Portret Paolo Spady, Galleria Spada, zdj. Wikipedia
Portret kardynała Bernardina Spady, Guido Reni, Galleria Spada
Palazzo Spada - rodzinna rzymska rezydencja rodu Spadów
Palazzo Spada, tzw. Galeria perspektywiczna, Francesco Borromini
Kalica rodu Spadów, kościół San Girolamo della Càrita
Kardynał Fabrizio Spada, Galleria Spada, zdj. Wikipedia
Popiersie Orazio Spady, Alessandro Algardi, Galleria Spada, zdj. Wikipedia
Portret Orazio Spady, Lavinia Fontana, Galleria Spada, zdj. Wikipedia
„O wielkości rodu świadczą pozostawione budowle i dobrze zaaranżowane małżeństwa”. Taką myśl zwykł był wyrażać najznakomitszy przedstawiciel rodu Spada – kardynał Bernardino Spada. W czasach gdy o znaczeniu i potędze rodziny decydowały wzniesione przez nią pałace z galeriami sztuki, podmiejskie posiadłości, kościoły, a w szczególności pośmiertne kaplice, nikogo to nie dziwiło. Związani ślubem celibatu dostojnicy kościelni nie mogli przekazywać swojego – pozyskiwanego z tytułu sprawowanych urzędów – majątku swym dzieciom, ale dalszym krewnym już tak. I to ich małżeństwa były precyzyjnie planowane, najlepiej z przedstawicielami równie zamożnych rodów albo takich, które mogły ich często skromne drzewo genealogiczne nobilitować.
„O wielkości rodu świadczą pozostawione budowle i dobrze zaaranżowane małżeństwa”. Taką myśl zwykł był wyrażać najznakomitszy przedstawiciel rodu Spada – kardynał Bernardino Spada. W czasach gdy o znaczeniu i potędze rodziny decydowały wzniesione przez nią pałace z galeriami sztuki, podmiejskie posiadłości, kościoły, a w szczególności pośmiertne kaplice, nikogo to nie dziwiło. Związani ślubem celibatu dostojnicy kościelni nie mogli przekazywać swojego – pozyskiwanego z tytułu sprawowanych urzędów – majątku swym dzieciom, ale dalszym krewnym już tak. I to ich małżeństwa były precyzyjnie planowane, najlepiej z przedstawicielami równie zamożnych rodów albo takich, które mogły ich często skromne drzewo genealogiczne nobilitować.
W odróżnieniu od innych znakomitych rodów należących do tzw. czarnej arystokracji barokowego Rzymu fundamenty fortuny Spadów nie zostały stworzone w okresie sprawowania urzędu przez kardynała Bernardina Spadę, ale dzięki pracy jego ojca i nestora rodu Paola Spady (1541–1631) – rzutkiego przedsiębiorcy parającego się handlem węglem. Postać ta była przywoływana przez członków rodziny z lekkim zawstydzeniem, gdyż jej pochodzenie było nader skromne albo wręcz hańbiące. Paolo wywodził się z prowincjonalnej drobnej szlachty i jego szybki awans finansowy był prawdziwym cudem, który zawdzięczał swemu sprytowi i inteligencji. Z czasem Paolo stał się skarbnikiem generalnym rejonu Romania, a jego majątek szacowany był w latach dwudziestych XVII wieku na zawrotną (jak na tamte czasy) sumę trzystu do czterystu tysięcy skudów.
Paolo doczekał się też w trakcie swoich dwóch małżeństw dwanaściorga dzieci. Spośród wszystkich synów najlepiej rokującym był trzeci – Bernardino, chłopiec zdyscyplinowany, pilny i pracowity, przeznaczony przez ojca do kariery duchownego. Ojcu nie zależało na posłudze Bogu, duchowym powołaniu czy rozwoju specjalnych religijnych predyspozycji potomka, ale na jego karierze w administracji Państwa Kościelnego. To ona mogła zagwarantować rodzinie znaczącą pozycję społeczną, a przy tym rentowne apanaże.
Dzięki ojcowskiemu wsparciu kariera Bernardina Spady (1594–1661), z początku rozwijająca się powoli, przyspieszyła w 1623 roku, gdy na tronie Piotrowym zasiadł Urban VIII. Doceniał on literackie umiejętności Bernardina, dzielił z nim wręcz pasję do tworzenia poematów w języku łacińskim, zauważył też zapewne pracowitość młodego człowieka, jego lojalność i wielkie ambicje. Odbiciem pokładanych w nim nadziei było powierzenie mu najpierw nuncjatury w Paryżu w 1623 roku, a następnie, od 1627 roku, prestiżowego stanowiska papieskiego legata w Bolonii. W wieku trzydziestu lat Bernardino przyjął święcenia, a zaraz potem otrzymał tytuł kardynała prezbitera. Wywiązywał się z obowiązków rzetelnie, chociaż nie przynosiły one żadnych materialnych korzyści. Ojciec wspierał jednak syna finansowo, licząc na profity w przyszłości. Marzeniem rodziny było sięgnięcie po papieską tiarę, która byłaby wspaniałym ukoronowaniem wielu lat trudów, jakim sprostać musiał Paolo. Był to proceder wkalkulowany w plan wszystkich znaczących rodów, które zabiegały o kariery swych synów na dworze papieskim – dla pozyskania papieskiej tiary wyłuskiwano wszelkie możliwe finansowe środki.

