Piazza di Pasquino – miejsce niepozorne, miłe i ciekawe

Piazza di Pasquino

Piazza di Pasquino

Plac ten nie jest ani duży, ani jakoś szczególnie piękny i gdyby nie znajdujący się przy nim sławny posąg Pasquina, można by go było nawet nie zauważyć, zmierzając do przebiegającej w pobliżu arterii – corso Vittorio Emanuele II – bądź do Piazza Navona. Warto jednak na chwilę przy nim przystanąć i rozejrzeć się wkoło.

Piazza di Pasquino
Piazza di Pasquino, widok oratorium Towarzystwa Narodzenia Pańskiego - przed modernizacją w XIX wieku
Piazza di Pasquino, kamienica 69-70 u wylotu via di San Pantaleo
Piazza di Pasquino, posąg Pasquino
Piazza di Pasquino, kamienica nr 71 z inskrypcją z 1560 roku
Piazza di Pasquino
Piazza di Pasquino z fasadą kościoła Natività di Gesù
Piazza di Pasquino, widok na plac od strony via di San Pantaleo

Plac ten nie jest ani duży, ani jakoś szczególnie piękny i gdyby nie znajdujący się przy nim sławny posąg Pasquina, można by go było nawet nie zauważyć, zmierzając do przebiegającej w pobliżu arterii – corso Vittorio Emanuele II – bądź do Piazza Navona. Warto jednak na chwilę przy nim przystanąć i rozejrzeć się wkoło.

Plac wywodzi swą nazwę od wspomnianego posągu, będącego fragmentarycznie zachowaną i zniszczoną przez czas antyczną rzeźbą. Identyfikuje się ją z grupą rzeźbiarską ukazującą władcę Sparty, Menelaosa, niosącego ciało zabitego pod murami Troi Patroklosa. Zanim jednak posąg odkryto i ukuto od niego obowiązującą do dziś nazwę, placyk znany był jako Piazza di Parione (od nazwy dzielnicy, w której się znajduje). Potem przylgnęła do niego nazwa Piazza dei Librai ze względu na spotykających się na nim skrybów, literatów i artystów. Gdy jednak w 1501 roku kardynał Olivier Carafa zainicjował prace mające na celu uporządkowanie otoczenia jego nowo powstałego pałacu i przy tej okazji wydobyto z ziemi hellenistyczną rzeźbę – pozbawiony nóg i rąk męski tors, który wydawał się trzymać ciało innej postaci, niebawem nazwę placu zmieniono. Kardynał ustawił posąg na cokole przed swym pałacem i szybko zyskał on zaskakującą funkcję – jako obiekt, na którym zawieszano prześmiewcze, pełne sarkazmu wierszyki. Ostrze zawartej w nich krytyki wymierzone było w rządzące miastem elity, a przede wszystkim w papieża i jego otoczenie. Do rzeźby szybko przylgnęła nazwa Pasquino, a od niej wzięła się nazwa paszkwil (pasquinate), czyli szyderczy wierszyk autorstwa – rzekomo – tegoż Pasquina. Po nim paszkwilami zaczęły być obklejane kolejne okaleczone przez czas antyczne rzeźby: Marforio, Madama Lucrezia, L'Abate Luigi, Facchino i Babuino. Efektem była swoista wielogłosowa dysputa między posągami. Na szyderstwa zawieszane na posągu przy Piazza Pasquino na ogół (choć nie zawsze) odpowiadał Marforio – wyobrażenie bóstwa rzecznego ulokowane ongiś na Kapitolu, a obecnie zdobiące dziedziniec Muzeów Kapitolińskich. Polemika trwała, a kąśliwe wierszyki wędrowały od jednego „gadającego” posągu do drugiego. Wyśmiewano pazerność nepotów papieskich, zbędne papieskie wydatki, niszczenie miasta przez rozbieranie antycznych budowli, itd. Dziś, w dobie Internetu i telewizji, na starym Pasquinie wciąż można znaleźć satyryczne epigramy, zazwyczaj wyrażające krytyczne opinie na temat władz miejskich bądź państwowych.


