Stojąc w pięknym wnętrzu kościoła Sant’Agnese in Agone przy Piazza Navona i podziwiając zdobiące go rzeźby i malowidła, zapewne nie zwrócimy uwagi na znajdujący się w nim również papieski pomnik. Dopiero kierując swe kroki do wyjścia, zaskoczeni zostaniemy przez błogosławiącą nas z górnej galerii postać. Tak, to Giovanni Battista Pamphilj, znaczący papież doby baroku, który znalazł tu miejsce swojego spoczynku. Rzeźba, jak przystało na to wnętrze, została wykonana przez jednego z najbardziej cenionych ówcześnie artystów. Skąd jednak tak nietypowa jej lokalizacja i czy to, co widzimy, jest naprawdę papieskim sarkofagiem?
Stojąc w pięknym wnętrzu kościoła Sant’Agnese in Agone przy Piazza Navona i podziwiając zdobiące go rzeźby i malowidła, zapewne nie zwrócimy uwagi na znajdujący się w nim również papieski pomnik. Dopiero kierując swe kroki do wyjścia, zaskoczeni zostaniemy przez błogosławiącą nas z górnej galerii postać. Tak, to Giovanni Battista Pamphilj, znaczący papież doby baroku, który znalazł tu miejsce swojego spoczynku. Rzeźba, jak przystało na to wnętrze, została wykonana przez jednego z najbardziej cenionych ówcześnie artystów. Skąd jednak tak nietypowa jej lokalizacja i czy to, co widzimy, jest naprawdę papieskim sarkofagiem?
Właściwie przez stulecia gdy papież umierał, jego imię popadało na ogół w niepamięć i niełaskę jego następcy na Piotrowym tronie. Pamięć o papieżu, ale przede wszystkim o jego rodzinie, noszonym przez nią nazwisku i ogólnym znaczeniu, gwarantował pomnik pośmiertny. Stanowił on rodzaj kapitału rodzinnego, z którego można było czerpać, odwołując się nieustannie do famy (sławy) przodka. Nie inaczej sprawy się miały i w tym przypadku, tyle że w trochę odmienny, finezyjny, wręcz nowoczesny sposób.
Ród Pamphilj był w Rzymie prawie nieznany aż do 1634 roku, gdy Giovanni Battista Pamphilj otrzymał kapelusz kardynalski. Zaraz potem rozpoczął budowę rodowej siedziby (Palazzo Pamphilj) przy nieutwardzonej w tym czasie Piazza Navona. Prace ciągnęły się długo, ale znacząco przyspieszyły, gdy kardynał zasiadł na stolcu papieskim jako Innocenty X (1644). Wówczas to uporządkowano plac przed pałacem i rozpoczęto budowę nowego kościoła (Sant’Agnese in Agone), który miał pełnić funkcję rodowej kaplicy, a z czasem także papieskiego mauzoleum. Budowla otrzymała monumentalną fasadę, choć jej wnętrze jest małe, wręcz kameralne. Mankament ten starano się ukryć poprzez nadzwyczaj bogate i wyrafinowane dekoracje, ale zanim prace sfinalizowano, minęło sporo czasu. Powróćmy zatem do Innocentego X, którego przybytek ten miał upamiętniać. Przez współczesnych papież ów uważany był za człowieka skromnego, nieprzekupnego i małomównego, w odróżnieniu od jego sprytnej i zapobiegliwej bratowej Olimpii Maidalchini, która „rozkręciła” karierę krewnego, początkowo jako nuncjusza papieskiego, kardynała, a następnie biskupa Rzymu. Papież był nieufny i zamknięty, a jego cechy charakteru i surowe oblicze najlepiej oddaje wspaniały portret wykonany ręką Diego Velázqueza (Portret papieża Innocentego X), znajdujący się w rodowej galerii (Galleria Doria Pamphilj). Sprawami rodzinnego dobrostanu Innocenty X zajmował się mało w odróżnieniu od Olimpii, która z rozmachem kumulowała pieniądze, nieruchomości i ziemie w trakcie dziesięcioletniego pontyfikatu swego szwagra. Jeszcze przed jego spodziewaną śmiercią, zanim ziemskie szczątki Innocentego zostały złożone w styczniu 1655 roku na marach, Olimpia zabrała z jego apartamentów wszystkie cenne obiekty (gobeliny, sztućce, meble) oraz pieniądze znajdujące się w papieskiej kasie i zabarykadowała się w swoim pałacu przy Piazza Navona w obawie przez rozjuszonym tłumem, który w momentach