Herodiada z głową Jana Chrzciciela – femme fatale czasów baroku

Herodiada, Simon Vouet, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Corsini, zdj Wikipedia

Herodiada, Simon Vouet, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Corsini, zdj Wikipedia

Femme fatale kojarzy się z malarstwem i literaturą XIX wieku – z kobietami pożeraczkami męskich serc, niedoścignionymi uwodzicielkami i zimnokrwistymi demonami seksu z premedytacją doprowadzającymi mężczyzn do zguby. Ale kobiety piękne, erotycznie pociągające, a zarazem bezwzględne i wyrachowane fascynowały artystów od zawsze. Odnajdziemy je w literaturze antycznej i mitologii, a także w Starym i Nowym Testamencie. Zobaczymy je też w kreacjach malarskich Caravaggia i jego następców, bo to właśnie w XVII wieku Salome, Judyta i Herodiada stały się modnymi tematami malarskimi, które w szczególny sposób zapładniały męską wyobraźnię. Nastąpiło to w momencie, gdy sztuka przestała służyć wyłącznie potrzebom Kościoła, a stała się przedmiotem pasji coraz liczniejszej grupy prywatnych kolekcjonerów.

Herodiada, Simon Vouet, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Corsini, zdj Wikipedia
Herodiada, Simon Vouet, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Corsini
Salome, Simon Vouet, Crocker Art Museum, Sacramento, zdj. Wikipedia
Judyta, Simon Vouet, Kunsthistorisches Museum, Wiedeń, zdj. Wikipedia
Judyta, Simon Vouet, Alte Pinakothek, Monachium, zdj. Wikipedia

Femme fatale kojarzy się z malarstwem i literaturą XIX wieku – z kobietami pożeraczkami męskich serc, niedoścignionymi uwodzicielkami i zimnokrwistymi demonami seksu z premedytacją doprowadzającymi mężczyzn do zguby. Ale kobiety piękne, erotycznie pociągające, a zarazem bezwzględne i wyrachowane fascynowały artystów od zawsze. Odnajdziemy je w literaturze antycznej i mitologii, a także w Starym i Nowym Testamencie. Zobaczymy je też w kreacjach malarskich Caravaggia i jego następców, bo to właśnie w XVII wieku Salome, Judyta i Herodiada stały się modnymi tematami malarskimi, które w szczególny sposób zapładniały męską wyobraźnię. Nastąpiło to w momencie, gdy sztuka przestała służyć wyłącznie potrzebom Kościoła, a stała się przedmiotem pasji coraz liczniejszej grupy prywatnych kolekcjonerów.

Nic zatem dziwnego, że z tematem tym postanowił zmierzyć się również francuski malarz działający w Rzymie w tym czasie Simon Vouet. Biblijne, krwawe heroiny malował wielokrotnie. Patrzą dziś na nas z jego obrazów, delikatnie się uśmiechając, i gdyby nie widoczne w ich rękach atrybuty – a zarazem dowody ich zbrodni – moglibyśmy sądzić, że są to jedynie portrety atrakcyjnych kobiet. Jedno z takich płócien znajduje się w zbiorach rzymskiego Palazzo Corsini. Początkowo atrybucja obrazu była niejednoznaczna – pojawiał się on pod różnymi tytułami (Herodiada, Salome, Judyta). Galleria Nazionale d’Arte Antica ostatecznie zdecydowała się na uznanie bohaterki obrazu za starotestamentową Herodiadę.


Malarz w umiejętny sposób karmi nasz wzrok przepysznymi złocieniami atłasowej, połyskującej światłem sukni królowej, którą kontrastuje z delikatną czerwienią jej ust, zarumienionych policzków i wstążki we włosach oraz intensywną czerwienią mięsistej tkaniny zakrywającej głowę zamordowanego proroka. Za jej plecami dostrzeżemy fragment muru więzienia, w którym został ścięty Jan Chrzciciel, i połać złowieszczo zachmurzonego, nocnego nieba. Podobnie jak pejzaż, również Herodiada wydaje się postacią w szczególny sposób złowróżbną i w dodatku grzeszną. Jej pierwszym grzechem było opuszczenie męża, Heroda Filipa, z którym miała córkę Salome, i poślubienie jego brata – władcę Galilei, Heroda Antypasa. Według Ewangelii św. Marka i św. Mateusza to właśnie za ten związek, niezgodny z prawem i żydowskim obyczajem, królowa była, wespół z mężem, przez Jana Chrzciciela potępiana. Monarsza para próbowała uciszyć go groźbami, a następnie (za namową Herodiady) zamknęła w więziennym lochu. Królowa czuła się obrażona krytyką i otwarcie pragnęła śmierci tego, który ją formułował. Nie zgadzał się na nią jednak jej mąż, obawiający się gniewu ludu uznającego Jana Chrzciciela za proroka. Aż do biesiady, w trakcie której młodziutka Salome tak zauroczyła ojczyma urodą, powabem i tańcem, że ten obiecał spełnić każde jej życzenie. Wtedy na scenę po raz drugi wkroczyła Herodiada, podpowiadając (Mk 6, 24) córce życzenie – była to głowa Jana Chrzciciela, której jej samej nie udało się zdobyć. Po egzekucji głowę zamordowanego podano Salome na tacy, a ta wręczyła ją swej matce (Mt 14, 11). Herodiada mogła czuć się usatysfakcjonowana. I to ten moment ukazuje nam malarz. Na twarzy kobiety widzimy spokój osiągnięty przez nią po śmierci wroga, ale też zadowolenie z doprowadzenia swojego planu do końca. Misa, na której umieszczona jest głowa Jana Chrzciciela, namalowana została przez Voueta w taki sposób, że dopiero po chwili – oderwawszy wzrok od pięknej twarzy kobiety, jej uśmiechu i rumieńca na jej policzkach – kierujemy na nią wzrok. Makabryczna w swej istocie scena sprzęgnięta jest niejako z pięknym obliczem kobiety. Ani jedna plama krwi nie brudzi jej szaty, ani jeden znak nie mówi nam o haniebnym czynie, którego jest reżyserką i współtwórczynią. Straszliwa zbrodnia dokonała się w idealnie pięknym świecie, którego symbolem jest patrząca na nas i lekko się uśmiechająca Bella (Piękna). Zdobią ją perły, które Vouet z lubością malował u wszystkich swych bohaterek, a które (jako dobro wysoce luksusowe) zaświadczają o wysokim statusie kobiety, choć kojarzone bywały również z marnością ludzkich rzeczy, ale przede wszystkim z kobiecą próżnością i przewrotnością.



