Sklepienie kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła – arcydzieło zrodzone ze zwątpienia i udręki

Kaplica Sykstyńska, sklepienie, fresk Michała Anioła

Kaplica Sykstyńska, sklepienie, fresk Michała Anioła

To nie było dzieło, o którym jego twórca marzył. Michał Anioł (Michelangelo Buonarroti) czuł się przede wszystkim rzeźbiarzem i w rzeźbie upatrywał swej siły i drogi do sławy. Na swoim koncie miał już podziwianą Pietę w bazylice watykańskiej i budzący zachwyt posąg Dawida we Florencji. Jego niechęć i podejrzliwość w stosunku do powierzonego mu w Rzymie zadania były tak wielkie, iż uważał nawet, że papież Juliusz II z premedytacją wybrał dla niego to malarskie zlecenie, aby go skompromitować. Gdy artysta bronił się przed nim, tłumacząc, że dzieło go przerasta, że jest przecież rzeźbiarzem, a nie malarzem, „My nie prosimy, my rozkazujemy” – taką odpowiedź miał usłyszeć z ust papieża.

Kaplica Sykstyńska, sklepienie, fresk Michała Anioła
Michał Anioł, Stworzenie Adama, fresk na sklepieniu kaplicy Sykstyńskiej, zdj. Wikipedia
Popiersie Michała Anioła, Musei Capitolini
Kaplica Sykstyńska, sklepienie, fresk Michała Anioła
Portret Juliusza II jako papieża Grzegorza IX, Rafael, apartamenty Juliusza II (Stanze Rafaela), pałac Apostolski

To nie było dzieło, o którym jego twórca marzył. Michał Anioł (Michelangelo Buonarroti) czuł się przede wszystkim rzeźbiarzem i w rzeźbie upatrywał swej siły i drogi do sławy. Na swoim koncie miał już podziwianą Pietę w bazylice watykańskiej i budzący zachwyt posąg Dawida we Florencji. Jego niechęć i podejrzliwość w stosunku do powierzonego mu w Rzymie zadania były tak wielkie, iż uważał nawet, że papież Juliusz II z premedytacją wybrał dla niego to malarskie zlecenie, aby go skompromitować. Gdy artysta bronił się przed nim, tłumacząc, że dzieło go przerasta, że jest przecież rzeźbiarzem, a nie malarzem, „My nie prosimy, my rozkazujemy” – taką odpowiedź miał usłyszeć z ust papieża.

Gdy wreszcie Michał Anioł przyjął to ze wszech miar zaszczytne zlecenie, przez następne cztery lata przeżywał artystyczne rozterki, cierpiał i...  tworzył. W tym czasie na sklepieniu kaplicy, od imienia jej fundatora, papieża Sykstusa IV, zwanej Sykstyńską, powstał ogromny fresk, a z niepozornego założenia wstępnego zrodziło się dzieło monumentalne, pełne majestatu i ekspresji. Artysta stworzył malowidło o gigantycznym rozmiarze, miotając się pomiędzy zmęczeniem, euforią i zniechęceniem i konkurując przede wszystkim z czasem, gdyż stary papież pragnął jak najszybciej ujrzeć skończone dzieło – zapewne najznakomitszy pomnik jego pontyfikatu. Trudno się też krewkiemu i niecierpliwemu Juliuszowi II dziwić. Według jego planu sklepienie miało być dekorowane postaciami dwunastu apostołów i tyle.... Ale nie satysfakcjonowało to Michała Anioła, który zaproponował kompozycję składającą się z 343 figur, często ukazanych w karkołomnych pozach, skrętach i ruchach. Papież ustąpił, ale czasu na realizację nie wydłużył. 

 

      Kaplica Sykstyńska, sklepienie,
      fresk Michała Anioła

W środku sklepienia artysta umieścił dziewięć scen z Księgi rodzaju. Po bokach znalazły się sylwetki starotestamentowych proroków i antyczne sybille (te, które zapowiadają przyjście proroka). W żagielkach i lunetach nad oknami pojawili się natomiast przodkowie Jezusa. Całość dopowiadają imitujące architekturę elementy, pośród których znalazły swe miejsce bezimienne, służące jedynie dekoracji nagie postacie. Wszędzie pojawiają się też żołędzie i liście dębu będące nawiązaniem do herbu rodu della Rovere, z którego wywodzili się papież Sykstus IV, fundator budowli, oraz jego potomek i największy jej dekorator – Juliusz II.