zmiany władzy w Watykanie grabił wszystko, co należało do odchodzącego biskupa Rzymu. Zagniewany postawą Olimpii był sekretarz papieża (późniejszy papież Aleksander VII), który szczegółowo opisał ostanie dni konającego pontifeksa. Według jego relacji Innocenty umierał samotnie. Wszystko zostało doszczętnie zrabowane przez Olimpię i dwór papieża, do tego stopnia, że zabrakło naczyń i sztućców potrzebnych do nakarmienia konającego. Leżał w koszuli przykryty marnym kocem, a wszystkie jego ubrania zniknęły. Ukradziono nawet mosiężny lichtarz, w którym paliła się świeca. Jeszcze gorzej sprawy się miały po śmierci Innocentego. Jego rodzina (Camillo Pamphilj, Olimpia Maidalchini), na której spoczywał obowiązek zadbania o zwłoki i przygotowania ich do pogrzebu, była nieuchwytna, a wystawione w bazylice ciało papieża daremnie czekało na trumnę. Zwyczajowo dostarczali ją, a właściwie dwie trumny (z drewna i metalu) członkowie rodziny. Posłaniec wysłany do Olimpii Maidalchini, która w czasie pontyfikatu swego szwagra stała się prawdziwą bogaczką, otrzymał odpowiedź, że nie stać na to „biednej wdowy”. Podobnie zachował się bratanek papieża, wżeniony w jeden z najbogatszych rodów rzymskich Camillo Pamphilj, który odesłał posłańca do matki, gdzie ten ujrzał jedynie zamknięte drzwi. Zwłoki papieża leżały sześć dni, początkowo w bazylice watykańskiej, a potem w „ohydnej klitce, gdzie cierpiały od zwierząt i wilgoci, bo nikt nie chciał opłacić pochówku. Oto świetna nauka dla papieży, którzy sądzą, że mogą spodziewać się dowodów przywiązania od krewnych, dla których na szwank wystawiają swe sumienia i honor” – pisał z oburzeniem ówczesny kardynał Francesco Maria Sforza Pallavicino. W końcu papieski majordomus zakupił prostą trumnę i nakazał umieścić ją wraz ze zwłokami w podziemiach bazyliki w bezimiennym grobie. Tak zakończył się ziemski żywot Innocentego X, który wyniósł swoją rodzinę do zaszczytów i finansowej potęgi.
Olimpia Maidalchini została wprawdzie postawiona przed papieskim sądem za sprzeniewierzenie papieskich pieniędzy, ale proces trwał długo i zakończyła go śmierć oskarżonej (1657). Po tym fakcie nie nastawano już na fortunę pozostawioną przez Olimpię swemu synowi Camillowi, a była ona olbrzymia – obejmowała ziemie i nieruchomości oraz dwa miliony skudów, które ten przeznaczył na zakup kolejnych dóbr i ich modernizację (Palazzo Doria-Pamphilj), dzieła sztuki, ale nie tylko. Wraz z upływem czasu Camillo zaczął się też interesować nadwyrężoną reputacją własnej rodziny. Skandaliczne zachowanie jego i jego matki długo pozostawało tematem plotek i urągało arystokratycznej pozycji, do jakiej pretendowali i on, i jego spadkobiercy. Jak zetrzeć zmazę po tak bezprecedensowym porzuceniu krewnego w momencie śmierci i jak zaskarbić sobie godne miejsce w życiu pozagrobowym? Po zdobyciu spadku Camillo Pamphilj zaangażował się w liczne projekty kościelne, ale najważniejszym z nich było sfinalizowanie budowy kościoła Sant’Agnese in Agone, który w tym czasie stanowił prywatną świątynię rodu. Należy dodać, że do kroku tego zmusił go niejako papież Aleksander VII, który z dezaprobatą patrzył na niedokończony święty przybytek przy Piazza Navona. W 1657 Camillo zwolnił Francesca Borrominiego z kierowania pracami budowlanymi, a do dekoracji wnętrza zaangażowano najlepszych malarzy i rzeźbiarzy rzymskiego baroku (Baciccio, Domenico Guidi, Ercole Ferrata). A co z papieżem? – możemy zapytać. Dopiero w 1677 roku przeniesiono jego zwłoki do kościoła i umieszczono je, choć bez szczególnej atencji, w jednej z kaplic. Sam bratanek papieża momentu tego nie doczekał, gdyż zmarł w 1666 roku, ale jego dzieło kontynuowali kolejni członkowie rodu.
