Sykstus IV powołuje Platinę na prefekta .... Melozza da Forlì – papież jako ziemski władca i mecenas nauki

Melozzo da Forlì, Papież Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej

Melozzo da Forlì, Papież Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej

Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć – portret jakich wiele: przyszły bibliotekarz klęczy przed papieżem Sykstusem IV, a ten – w towarzystwie swych nepotów – daje się uwiecznić na tle renesansowej architektury. Ale przedstawienie to to nie tylko kompozycja doskonale przemyślana i skomponowana, ale też propagandowy majstersztyk – dzieło zdolnego malarza, inspirowane autorytetem wielkiego papieża. Obaj dobrze wiedzieli, co pragną przekazać swemu otoczeniu i przyszłym pokoleniom.

Melozzo da Forlì, Papież Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej
Bartolomeo Platina, fragment fresku Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej, Melozzo da Forlì, Pinacoteca Vaticana
Melozzo da Forlì, Sykstus IV powołuję Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej, Pinacoteca Vaticana, zdj. WIKIPEDIA

Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć – portret jakich wiele: przyszły bibliotekarz klęczy przed papieżem Sykstusem IV, a ten – w towarzystwie swych nepotów – daje się uwiecznić na tle renesansowej architektury. Ale przedstawienie to to nie tylko kompozycja doskonale przemyślana i skomponowana, ale też propagandowy majstersztyk – dzieło zdolnego malarza, inspirowane autorytetem wielkiego papieża. Obaj dobrze wiedzieli, co pragną przekazać swemu otoczeniu i przyszłym pokoleniom.

      Bartolomeo Platina, fragment fresku
      Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę
      na prefekta Biblioteki Watykańskiej,
      Melozzo da Forlì, Pinacoteca Vaticana
      — kopia

Melozzo da Forlì już raz zawitał do Rzymu. Nie znalazł jednak nad Tybrem odpowiednio dużo zleceń i udał się do Urbino na dwór rodu Montefeltro, znany z aspiracji artystycznych i mecenatu roztaczanego nad rozlicznymi twórcami. Tam mógł poznać meandry życia dworskiego i zobaczyć obrazy najwybitniejszych malarzy swojej epoki, między innymi Hiszpana Pedra Berruguete’a czy Piera della Franceski. Nie mógł też nie znać ważnego dzieła, które powstawało w tym czasie na tamtejszym dworze – prawdziwego hymnu pochwalnego na temat ówczesnego władcy Urbino – Federica da Montefeltro. Można by ponownie rzec – nic wielkiego, książę daje się sportretować z książką w dłoni, przy pulpicie, zagłębiony w lekturze, gdybyśmy nie wiedzieli, że był on jednym z najbardziej skutecznych kondotierów (płatnych najemników) tamtych czasów, który swej fortuny dorobił się na wojnach, politycznych komplotach i haraczach. W obrazie Pedra Berruguete’a, bo to on był autorem owego dzieła, ukazany został, co prawda, w zbroi i z mieczem przy boku, jak na żołnierza przystało, ale nie da się ukryć, że to nie rycerz jest tu gloryfikowany, ale władca renesansowy, mecenas sztuki i kolekcjoner książek, posiadający jedną z największych w tamtym czasie (po watykańskiej) bibliotek. Towarzyszy mu jego małoletni następca z berłem w dłoni.

Należy nadmienić, że stosunki między Sykstusem IV a Montefeltro z Urbino układały się przykładnie. W 1474 roku papież ożenił swego siostrzeńca z córką kondotiera, a ten otrzymał przy tej okazji tytuł książęcy. Rok później, po dziesięciu latach pobytu w Urbino, Melozzo powrócił do Rzymu, a papież nadał mu tytuł malarza dworskiego i zlecił stworzenie portretu, który w odpowiedni sposób ukazywałby jego wybitną rolę jako protektora sztuki i nauki, a przy tym twórcę nowej dynastii, w otoczeniu swych najważniejszych nepotów, kontynuatorów jego dzieła w ziemskim i duchowym wymiarze. Zobaczmy, jak z tak ambitnym wyzwaniem malarz sobie poradził. Główną postacią fresku jest oczywiście zasiadający na tronie papież, który patrzy przed siebie, jakby nie dostrzegając klęczącego przed nim Bartolomea Platiny. Otaczają go jego nepoci – najbliżej fotela stoi odziany w purpurowy płaszcz, z tonsurą na głowie, Giuliano della Rovere. Tu ukazany jako młody kardynał, już wtedy pretendował do wiodącej roli w gronie licznych papieskich krewnych. Jak pokaże historia, i on zostanie papieżem, ale dopiero prawie trzydzieści lat później (Juliusz II). Tuż obok, odziany w niebieski płaszcz, asystuje inny młody, bo zaledwie szesnastotoletni kardynał, Raffaele Riario. Wsławi się później jako ważny mecenas artystów i kolekcjoner sztuki antycznej. To grupa duchownych – postacie związane z Kościołem. Po drugiej stronie dostrzeżemy tych papieskich nepotów, którzy mieli przedłużać dynastię i przekazywać rodowe nazwisko. Całkiem z lewej, w fioletowym płaszczu, stoi Giovanni della Rovere, a z przodu, w błękitnej robie – Girolamo Riario. Pierwszy z nich stał się mężem córki wspomnianego Federica Montefeltro – Giovanny, a oprócz tego, z papieskiego nadania, władcą miast Mondavio i Senigallia w rejonie Marche oraz prefektem Rzymu. Drugiego papież ożenił z Catariną Sforza. I on otrzymał włości należące de facto do Państwa Kościelnego, stał się władcą Imoli i Forlì, i miał stworzyć własne państwo we władaniu rodów Riario i della Rovere. Zajmował u boku papieża uprzywilejowaną pozycję i nie zmienił tego fakt, że do historii przeszedł jako ten, który zawiązał spisek na życie Wawrzyńca Medyceusza i jego brata (tzw. spisek Pazzich). Znany był z zamiłowania do zabaw i bankietów. Nie miał jednak szczęścia długo się nimi cieszyć, gdyż w 1488 roku został zamordowany w odwecie za śmierć Giuliana de Medici i wyrzucony przez okno przez swego sługę.

