Papież Aleksander I (? – 116?) – święty pasterz od święconej wody

Papież Aleksander I, Pietro Perugino, dekoracja międzyokienna,Kaplica Sykstyńska, fragment

Papież Aleksander I, Pietro Perugino, dekoracja międzyokienna,Kaplica Sykstyńska, fragment

Według oficjalnego spisu papieży (zatwierdzonego przez Kościół katolicki w 1942 roku) był on szóstym biskupem Rzymu. Nie wiemy jednak wiele na jego temat, ale tam gdzie źródeł historycznych jest mało, przestrzeń niewiedzy zapełniają legendy – tak jest też i w tym przypadku. Z Aleksandrem zetkniemy się choćby przy okazji hagiograficznych zapisów dotyczących św. Balbiny. To on uwolnić miał ją od choroby i doprowadzić do przejścia na chrześcijaństwo. Zakuty w kajdany czynił cuda, a ostatecznie zakończył życie jako męczennik i został świętym. Jak to jednak często bywa, kolejne badania i odkrycia potrafią i do uświęconej tradycji wprowadzić zamęt, z powodu którego nawet papież może utracić swój nimb.

Papież Aleksander I, Pietro Perugino, dekoracja międzyokienna,Kaplica Sykstyńska, fragment
Cykl malowideł przedstawiający papieży w kościele Santa Maria Antiqua, Forum Romanum
Papież Aleksander I, posąg w arkadzie bramy Porta Pia
Papież Aleksander I, Pietro Perugino, dekoracja międzyokienna, Kaplica Sykstyńska
Cykl malowideł przedstawiający papieży (Aleksander I - trzeci od lewej) w kościele Santa Maria Antiqua, Forum Romanum

Według oficjalnego spisu papieży (zatwierdzonego przez Kościół katolicki w 1942 roku) był on szóstym biskupem Rzymu. Nie wiemy jednak wiele na jego temat, ale tam gdzie źródeł historycznych jest mało, przestrzeń niewiedzy zapełniają legendy – tak jest też i w tym przypadku. Z Aleksandrem zetkniemy się choćby przy okazji hagiograficznych zapisów dotyczących św. Balbiny. To on uwolnić miał ją od choroby i doprowadzić do przejścia na chrześcijaństwo. Zakuty w kajdany czynił cuda, a ostatecznie zakończył życie jako męczennik i został świętym. Jak to jednak często bywa, kolejne badania i odkrycia potrafią i do uświęconej tradycji wprowadzić zamęt, z powodu którego nawet papież może utracić swój nimb.

      Papież Aleksander I, Pietro Perugino,
      dekoracja międzyokienna,
      Kaplica Sykstyńska


Aleksander wywodził się najprawdopodobniej z niższej warstwy arystokracji rzymskiej, gdyż – według kronikarzy – jego zasługą było pozyskiwanie dla chrześcijaństwa jej przedstawicieli. Wybrany został na biskupa Rzymu prawdopodobnie w 105 roku jako młody jeszcze mężczyzna między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia. I to właściwie wszystko, co możemy na jego temat powiedzieć. Cała reszta informacji dotyczących tego papieża wiąże się z tradycją Kościoła. To ona przypisuje mu wprowadzenie do kanonu mszy świętej zdania upamiętniającego pasję Chrystusa, które i dziś rozbrzmiewa we wszystkich świątyniach katolickich na całym świecie w Wielki Czwartek („On to w dzień przed męką za zbawienie nasze i całego świata, to jest…”), jak również zwyczaj zdejmowania przez mężczyzn w kościele nakrycia głowy.
Ale nie tylko to. Z jego osobą wiązany jest też obyczaj używania święconej wody, dziś w Kościele katolickim powszechny. Używają jej kapłani i wierni, nie wiedząc zapewne, że był to „wynalazek” wprowadzony do Kościoła dopiero po ukształtowaniu się jego liturgii i obrzędowości, a uczynić miał to właśnie Aleksander I. I choć nie ma na to dowodów, jemu przypisuje się zapoczątkowanie praktyki zanurzania palców w wodzie (zmieszanej ze solą) i czynienia znaku krzyża przed wejściem do kościoła, jak również dodawanie wody do wina w czasie mszy. Dziś święcona woda kojarzy się nam z sakramentem chrztu, tyle że w czasach Aleksandra chrzest odbywał się w basenach (baptysteriach) ze zwykłą wodą, w której wierny zanurzał swoje ciało. Ale stosowanie wody święconej dotyczyło też domostw chrześcijan. Co ciekawe, początkowo służyć miała ona do odstraszania diabła i naczynie z nią ustawiane było w… sypialni. I jeśli dziś ktoś się dziwi, widząc kapłana z kropidłem spryskującego samochody, nowe odcinki autostrad czy budynki publiczne, powinien wiedzieć, że zabieg ten służy odstraszeniu złych mocy (ślad wiary w takie jej działanie znajdziemy też w powiedzeniu „bać się jak diabeł święconej wody”).

Szczególną trudność przedstawia temat śmierci Aleksandra I. Zmarł on zapewne w czasach cesarza Trajana. Według tradycji zrodzonej w V wieku został  ścięty mieczem, doznawszy uprzednio katuszy chłosty i połamania członków. Pogrzebany został w katakumbach Praetextatusa przy via Appia. Obecnie mamy jednak pewność, że doszło do pomylenia go z innym, bliżej niezidentyfikowanym Aleksandrem, umęczonym w czasie prześladowań cesarza Dioklecjana dwa wieki później. Potwierdzałoby to wspomnienie Ojca Kościoła, św. Ireneusza z Lyonu, który pisząc swoją kronikę papieży, nic nie wspomina o domniemanej męczeńskiej śmierci biskupa Rzymu Aleksandra, a zrobiłby to z całą pewnością. Tak więc szczątki nieznanego Aleksandra i jego dwóch towarzyszy (Theodulusa i Eventiusa) złożono przy siódmym kamieniu milowym przy via Nomentana. Świadomość „zlania” dwóch postaci w jedną pojawiła się stosunkowo wcześnie, trudno jednak walczyć z legendami. Tym bardziej że relikwie św. Aleksandra miały zostać w 834 roku przeniesione do Fryzyngi (Freising) w dzisiejszej Górnej Bawarii – którego jednak Aleksandra peregrynacja ta dotyczyła, nie wiadomo.

Jeśli chcemy się zbliżyć do tajemnicy św. Aleksandra, możemy wybrać się do otoczonego zielenią miejsca przy wspomnianej siódmej mili (via Nomentana 1291). To tu już w IV wieku powstało małe oratorium poświęcone męczennikom pochowanym w pobliskich katakumbach (wejście po wcześniejszej rezerwacji). Zostało ono zdewastowane w czasie napadu na Rzym wojsk Alaryka i później Genzeryka i odkryto je dopiero w 1854 roku, w trakcie prac wykopaliskowych prowadzonych pod auspicjami Kongregacji Propagandy Wiary. Zrekonstruowano wówczas małą bazylikę, w której odnaleziono świadectwa kultu trzech męczenników, z których jeden miał na imię Aleksander, ale z całą pewnością nie był to papież Aleksander I.

Możemy być jednak spokojni. W 1969 roku święto liturgiczne ku czci świętego papieża Aleksandra, przypadające na 3 maja, zostało zniesione. Ale nie oznacza to, że pozbawiono go świętości. Z Martyrologium Romanum dowiadujemy się bowiem: „Kto raz został uznany za świętego i wpisany do Martyrologium, pozostaje świętym na zawsze, chociażby wypisano go ze wszystkich kalendarzy liturgicznych na całym świecie”.