 

  Główne sceny fresku:

  1.       Oddzielenie światła od ciemności
  2.       Stworzenie słońca, księżyca i gwiazd
  3.       Stworzenie wody
  4.       Stworzenie Adama
  5.       Stworzenie Ewy
  6.       Grzech pierworodny i wypędzenie z raju
  7.       Ofiara Noego
  8.       Potop
  9.       Opilstwo Noego

 

Michał Anioł rozpoczął pracę od scen Opilstwa Noego i Potopu – kompozycji bogatych w postacie, najbardziej narracyjnych, stworzonych jeszcze przy współudziale malarzy florenckich, którzy w pierwszym okresie pomagali mu w pracy. W miarę upływu czasu zrezygnował jednak z ich usług. Pozostał sam, a jego sztuka raczej na tym zyskała. Ponieważ gonił go czas, kolejne sceny stawały się coraz bardziej sumaryczne, ale też coraz lepsze – pełne emocji i siły wyrazu.

 

Artysta wykonał tytaniczną pracę okupioną zesztywnieniem karku, bólami głowy i problemami ze wzrokiem. W listach do ojca i braci skarżył się na brak czasu, snu i ciągły stres, któremu był poddany, ale też na opóźnienia w płatnościach i związanych z tym przestojach w pracy. Wieści o domniemanych i prawdziwych intrygach konkurentów deprymowały go równie dotkliwie. Był bowiem przekonany, że wszyscy w Rzymie chcą jego dzieło spostponować i wyszydzić.

 

      Portret Juliusza II jako papieża Grzegorza
      IX, Rafael, apartamenty Juliusza II
      (Stanze Rafaela), pałac Apostolski

Pracował codziennie od ośmiu do dwunastu godzin w pozycji leżącej. Były to tzw. giornaty (dniówki) – tyle czasu dawała mu technika fresku, czyli tynk, na którym mógł pracować jedynie do momentu jego wyschnięcia. Dla przykładu na wykonanie najsławniejszej sceny Stworzenie Adama malarz potrzebował 16 giornat.  Proces powstawania fresku był stosunkowo prosty, ale wymagał pośpiechu. Do naniesienia konturów rysunku używano kartonów z projektami wykonanymi przez Michała Anioła w proporcjach 1:1. W liniach konturów tworzono otwory – przykładano rysunki do wilgotnego tynku i otwory posypywano pyłem węglowym. Po stworzeniu w ten sposób zarysów można było przejść do wypełniania ich farbą, ale wciąż na mokrym tynku. W momencie jego wysuszenia, tynk trzeba było skuwać i ponownie nanosić mokrą jego warstwę.

 

Uroczyste odsłonięcie sklepienia nastąpiło, ku zadowoleniu Juliusza II, 31 października 1512 roku, a kilka miesięcy później papież zmarł. Przez następne stulecia fresk pozostawał właściwie nietknięty, aż do XX wieku, kiedy postanowiono poddać go konserwacji. Trwała ona dziesięć lat. Przeprowadzili ją włoscy konserwatorzy za japońskie pieniądze (w zamian za prawo do reprodukcji odnowionych malowideł). Zza szarej, wręcz monochromatycznej powłoki wyłoniła się prawdziwa feeria barw, wzbudzając podziw i jednocześnie krytykę – nikt nie spodziewał się zobaczyć tak jaskrawej, tęczowej wręcz kolorystyki.

 

Trudno przecenić dzieło mistrza z Florencji. Stworzone przez niego w Rzymie sklepienie, w pełni figuralne i dramatyczne, wyznaczyło kierunek, w którym pójdzie cała sztuka dekoracji wnętrz kolejnych stuleci. Fresk ten nieprzerwanie inspirował kolejnych artystów, którzy prześcigali się w dążeniu do plastyczności i iluzji w ujmowaniu przestrzeni sklepień i ścian.

 

Badacze poświęcili malowidłu Michała Anioła tomy opracowań, wciąż na nowo interpretując jego artystyczne przesłanie. Freski zaistniały też w przestrzeni kultury popularnej jak żadne inne dzieło. Kto bowiem nie zna tego arcydzieła, a przynajmniej o nim nie słyszał? Zajmować się nim będą zresztą nie tylko historycy sztuki, o czym może świadczyć fakt, iż w 1990 roku, podczas konferencji neurochirurgów w Rzymie, jeden z jej uczestników dopatrzył się w grupie towarzyszącej Bogu Ojcu w scenie Stworzenia Adama schematu ludzkiego mózgu, natomiast ginekolog – kobiecego łona.

 

Już dla samego zobaczenia tego dzieła warto przybyć do Rzymu – ale też, aby uzmysłowić sobie, że wielkie rzeczy powstają często w poczuciu niezadowolenia i niespełnienia, jakby wbrew ich twórcy. 

 

Michelangelo di Lodovico Buonarroti, freski sklepienia kaplicy Sykstyńskiej (15081512), pałac Apostolski