To, czego na obrazie nie widzimy, to silne animozje, istniejące między nepotami, rozkładające się równo między gałęzie della Rovere i Riario. Czy pragnąc to wyrazić, artysta celowo odarł poszczególne postaci z jakichkolwiek wzajemnych relacji? Każda z nich tkwi we własnym świecie, nie nawiązując najmniejszego kontaktu z pozostałymi. Być może jednak taki sposób ukazania rodu miał służyć nadaniu portretowanym większej charyzmy i godności.

Przejdźmy teraz do głównego bohatera obrazu – klęczącego przed papieżem humanisty Bartolomea Platiny. Nie podnosząc wzroku na Ojca Świętego, ma on zaraz otrzymać pisemną nominację na prestiżową posadę prefekta watykańskiej biblioteki, ale chyba nie to jest tu najważniejsze. Jego postać zdaje się pełnić w przedstawieniu przede wszystkim funkcję figury retorycznej, której zadaniem jest skierowanie naszego wzroku, poprzez jej prawą dłoń, na napis dedykacyjny, informujący o dokonaniach papieża Sykstusa: TEMPLA, DOMVM EXPOSITIS: VICOS, FORA, MOENIA, PONTES: VIRGINEAM TRIVII QVOD REPARARIS AQVAM. PRISCA LICET NAVTIS STATVAS DARE COMMODA PORTVS: ET VATICANVM CINGERE SIXTE IVGVM. PLVS TAMEN VRBS DEBET: NAM QVAE SQVALORE LATEBAT: CERNITVR IN CELEBRI BIBLIOTHECA LOCO. Tak oto dowiadujemy się, że papież wzniósł kościoły, place, mury i mosty, odnowił akwedukt Aqua Vergine, zbudował port. Ale miasto zawdzięcza mu też doprowadzenie do świetności pokrytej kurzem biblioteki.

Nominowany prefekt od tej pory dzierżyć będzie nie tylko pieczę nad biblioteką, zatrudniając w jej murach światłych uczonych i rozliczając rachunki, ale zajmie się też dziełem dla Sykstusa IV może najważniejszym – pisaniem Żywotów papieży, uwzględniającym również tego ostatniego. Platina, wrzucony wcześniej przez Pawła II do więzienia, obecnie zrehabilitowany i obdarzony znaczącą funkcją w Państwie Kościelnym, stanowił dowód otwartości zatrudniającego go biskupa Rzymu na humanistyczne poglądy epoki. Sama Biblioteka Watykańska, założona przez Mikołaja V, została przez Sykstusa IV powiększona, wyposażona w nowe pomieszczenia, ale przede wszystkim udostępniona publiczności. Przyciągała humanistów i stała się miejscem spotkań ówczesnych elit intelektualnych. Pomieszczenia biblioteki zostały udekorowane freskami, z których zachował się, niestety, tylko ten jeden. Kontemplując go, warto przyjrzeć się też doskonale wykreślonej perspektywie, która organizuje ukazaną we fresku przestrzeń architektoniczną. Przyjmuje się, że przedstawione na malowidle pomieszczenie nigdy nie istniało, jest to zatem tzw. achitektura idealna, odzwierciedlająca renesansowe wyobrażenie o gmachach łączących zdobycze antyku z budzącym się w mieście nad Tybrem odrodzeniem. Godne uwagi są też dekoracje okalających fresk pilastrów. Powtarzają one wzór gałęzi dębu i żołędzi, co stanowi nawiązanie do papieskiego herbu della Rovere.

Fresk Melozza da Forlì to pierwszy portret papieża siedzącego w otoczeniu nepotów – motyw, który od tej pory na kolejne dziesięciolecia (Rafael, Tycjan) na dobre zadomowi się w sztuce włoskiej. Ten jest jednak oprócz tego oficjalnym portretem dworskim, ukazującym papieża jako władcę ziemskiego o humanistycznych poglądach, ale też sankcjonującego nepotyzm jako zjawisko nieodzowne w polityce Państwa Kościelnego. Nikt bowiem, patrząc na ten portret, nie może mieć wątpliwości, że siła papieża budowana jest przez jego nepotów (kardynałów i świeckich rycerzy) oraz wsparcie intelektualnych elit, które reprezentuje Platina.

Nominacja Platiny na prefekta Biblioteki Watykańskiej odbyła się 15 czerwca 1475 roku. Nie wiemy, jak wyglądała i czy brały w niej udział sportretowane osoby. Sam fresk namalowany został przez Melozza da Forlì kilka lat później na ścianie znajdującej się na wprost wejścia do jednego z pomieszczeń owej biblioteki (tzw. Biblioteki Łacińskiej), które, podobnie jak inne w tym gmachu, udekorował (niezachowanymi) freskami Domenico Ghirlandaio. Ostatecznie fresk został zdjęty ze ściany, osadzony na płótnie i znalazł się w zbiorach Pinakoteki Watykańskiej.

Papież Sykstus IV powołuje Bartolomea Platinę na prefekta Biblioteki Watykańskiej, Melozzo da Forlì (ok. 1477), fresk, 370 x 315 cm, Musei Vaticani, Pinacoteca Vaticana