Co pragnął nam przekazać malarz? Czy zamierzał ukazać martyrologię proroka, czy czar kobiety manipulantki? Zapytać możemy również, jakim celom służyło uwiecznianie krwiożerczej Herodiady. Kto chciałby adorować taką kobietę, kto chciałby zawiesić na niej swój wzrok? Odpowiedź jest trudna, gdyż sięga w głęboko skrywane rejony ludzkiej psychiki. Zanim do nich zajrzymy, prześledźmy okoliczności powstania tego dzieła.

Obraz został namalowany dla wiernego kolekcjonera dzieł Voueta – erudyty Cassiana dal Pozzo, uczonego obracającego się na papieskim dworze Barberinich, będących skądinąd również znaczącymi kolekcjonerami sztuki. Przyjmuje się, że w zbiorach samego dal Pozzo znajdowało się czternaście obrazów malarza, przy czym większość stanowiły ujęte w półfigurze wizerunki pięknych młodzieńców i atrakcyjnych kobiet, często (choć nie zawsze) przedstawianych jako święte postacie z atrybutami swojego męczeństwa. Były wśród nich też starotestamentowe kobiety – Judyta i Salome, które artysta malował w tym czasie kilkakrotnie (Judyta, Alte Pinakothek, Monachium), (Judyta, Kunsthistorisches Museum, Wiedeń), (Salome, Crocker Art Museum, Sacramento, USA). Cassiano dal Pozzo był nie tylko zleceniodawcą obrazów, ale służył także Vouetowi poradą i intelektualną pomocą, a dodatkowo miał wyczucie epoki, w której żył, i potrzeb ówczesnych kolekcjonerów.

Wracając do analizowanego obrazu, nie możemy mieć wątpliwości, że jawi się nam on nie jako ilustracja biblijnej sceny, ale obiekt służący estetycznej i zmysłowej kontemplacji. I możemy wręcz domniemywać, że to fizyczne piękno modelek, w przebraniu bohaterek biblijnych i opowieści hagiograficznych, było głównym powodem tworzenia tych quasi-religijnych scen. W środowisku rzymskich mecenasów sztuki, wśród których byli głównie duchowni purpuraci, trudno było wytłumaczyć zamówienie obrazu ukazującego tylko piękno i powab kobiecego ciała. Takie Belle znane były z obrazów choćby Tycjana, portretującego powabne weneckie kurtyzany tylko dla przyjemności swych zleceniodawców. W Rzymie potrzebna była ideologiczna przesłona. Uciechę dla oczu i zmysłów kamuflowano wzniosłymi tematami religijnymi. Obrazy takie były w swej istocie zupełnie świeckie i nie miały z religią nic wspólnego – były fantazjami zawieszonymi między horrorem i pożądaniem, trwogą i zmysłowością. Ta ambiwalencja piękna i zła fascynowała i pociągała.

Ale w historii Herodiady jest coś więcej – perwersja. Dojrzała matrona, jaką jest Herodiada na obrazie (i dlatego nie może nią być małoletnia Salome), jest ideałem ówczesnego kobiecego piękna, ale za nią stoi jeszcze inny obiekt pożądania – jej delikatna, młodziutka i niedoświadczona córka. W grze, którą prowadzi matka, to Salome jest obiektem pożądania Heroda – Herodiada wykorzystuje sytuację, w której córka budzi żądze męża, i świadomie (zapewne) do tej sytuacji doprowadza. Jest przebiegła, wyrachowana i z zimną krwią planuje swoje przedsięwzięcie, którego ukoronowaniem jest misa z głową Jana Chrzciciela.

Obraz powstał w szczytowym okresie kariery Voueta w Rzymie. To wtedy (1620–1627) styl artysty nabrał żywiołowości i elegancji. Wręcz czujemy, jak malarz wyzwala się od wpływu, jaki wywierał na niego Caravaggio, i podąża już własną drogą, która doprowadzi go do Paryża i tworzonej tam, pełnej rozmachu i wirtuozerii sztuki. Tu widzimy dopiero kiełkujące piękno jego późniejszego malarstwa.

Herodiada, Simon Vouet (1620 – 1625), olej na płótnie, 82 cm x 112 cm, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Corsini


Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz pomóc nam w dalszej pracy, wspierając portal 
roma-nonpertutti  w konkretny  sposób — udostępniając newslettery i przekazując niewielkie kwoty. One pomogą nam w dalszej pracy.

Możesz dokonać wpłat jednorazowo na konto:
Barbara  Kokoska 62 1160 2202 0000 0002 3744 2108 albo wspierać nas regularnie za pomocą  Patonite.pl  (lewy dolny róg)

Bardzo to cenimy i Dziękujemy.