Koszty te Paolo Spada przestał ponosić dopiero po powrocie syna do Rzymu w 1631 roku i objęciu przez niego obowiązków prefekta Kongregacji do spraw Granic Państwa Kościelnego. Poza tym dożywotnio pełnił on inne funkcje w Kurii Rzymskiej, stając się jedną z najważniejszych postaci w tym gremium. Mieszkał w miejskim pałacu (Palazzo Spada), który krok po kroku modernizował i wypełniał dziełami sztuki, aby jak najbardziej podnieść prestiż rodu, jednoznacznie lekceważonego przez zasiedziałe rodziny arystokracji rzymskiej, niezamierzające puścić w niepamięć niskiego pochodzenia jego ojca. Nobilitacji służyło nie tylko kupno wielkiej rezydencji, zatrudnienie renomowanych architektów, ale też stworzenie kaplicy rodowej w kościele San Girolamo della Càrita, w której zabrakło, co prawda, miejsca dla Paola Spady, ale znalazło się ono dla mniej czy bardziej enigmatycznych członków rodu, którzy nosili to dość popularne nazwisko.
Po śmierci Urbana VIII w 1644 roku kardynałowi Spadzie nie udało się na kolejnym konklawe zdobyć poparcia kolegów kardynałów, podobnie jak po śmierci kolejnego papieża, Innocentego X. Gdy na Piotrowy tron wstąpił Aleksander VII, Bernardino już wiedział, że jego szanse na tiarę są znikome, zamknął się w swoim pałacu i bez reszty oddał myślom o sławie swego rodu, którą należało zdobyć w inny sposób. Jego polityka rodzinna skoncentrowała się na koligacjach małżeńskich licznych bratanków i bratanic, siostrzeńców i siostrzenic, które skuteczniej miały się przyczynić do podniesienia rangi nazwiska Spada w Wiecznym Mieście, ale też poza jego granicami. Po Rzymie krążyła nawet plotka, że wśród powodów, dla których nigdy nie brano kandydatury Spady na papieża poważnie, były nie tylko jego wyniosły sposób bycia, ale też armia powinowatych i krewnych, którzy w momencie jego wstąpienia na tron Piotrowy objęliby wszystkie znaczące urzędy w Państwie Kościelnym.
Tak więc ustabilizowana pozycja kardynała Spady w Kurii, jego rozliczne kontakty, jak i potężne zaplecze finansowe posłużyły mu do kreowania matrymonialnych mariaży. Najważniejszym sukcesem kardynała na tym polu był ślub (1636) jego bratanka Orazia z ostatnią przedstawicielką znaczącego i zamożnego rodu rzymskiego, markizą Marią Veralli. Ze związku tego narodziło się dwanaścioro dzieci. Część z nich spełniała się w roli duchownych – Fabrizio (drugi syn Orazia i Marii) został nawet w młodym wieku kardynałem – a pozostali zajmowali się gromadzeniem majątku. Reszta potomstwa wżeniła się w tak znaczące rzymskie rody jak Pamphilj i Verospi. W 1777 roku członek tego rodu Giuseppe Spada Veralli otrzymał od papieża Piusa VI tytuł książęcy.

W Bolonii inny bratanek kardynała, Gregorio, z równym sukcesem wszedł do grona tamtejszej elity poprzez małżeństwo z córką senatora miasta, Camillą Fantuzzi. Niestety, zawiódł on nadzieje rodziny, bo nie dość, że oficjalnie zdradzał żonę, to jeszcze uwikłany został w morderstwo. Jego dobra skonfiskowano i przekazano jego bratu Orazio, on zaś sam został wypędzony z miasta. W Bolonii w patrycjuszowskie struktury weszły też dwie bratanice kardynała, co niejako ratowało wizerunek rodu skalany przez Gregoria.
Z czasem w rodzinie pojawiły się niesnaski, które doprowadziły do kłótni i zerwania więzów. Zabrakło takiej postaci jak kardynał Spada, który swym autorytetem spajałby rodzinę.
Linia rzymska zakończyła się wraz ze śmiercią w 1971 roku polityka i gubernatora Rzymu – księcia Ludovica Spady Verallego. Już w 1926 roku państwo włoskie zakupiło od niego pałac wraz z kolekcją sztuki, w którym obecnie znajduje się Galleria Spada – największy symbol i relikt rodu.