Madonna delle mani – dzieło niestosowne, zniszczone i na nowo odnalezione

Madonna z dzieciątkiem adorowana przez papieża Aleksandra VI, Pietro Fachetti, kolekcja prywatna

Madonna z dzieciątkiem adorowana przez papieża Aleksandra VI, Pietro Fachetti, kolekcja prywatna

Historia tego fresku jest fascynująca, nie tylko dlatego, że udało się odnaleźć dzieło wybitnego artysty, zaginione przez prawie 500 lat, ale też z tego powodu, że przybliża nam ono jednego z najciekawszych, choć zapewne kontrowersyjnych następców św. Piotra (Aleksandra VI). Jest też dowodem dezynwoltury renesansowych papieży. I jeśli nawet pewne ich zachowania nie licowały z funkcją, którą pełnili, nie przejmowali się tym zbytnio.   

Madonna z dzieciątkiem adorowana przez papieża Aleksandra VI, Pietro Fachetti, kolekcja prywatna
Madonna, fragment fresku, Pinturicchio, ok. 1492-1493 r., kolekcja prywatna
Dzieciątko, fragment fresku, Pinturicchio, kelekcja Fondazione Guglielmo Giordano, Perugia
Rysunek przedstawiający fresk Pinturicchia, Agostino Incisa della Rocchetta, zdj. Wikipedia

Historia tego fresku jest fascynująca, nie tylko dlatego, że udało się odnaleźć dzieło wybitnego artysty, zaginione przez prawie 500 lat, ale też z tego powodu, że przybliża nam ono jednego z najciekawszych, choć zapewne kontrowersyjnych następców św. Piotra (Aleksandra VI). Jest też dowodem dezynwoltury renesansowych papieży. I jeśli nawet pewne ich zachowania nie licowały z funkcją, którą pełnili, nie przejmowali się tym zbytnio.   

      Madonna, fragment fresku, Pinturicchio,
      ok. 1492-1493 r., kolekcja prywatna

A wszystko zaczęło się od krótkiej notatki, zamieszczonej po raz pierwszy w wydanym w 1550 roku słynnym dziele Giorgia Vasariego Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów. Napisał on, że nad wejściem do jednego z apartamentów Aleksandra VI (Borgii) znajduje się fresk Pinturicchia przedstawiający tegoż papieża klęczącego przed Madonną z Dzieciątkiem, która swoimi rysami przypomina Giulię Farnese – co wzbudziło szczególne zainteresowanie kronikarza. Trudno się dziwić, Gulia była oficjalną metresą papieską, a jej wizerunek w roli Madonny musiał budzić ciekawość. Jednak fresku takiego nie ma w tamtejszych pomieszczeniach, nie zachowała się też żadna wiadomość, że kiedykolwiek tam się znajdował. Czyżby Vasari się pomylił? Pytanie to dręczyło historyków sztuki przez stulecia, nie tylko z powodu ciekawej ikonografii, ale też faktu, że do dzisiaj nie zachował się żaden potwierdzony wizerunek młodszej od Aleksandra VI o ponad czterdzieści lat ówczesnej rzymskiej piękności Giulii Farnese.

I oto w 2017 roku w Muzeach Kapitolińskich wystawiono dwa fragmenty fresków wielkiej urody – jeden przedstawiał jedynie twarz Madonny, a drugi Dzieciątko dotykane delikatnie przez dwie pary rąk. Po wielu dziesięcioleciach badań historycy sztuki zawyrokowali, że są to fragmenty nieistniejącego, a opisywanego przez Vasariego dzieła. Jak do tego doszli?