Interesująca nas rzeźba błogosławiącego papieża powstała dopiero w 1729 roku i nie jest typowym pomnikiem nagrobnym, przypominającym te, jakie znamy choćby z bazyliki San Pietro in Vaticano. Nie upamiętnia też ona, jak należałoby się spodziewać, miejsca spoczynku zmarłego, a ulokowana jest w miejscu całkowicie nietypowym, mało widocznym, wręcz marginalnym. Powody takiego usytuowania posągu były dwa.
Umieszczenie papieskiego pomnika nagrobnego w tak małym, doskonale symetrycznym wnętrzu było trudne. Musiałby znaleźć się w środku budowli albo na miejscu jednej z kaplic, burząc tym samym idealny układ przestrzeni. Nowe czasy przyniosły też nowe wyzwania i nowe zainteresowania członków rodu Pamphilj. Jednym z nich stała się żywa atencja dla muzyki. Jej wielkim admiratorem i patronem muzyków był stryjeczny prawnuk papieża Innocentego X – kardynał Benedetto Pamphilj (1653–1730), znawca muzyki, autor librett do kompozycji Aleksandra Scarlattiego i Fryderyka Händla. Jego starszy brat, Giambattista, również był melomanem i to on ukończył w 1672 roku budowę kościoła Sant’Agnese in Agone. Od tej pory przybytek ten stał się dla rodu nie tylko świątynią, ale też salą koncertową o znakomitej akustyce. Typowy nagrobek papieski nie pasował do niej. Rozwiązaniem było przeniesienie go pod organy – w miejsce mało widoczne, ale dobrze wpisujące się w koncept, jaki przyświecał rodzinie. Łączył on świątynię wiary ze świątynią muzyki. W ten to sposób pietas – czyli nabożne wspomnienie o znaczącym protoplaście rodu – połączono z nobilitującą ród miłością do muzyki i artystycznego mecenatu. Papież mógł, jak z loży, uczestniczyć zarówno w nabożeństwach, jak i koncertach. Stworzono tym samym parateatralne wnętrze z wykwintnymi dekoracjami wykutymi w marmurze, z podium – ołtarzem, ze świętymi uczestniczącymi w spektaklu i wreszcie z samym papieżem – patronem rodu i najważniejszym jego reprezentantem, który zasiadł na uprzywilejowanym miejscu. I tak z loży, której balkon przypomina sarkofag, wyłania się jak zjawa błogosławiący Innocenty X, któremu towarzyszą dwie alegorie – Religia i Sprawiedliwość, które oczywiście odnosiły się bezpośrednio do cnót pontifeksa. Nad jego głową dojrzymy sufit z medalionem, w którym widnieje herb rodu (gołębica z gałązką oliwną). Autorem posągu papieża, podobnie jak towarzyszących mu alegorii, był Giovanni Battista Maini, rzeźbiarz cieszący się w tym czasie dobrą opinią, choć największe zaszczyty dopiero go czekały. W swojej kreacji sięgnął po tradycyjny motyw Ojca Świętego błogosławiącego swój lud, tyle że za sprawą nowego kontekstu przedstawiona postać mogła też witać przybyłych na koncert. I tak mauzoleum papieskie ewoluowało do rangi świątyni sztuki.
Kościół obecnie nie jest już prywatną własnością rodu, msze są tu rzadko celebrowane, ale koncerty odbywają się regularnie, ponieważ wnętrze ma, oprócz znakomitej akustyki, równie doskonałe organy, służące także do akompaniowania chórowi, który przez stulecia zatrudniany był w tym miejscu przez ród Pamphijl.
Jeśli chcielibyśmy zobaczyć sam sarkofag papieża, należy udać się do podziemi kościoła, dokąd w 1838 roku przeniesiono go i umieszczono w istniejącej tam krypcie.