Posąg stoi plecami do rogu ogromnego, neoklasycystycznego gmachu Palazzo Braschi, który ma kształt trapezu i rozciąga się między Piazza Navona, Piazza di Pasquino i corso Vittorio Emanuele II. Jego budowa rozpoczęła się w 1790 roku, a poprzedziła ją rozbiórka wcześniejszego, znajdującego się w tym miejscu pałacu. Prace ciągnęły się długo i ukończono je dopiero po tym, jak rodzina Braschi sprzedała pałac państwu faszystowskiemu. W 1952 budynek zaadoptowano na muzeum miasta Rzymu (Museo di Roma).

      Na jednej z pierzei placu dojrzymy kościół pod wezwaniem Narodzin Chrystusa (Natività di Gesù), będący narodową świątynią Republiki Konga, i to właśnie Kongijczycy zbierają się w nim na swe święta i msze celebrowane przy akompaniamencie muzyki, śpiewu i klaskania. Otwiera on swoje podwoje tylko podczas tych ceremonii. I tak w każdą niedzielę rano można zajrzeć do jego wnętrza i przyjrzeć się, z jaką radością i entuzjazmem celebrowane są nabożeństwa w obrządku kongijskim. W dawnych czasach obiekt ten należał do Towarzystwa Narodzenia Pańskiego – bractwa religijnego, którego członkowie modlili się za umierających i skazanych na śmierć. Początkowo było to tylko pozbawione fasady oratorium, które powstało w tym miejscu pod koniec XVII wieku i w którym, jak głosiła legenda, znajdowały się relikwie pieluszki Jezusa. Obiekt został całkowicie zmodernizowany w 1862 roku, otrzymując wystrój neorenesansowy. Jego fasadę zdobią pionowe rzędy pilastrów po bokach, w których widnieją nisze, a powyżej okulusy, wpuszczające do środka światło. Powyżej kapiteli fasadę wieńczy imponujący trójkątny tympanon. Wnętrze jest jednonawowe, nakryte sklepieniem kolebkowym i ozdobione nastawą ukazującą adorację pasterzy w partii centralnej oraz dwoma ołtarzami po każdej stronie.


U wylotu ulicy via di San Pantaleo zobaczymy pod numerem 69-70 kamienicę z trzema łukami na parterze. Obecnie znajduje się tu mały hotel, którego właściciele chwalą się unikatowymi meblami i akcesoriami z lat 30.–50. XX wieku autorstwa takich mistrzów designu jak Ico Parisi, Paolo Venini, Silvio Cavatorta, Guglielmo Ulrich, Osvaldo Borsani, Archimede Seguso i Giò Ponti. Uwagę zwraca też inskrypcja umieszczona nad arkadami wejścia, która brzmi SATIS AMPLA QUAE SECURITATE RIDEAT, co można przetłumaczyć „Wystarczająco szeroka, aby zapewnić bezpieczeństwo”. Napis odnosił się zapewne do komfortu, ale i bezpieczeństwa, jaki dawała kubatura kamienicy o fasadzie niespecjalnie szerokiej, ale też nie tak wąskiej jak sąsiadująca z nią kamienica pod numerem 71. Ma ona tylko dwa okna i obecnie niczym specjalnym się nie wyróżnia, choć tablica na drugim piętrze sugeruje jej wielowiekową historię. Łacińska inskrypcja informuje, że w 1560 roku Giovanni Antonio Alessandi z Cremony, który wzbogacił się na złotnictwie, nie szczędził środków, aby po pożarze odbudować kamienicę dla siebie i swych potomków, nadając jej jeszcze piękniejszy wygląd.


Przez ostatnie dziesięciolecia na placyku, zastawionym przez parkujące samochody, zwykle panował chaos; obecnie prezentuje się on jako małe, przyjazne miejsce, doskonałe do odpoczynku, najlepiej w którejś z urządzonych przy nim tawern.