      Madonna, fragment fresku, Pinturicchio,
      kolekcja prywatna

Ponad sto lat od namalowania przez Pinturicchia w apartamentach papieskich fresku jeden z książąt Gonzaga z Mantui nakazał malarzowi o imieniu Pietro Facchetti stworzenie jego kopii. Należy sądzić, iż powodem była chęć zdyskredytowania rodu Farnese, który doszedł do władzy, zaszczytów i potęgi dzięki wspomnianej papieskiej metresie. Fresk w tym czasie znajdował się jeszcze na ścianie, choć zasłonięty kotarą. Ponoć malarz miał przekupić strażnika papieskiego (?) i potajemnie stworzył kopię fresku na płótnie, ukazując w sposób dość nieporadny klęczącego łysego dostojnika, który delikatnie dotyka stópki Dzieciątka, a spoglądająca na niego i Dzieciątko Madonna równie delikatnie podtrzymuje Jezusa na swym łonie. Nie możemy mieć wątpliwości, że przedstawiona tu scena musiała budzić niechęć kolejnych papieży, coraz bardziej krytycznie patrzących na poczynania swych poprzedników obnoszących się ze swym życiem erotycznym. Obraz ma w sobie coś świętokradczego, szczególnie gdy uzmysłowimy sobie, że Gulia zaledwie kilka miesięcy po objęciu przez Aleksandra VI tronu Piotrowego (1492) urodziła ich wspólne (zapewne) dziecko o imieniu Laura. Scena, o charakterze czysto religijnym, nabierała w tych okolicznościach zgoła innego znaczenia – przypominała scenę z życia rodzinnego, ujmowała czułością rodziców okazywaną dziecku, a wizerunek Giulii jako Madonny był wręcz szokujący. Mało tego, kilka lat później papież miał zostać ojcem kolejnego potomka – Giovanniego. I o ile gromadka latorośli Aleksandra, spłodzona przed pontyfikatem, nikogo wówczas nie drażniła, a ich wizerunki do dziś widnieją w apartamentach papieskich (Cesare Borgia, Lukrecja Borgia), o tyle dzieci samego papieża uważane były za coś wysoce niestosownego. Nawet jeśli się rodziły, to nie należało się nimi afiszować. Aleksander łamał te zasady, chociaż jego czyny dopiero w kolejnych dziesięcioleciach zaczęto uznawać za karygodne. W XVII wieku, na fali coraz większej krytyki niemoralnego życia duchowieństwa katolickiego, zakryty do tej pory fresk postanowiono odbić ze ściany. Uczyniono to na zlecenie papieża Aleksandra VII. Nie zniszczono go jednak. Czy to ze względów religijnych, czy artystycznych fresk pocięto na (najprawdopodobniej) trzy części. Dwie z nich, wspomniane wyżej oblicze Madonny i figurę Dzieciątka, oprawiono w ramy i znalazły się następnie w kolekcji Chigich – rodziny papieża Aleksandra VII. Przez wieki przechodziły z rąk do rąk, aż w końcu w roku 2004 trafiły na rynek antykwaryczny. Historycy połączyli kopie Facchettiego z zachowanymi fragmentami i tak oto rozpoznali zaginione dzieło Pinturicchia. A co stało się z trzecim fragmentem? Niestety zaginął, ale kto wie, może jeszcze kiedyś go zobaczymy. Na szczęście bardzo podobny klęczący portret papieża znajduje się w jednym z apartamentów Borgii do dziś i przedstawia Aleksandra VI modlącego się przed wstępującym do nieba Chrystusem.

Cóż za paradoks – papież, któremu zarzucano nepotyzm, orgie, morderstwa, a nawet kazirodztwo, w magiczny sposób zaklinał rzeczywistość, dając się sportretować u stóp Chrystusa i Marii. Nie przewidział jednak, że nadejdą czasy, w których jego liczne zbrodnie zostaną mu w mniejszym czy większym stopniu wybaczone, ale nie afiszowanie się ze swym życiem rodzinnym, które jemu – wielbicielowi kobiet i czułemu ojcu gromadki dzieci – wydawało się tak oczywiste.

„Madonna delle mani” to obiegowa nazwa dla dwóch fragmentów obrazu, wywodząca się od rąk (wł. mani), podtrzymujących Dzieciątko. Obecnie jeden fragment (Dzieciątko) podziwiać można w Perugii (Fondazione Guglielmo Giordano), natomiast wizerunek Madonny znajduje się w rękach prywatnych.

Whoops, looks like something went wrong.