Dawid z głową Goliata Caravaggia – zwycięzca pogrążony w smutku

Dawid z głową Goliata, fragment, hipotetyczny portret samego Caravaggia,  Galleria Borghese

Dawid z głową Goliata, fragment, hipotetyczny portret samego Caravaggia, Galleria Borghese

Po latach tułaczki wieczny uciekinier Caravaggio, ponownie ścigany, tym razem przez rycerzy zakonu maltańskiego, maluje obraz dla Scipione Borghese, siostrzeńca papieża Pawła V, w nadziei, że ten ujmie się za nim i wyjedna zniesienie kary. Wie, że mecenasa sztuki fascynuje postać młodego, dzielnego Dawida (patrz: Dawid Gian Lorenza Berniniego). W drodze do Rzymu artysta umiera. Obraz dociera jednak do adresata.
Dawid z głową Goliata, fragment, hipotetyczny portret samego Caravaggia,  Galleria Borghese
Dawid z głową Goliata, Caravaggio, Galleria Borghese
Dawid z głową Goliata, fragment, Caravaggio,  Galleria Borghese
Dawid z głową Goliata, fragment, Caravaggio, Galleria Borghese
Po latach tułaczki wieczny uciekinier Caravaggio, ponownie ścigany, tym razem przez rycerzy zakonu maltańskiego, maluje obraz dla Scipione Borghese, siostrzeńca papieża Pawła V, w nadziei, że ten ujmie się za nim i wyjedna zniesienie kary. Wie, że mecenasa sztuki fascynuje postać młodego, dzielnego Dawida (patrz: Dawid Gian Lorenza Berniniego). W drodze do Rzymu artysta umiera. Obraz dociera jednak do adresata.
      Dawid z głową Goliata, fragment,
      Caravaggio, Galleria Borghese

Obraz ten to jedno z ostatnich dzieł Caravaggia. Ukazuje biblijnego Dawida w sytuacji, gdy po wygranej walce z Goliatem prezentuje odciętą głowę wroga, którą następnie zaniesie do Jerozolimy. Zwycięstwo to pozwoli mu zasiąść na tronie i stać się przywódcą Żydów.

Postać Dawida była jednym z najbardziej popularnych tematów włoskiej sztuki XVI i XVII wieku. Przedstawiali go ci najznakomitsi (Michał Anioł, Gian Lorenzo Bernini), i u wszystkich jest pięknym młodzieńcem, który sprytem i odwagą pokonał o wiele od siebie silniejszego rywala. Walkę skazaną na porażkę wygrał dzięki sile woli i wierze w boską opatrzność.  U Caravaggia jest jednak inaczej: spuszczony smutny wzrok i zaciśnięte usta dają jednoznacznie do zrozumienia, że nie jest to postać zwycięzcy, lecz raczej zrezygnowanego wykonawcy pisanego mu czynu. Nastrój skupienia i cierpienia, które biją z obrazu, wzmacnia surowość jego formy. Jak na scenie oświetlona została tylko część ciała Dawida i twarz Goliata oraz stalowe ostrze miecza, na którym widnieje inskrypcja „H-AS OS” – skrót łacińskiego przysłowia Humilitas occidit superbiam  (Pokora zabija dumę). Cała reszta tonie w cieniu, a właściwie w przenikliwej ciemności. Odbija się od niej jedynie biała koszula Dawida, symbol czystości i niewinności młodego pasterza, który nie ma w sobie nic z triumfalnego żołnierza – jest jakby zawstydzony czynem, którego dokonał. 

      Dawid z głową Goliata, fragment,
      hipotetyczny portret samego Caravaggia,
      Galleria Borghese

Gdy bliżej przyjrzymy się obu bohaterom sceny, dostrzeżemy w wykrzywionej śmiertelnym grymasem twarzy Goliata rysy samego Caravaggia.  Utożsamia się on tym samym z pokonanym, butnym i pewnym siebie olbrzymem, który uchodził za niezwyciężonego. Być może rana na czole Goliata to przypomnienie pobicia w Neapolu, którego Caravaggio stał się ofiarą. Ale gdy spojrzymy na Dawida, również w nim musimy niechybnie zobaczyć młodzieńczego Caravaggia, jakiego znamy z jego wczesnych obrazów (Muzykanci, Chory Bachus, Męczeństwo św. Mateusza). Występuje on więc tu w dwóch odsłonach, jako ofiara i jako zwycięzca, jako młodzieniec i jako stary, naznaczony tragicznym losem mężczyzna. Być może obraz był wyrazem ekspiacji za popełnione grzechy – wstrząsającą wizją własnej śmierci i wiecznego potępienia. Być może jest to też rozliczenie z życiem, jakie Caravaggio prowadził – pełnym gwałtownych czynów, naznaczonym pogardą dla prawa i butą, które znajdą swe apogeum w morderstwie, jakiego malarz dopuścił się w Rzymie, ściągając na siebie wyrok banicji. A może to wyraz panicznego strachu przed dekapitacją, jaki mógł nękać tułającego się po włoskich miastach, chorego i zmęczonego artystę. Być może jednak to tylko sarkastyczny żart, w którym malarz projektuje własną, może upragnioną śmierć. 

Interesujące jest porównanie obrazu Caravaggia z wcześniejszą wersją tego tematu, którą stworzył w 1607 roku (Dawid z głową Goliata, Kunsthistorisches Museum, Wiedeń). W tym późniejszym nie ma już triumfu rysującego się na twarzy Dawida, tego jednoznacznego dowodu zwycięstwa dobra nad złem. Tu mamy więcej współczucia, może zrozumienia – taka interpretacja byłaby zgodna z całym myśleniem o wierze katolickiej, które ujawnia się w obrazach tego twórcy. Jest to przekonanie, że i grzeszni tego świata godni są odpuszczenia grzechów. W takim rozumieniu Dawid staje się prafigurą Chrystusa zwyciężającego grzech, ale bez poczucia triumfu, być może z katolicką refleksją, że jest on nieodłączną częścią życia.

 

Caravaggio, Dawid z głową Goliata, 1609–1610, 125x101 cm, Galleria Borghese