widzenia już samo rzucanie darów z balkonu jest dla obdarowywanych w swoisty sposób upokarzające, ale nie to wzbudzało oburzenie ówczesnej publiczności. Hojna donatorka nikogo nie interesowała. Z zapałem analizowano natomiast zachowanie biedaków zebranych przy murze. Artystę krytykowano za zbytnią rodzajowość tej sceny handlu i kłótni jako niestosowną do wnętrza kościoła. Ale byli i tacy, którzy uważali, że przedstawienie to odpowiada prawdzie o brutalności życia i dobrze charakteryzuje maluczkich. Co jednak pragnął nam przekazać Domenichino, kreując scenę ukazującą człowieka jako istotę brutalną i pazerną? Dlaczego pokazuje lud ślepy, nie tylko niedoceniający, ale nawet niezauważający miłosierdzia Cecylii?

W tym kontekście szczególnie ciekawe wydaje się porównanie dwóch postaci kobiecych przedstawionych przez artystę – Cecylii, pochylającej się z balkonu z tkaniną w dłoni, i siedzącej na schodach, podnoszącej inną tkaninę, kobiety z dzieckiem, przypominającej dobrze znaną w sztuce alegorię Caritas. O ile Cecylia oddaje swoje dobra, o tyle kobieta oferuje je handlarzowi. Mamy tu do czynienia z wyrażoną w sposób alegoryczny bezinteresowną miłością bliźniego i stojącą na jej antypodach pożądliwością zysku i profitu. Oczywiście moglibyśmy zapytać, co miała zrobić z oferowanym jej brokatem biedaczka, która nie miała czym nakarmić dziecka, ale nie to stanowiło temat wyszukanego konceptu artysty. Miłosierdzie i miłość bliźniego mają sens, wydaje się mówić Domenichino, nawet w obliczu niewdzięczności. Zbliżamy się do Chrystusa na ziemi, jak czyni rezygnująca z luksusów Cecylia, ale nagrody oczekiwać nie możemy na tym świecie, bo jest nią dopiero życie wieczne. Przekaz ten uwznioślał uczynki miłosierdzia i skierowany był do tych, którzy mogli i chcieli obdarowywać innych, ale dotyczył też obdarowywanych, do których Kościół potrydencki także pragnął dotrzeć z ewangelicznym przekazem. I oni, poprzez zrozumiałą anegdotę, gesty, miny i odruchy namalowanych bohaterów, mogli zobaczyć samych siebie – jak w lustrze, ale równocześnie powinni dostrzec i zrozumieć skierowane do nich przesłanie miłosierdzia. Sztuka miała uwznioślić nierozumnego chrześcijanina, wskrzesić w nim refleksję nad życiem i ulepszyć go w wymiarze moralnym. Hojność, pobożność, czystość i miłość bliźniego, reprezentowane przez świętą Cecylię, mogły być naśladowane przez każdego, niezależnie od statusu społecznego. Wznoszenie modłów do Cecylii i jej naśladowanie zalecano zwłaszcza kobietom, dla których po cudownym odnalezieniu nietkniętego rozkładem ciała świętej (Posąg świętej Cecylii Maderny) stała się ona szczególnie ważną protektorką i orędowniczką. Cuda uzdrowienia, do których doszło w zatybrzańskim kościele Santa Cecilia w dniu powtórnego pochówku jej zwłok, były na ustach całego rzymskiego ludu, który pielgrzymował do niej w nadziei na wsparcie i pomoc.



Pierre Polet, zlecając namalowanie Domenichinowi tej nieszczególnie popularnej w ikonografii sceny, miał swoje powody. Sam był członkiem działającego przy kościele San Luigi dei Francesi Bractwa św. Ludwika, jednej z wielu tego typu świeckich organizacji przykościelnych zrzeszających bogatych, którzy oddawali swoje pieniądze na cele charytatywne – dla samotnych matek, sierot, upadłych dziewcząt czy też tych, którzy umierali na ulicach i nie mieli nikogo, kto by ich pochował. Tym zajmowali się bracia od św. Ludwika i zapewne rzadko spotykali się z wyrazami uznania. Niezrażony tym Polet widział jednak wyższy (pozaziemski) sens w niesieniu pomocy bliźniemu i przekonanie to pragnął przekazać potomnym.

Domenichino był artystą uznawanym za mistrza malarstwa tzw. historycznego – umiejętnie kreującego realny świat pełen ekspresji widocznej w gestach i ruchach malowanych postaci, ale był też malarzem, który twórczo przetwarzał dorobek Rafaela – artysty uważanego na tym polu za geniusza. Stosowanie cytatów z Księcia Malarzy, którymi omawiane malowidło jest wprost naszpikowane, nie tylko nie było poddawane krytyce, ale wręcz je zalecano i chwalono. Porównanie fresku Domenichina ze sławnym freskiem Pożar Borgo w pałacu Apostolskim (Stanze Rafaela) pozwala zobaczyć całe ich mnóstwo.